Moja Mama odkryła ostatnio połączenie miodu i masła orzechowego na tostach, a jako że nie mamy już dostępu do miodów swojskich, wiadomo - kupuje sobie, jakie są. Po nasłuchaniu się wychwalania jej ostatniego zakupu, postanowiłam trochę uszczknąć i spróbować. Cenię sobie bowiem niektóre produkty z Tesco, więc nie byłam zbyt podejrzliwa w kwestii miodu.
Tesco Miód nektarowy gryczany to miód pszczeli nektarowy gryczany. Słoik 500 g.
Od razu po odkręceniu słoika poczułam zapach kwiatów gryki, a więc pewną "słodką goryczkowatość" i taką prostą, po prostu miodową słodycz.
Miód wydał mi się dość jasny, jak na gryczany; ten nie był scukrzony ani trochę. (Mama szybko przejada taki słoik, więc to nie dziwne. Normalnie jednak ten z Tesco po pewnym czasie ulega scukrzeniu.) Ładnie się lał... ogólnie wszystko ok, więc spróbowałam.
W smaku najpierw dominowała miodowa słodycz, a specyficzny smaczek kwiatów gryki rozchodził się dopiero po chwili. Położyłabym nacisk na "kwiatów", nie "gryki". Wydał mi się ewidentnie słodszy od tego z Bartnika Mazurskiego i jakby bardziej... kwiatowy? Ale wciąż z takim "goryczkowatym posmakiem" zboża (gryki). Nie różnił się jakoś bardzo, ale do głowy przyszło mi coś takiego: gdyby te miody były kaszą, to Bartnik Mazurski byłby taką średnio wypłukaną, z goryczką (ja lubię ten posmak), Tesco zaś "wypłukany na cacy", słodszy, ale wciąż ewidentnie gryczany.
Muszę mu przyznać, że jak na "miód z Tesco" w przystępnej cenie jest zaskakująco dobry. Można śmiało kupować!
ocena: 9/10 (nuty smakowe, jakość)
kupiłam: Mama kupiła w Tesco
cena: 14,99 zł
kaloryczność: 319 kcal / 100 g
kaloryczność: 319 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Na parę dni przed zamknięciem naszego Tesco, z Mamą postanowiłyśmy zrobić małe zapasy naszych produktów, jednak okazało się, że m.in. ulubiony, smaczny i tani, miód zmienił opakowanie i minimalnie wartości. Co ze smakiem?
Ten nowy wydał mi się jakiś bardziej kwiatowy i minimalnie bardziej drapiący w gardle, zarówno od słodyczy, jak i goryczki gryki. Nie przełożyło się to jednak na gryczaną wyrazistość, o nie. Wręcz go minimalnie... spłyciło.
I tak jednak uważam go za najlepszy z tego przedziału cenowego spośród naturalnych miodów z marketów, ale... ten jest gorszy, niż kiedyś. Jakby minimalnie bardziej "masówkowy".
I tak jednak uważam go za najlepszy z tego przedziału cenowego spośród naturalnych miodów z marketów, ale... ten jest gorszy, niż kiedyś. Jakby minimalnie bardziej "masówkowy".
kurcze... Mój tato ostatnio kupił gryczany miód od jakiegoś chytrego babska z targu i był okropny. Taki scukrzony, że w pale się nie mieści... a trzeba było z Tesco kupić :D Ja jeszcze im kupię bo mieli do mnie pretensję, że im gryczany polecałam... ale skąd mogłam wiedzieć, że taki bubel kupią xD
OdpowiedzUsuńA takim babom z targów to też bym nie ufała, bo wiadomo, że mogą i różne pomieszać i w ogóle, bo "dla ludzi, a nie sobie", a to wiadomo jak czasem z uczciwością jest.
UsuńSą metody... rozcieńczanie miodu i dolewanie do niego syropu z cukru ;/ Człowiek myśli ze jak na rynku kupi to bedzie smaczny miód a tu kicha.. czasem lepiej smakuje chiński z Biedry;/
UsuńA ten z Tesco to z jakiego kraju? Mieszanka państw UE?
Tak, mieszanka.
UsuńJa niestety nie lubie tego miodu. Dla mnie jest zbyt intensywny i posiada taką właśnie goryczkę :)
OdpowiedzUsuńNo to teraz nam narobiłaś apetytu na połączenie masła orzechowego z miodem gryczanym <3 Już kiedyś pisałyśmy, że tak jak miodu nie lubimy tak gryczany i z czarnego bzu wręcz uwielbiamy :D
OdpowiedzUsuńWszak to zacne połączenie, to się nie dziwię. :D
UsuńNie znam połączenia masła orzechowego i miodu (ale pozdrów mamę <3). Miód jadłam bezpośrednio na tostach albo - nawet częściej - na świeżej bułeczce z masłem. Mimo iż nie przepadam za miodem, jestem pewna, że i dziś takie połączenie by mi smakowało. Co innego chleb z cukrem - a fuj. Jadłaś?
OdpowiedzUsuńPozdrowiłam. Miód + masło orzechowe też dopiero niedawno spróbowałam. Mi wyszło za słodko, jak na coś z masłem orzechowym, ale całkiem fajne.
UsuńU mnie by nie przeszła tak sama bułka z miodem.
Nie jadłam, ale widziałam, jak inni jedzą. Taki trochę nasączony wodą i posypany cukrem. Mnie zawsze na sam biały chleb aż trochę cofało, bo taki zapychający, i takie coś zawsze mi się wydawało gamołą nie do połknięcia (więc nie próbowałam).
:)
OdpowiedzUsuń