wtorek, 2 stycznia 2018

Deluxe Miód z kwiatów pomarańczy

Lubię oferty Deluxe Lidla, bo mimo że jest wśród produktów spod tego szyldu wiele baboli, można i coś ciekawego upolować. Ostatnio poszłam po bakaliowe krążki, a obok dostrzegłam... miód pomarańczowy. Tak się złożyło, że niedawno naszło mnie na spróbowanie takiego, ale szkoda było mi pieniędzy na zamawianie wielkiego słoja przez internet i... powodów przeciw znalazłam mnóstwo, ale miód w pamięci zalegał. A tutaj... trafił się w dość niskiej cenie, więc mimo wszystko postanowiłam dać mu szansę.

Deluxe Miód z kwiatów pomarańczy to miód nektarowy, a właściwie mieszanka miodów pochodzących i niepochodzących z UE, wchodzący w lidlową ofertę "Deluxe". Słoik 250g.

Po odkręceniu poczułam słodki zapach typowy dla miodu wzbogacony o zaskakująco wyraźne nuty. W dużej mierze były to kwiaty, co wyszło bardzo podobnie do miodów wielokwiatowych, których nie jestem zbyt wielką fanką, bo są zbyt delikatne, "przemieszane" i głównie słodkie. Tutaj jednak istotną rolę odegrała także nuta cytrusów. Łączyła się z kwiatami, ale przywodziła na myśl dojrzałe pomarańcze.

Jasny, o niemal słomkowym kolorze, miód był jeszcze rzadki, przez co lany z łyżeczki miał problem z uformowaniem stożka, ale za to robił to w uroczy spiralny sposób. I tak aż do strumyczka jak nitka. Świadczy to więc o jego prawdziwości. Bardzo dobrze.

Wreszcie spróbowałam. Najpierw oczywiście uderzyła słodycz, ale bardzo szybko rozniosła w ustach poczucie... ukwieconej łąki lub sadu z równie ukwieconymi, pylącymi drzewkami cytrusowymi. Mnóstwo kwiatów i wręcz posmak ich pyłku. To był wysublimowany, ambitny smak, ale niewątpliwie słodko-słodki.

Ten kwiatowy pyłek z czasem złączył się z posmakiem, który nagle stał się zaskakująco wyraźnie pomarańczowy. Dojrzałe, słodziutkie pomarańcze, a także słodkie, kandyzowane i dosłownie z odrobineczką leciuteńkiej (ale jednak) goryczki skórki pomarańczy były tym, co pojawiło się w mojej głowie.

One, wraz z mnóstwem kwiatów i poczuciem "stępionej zwykłomiodowej słodyczy", zamykały to wszystko i zostawały jako leciutko prawie-piekący słodko-cytrusowy posmak.

Ten miód był bardzo słodki i dość delikatny, mocno kwiatowy, ale z wyraźnymi nutami pomarańczy. Zaskoczył mnie tym, że w sumie mi smakował, bo wolę charakterniejsze, ciemne miody. Tutaj w tej subtelności... też odnalazłam charakterek.

Długo zastanawiałam się, z czym go jeść, by nie zabić jego smaku.
Spróbowałam na kanapce (bo jak nachodzi mnie na miód, to właśnie jako "kanapka z miodem"). Lubiane przeze mnie połączenie żytniego chleba, twarogu i miodu w tym wypadku nie wypaliło, bo wyszło uroczo słodko, czyli tak, jakbym użyła zwykłego, wielokwiatowego miodu.

Odkryłam jednak, że miód z kwiatów pomarańczy wypada genialnie z samym chlebem żytnim. On tak... wchodzi w konkretny smak pieczywa, w jego zakwasowy kwasek i smakuje bardziej... cytrusowo. Oprócz kwiatowo miodowej słodyczy, czuć wtedy pomarańcze jakby z lekkim kwaskiem, co bardzo mi smakowało.

Miód ten był bardzo dobry, smakował jak powinien, choć czuję, że lepszego producenta, czy bardziej swojski dopiero miażdżyłby pysznym smakiem, no ale... tani i dobry, rzeczywiście z pomarańczową nutą, a nie jakieś deluxe-exclusive-super-premium-oszustwo.

ocena: 8/10 (nuty smakowe, jakość w odniesieniu do ceny)
kupiłam: Lidl
cena: 9,99 zł
czy znów kupię: nie

18 komentarzy:

  1. Ja ostatnio planuję wrócić do jedzenia miodów, bo jednak dodany do herbaty czy do kanapki robi swoje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do kanapki tak, ale fu, słodzonych herbat to nie cierpię.
      Przestałaś jeść miód z jakiegoś konkretnego powodu?

      Usuń
  2. Nie dość, że miód to jeszcze pomarańczowy xD xD Zdecydowanie nie dla nas :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie nie mój gust ale zdjęcie z kanapką apetyczne - potrafisz uchwycić moment ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, staram się robić jak najapetyczniejsze zdjęcia.

      Usuń
  4. Produkowany poza UE, w przypadku miodu, oznacza zwykle Chiny i niestety, niską jakość. Miody krystalizują, bo w wielkoskalowej produkcji, podbierając miód bartnicy dodają cukier, żeby nie zagłodzić pszczół. Jeśli miód nie krystalizuje to oznacza prawdopodobnie, że był podgrzewany, co jest dla miodu szkodliwe i niszczące. Jak ktoś o tym nie wie, to nabiera się na "świetny i prawdziwy" rzadki miód. No chyba, żeby był bardzo świeży, co jest praktycznie nimożliwe, ze wzgledu na miejsce produkcji i czas transportu. To wyjasnia niską cenę (stawiam na miód skosnoooki :). Tak, że tutaj ocena jest raczej za smak, nie za jakość. Czy był podany skład, tzn. czy były dodatki smakowe, czy to czysty miód?
    Oczywiście można robić miód jak za Piasta - zabierać odrobinke, żeby pszczoły przeżyły na tym co zostanie i nie dodawać cukru - co się zupełnie nie opłaca, bo ilość uzyskanego miodu jest bardzo mała. Tak robią tylko bardzo nieliczni hobbyści i takiego miodu nigdzie nie kupisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On nie był tylko spoza UE, to mieszanka.
      Czysty miód, żadnych dodatków.

      Usuń
    2. Niestety, ale napis "mieszanka miodów" oznacza zwykle, że z UE pochodzi jedynie 0,1% miodu... Prawdziwy miód kupuje się jedynie od pszczelarza. Tylko taki jest naprawdę zdrowy, bogaty w mikroelementy i składniki odżywcze. Prawdziwy miód zawsze się krystalizuje, więc jeśli widzimy w sklepie miód płynny, to na 99% możemy być pewni, że jest podrobiony.
      Do tego prawdziwe miody, to miód rzepakowy, miód wielokwiatowy, miód lipowy, a nie z kwiatów pomarańczy.

      Usuń
    3. Taak, jem tylko gryczany, ten kupiłam jako ciekawostkę, o czym pisałam. Osobiście nie widzę w tym nic złego, bo nie jem tego "dla zdrowia", a spróbować.

      Usuń
    4. @miody A czemu z kwiatów pomarańczy miałby być nieprawdziwy? Pomarańcze tez trzeba zapyloc i stawia się do tego ule. Jak ktoś ma np. w Hiszpanii czy we Włoszech duży towarowy sad to miód będzie prawie 100% kwiatów pomarańczy. Czemu na przykład u nas nie robią miodu z kwiatów jabłoni nie wiem, chętnie bym spróbowała. Z różanym gorzej, rzadko kto ma plantacje dzikiej róży.

      Usuń
    5. O, właśnie o tym też miałam napisać. Rozumiem jednak, że tu chodziło Panu "miody", że nieprawdziwy, bo z marketu (a w Polsce od pszczelarza z pomarańczy się raczej nie kupi).
      Pewnie w takiej Hiszpanii z kolei miody z czegoś innego (z rzepaku? z gryki?) są rzadkością.

      Usuń
  5. Kupiłam ten lawendowy i całkiem spoko, ale lawendy to tam nie czuć :P Nie żebym się spodziewała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w sumie lawenda jest tak aromatyczna, że chociaż trochę powinna być, no ale dobrze, że i tak w miarę spoko też wyszedł.

      Usuń
  6. Nie kupuję żadnych mieszanek miodów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, mnie najbardziej ciekawiło, że pomarańczowy, a fortuny nie chciałam wydawać na jakiś sprowadzany, kilogramowy słój.

      Usuń
  7. Pierwsze słyszę o miodzie pomarańczowym. Ciekawe, acz zupełnie nie moje. Na ciemnej kanapce od biedy mogłabym zjeść, ale postawiłabym na klasyczny miód (bez udziwnień). Albo na pszennej bułce, w dzieciństwie tak lubiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnóstwo różnych jest, np. lawendowy, malinowy (coś dla Ciebie). A mi się zamarzyło teraz, żeby był różany. Taki mogłabym zjeść i na pszennej bułce, tylko że musiałby być twaróg na niej jeszcze.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.