wtorek, 3 lipca 2018

Idilio Origins 1ero Porcelana Criollo Puro ciemna 74 % z Wenezueli

Uwielbiam dni, gdy już od chwili otwarcia oczu wiem, że degustacja będzie udana. Wstaję, a chwila wyciągnięcia cudeńka z szuflady się zbliża... Gdy wreszcie sięgam po tabliczkę jednej z najukochańszych marek, serce przyspiesza. Jeszcze tylko zdjęcia, a potem... cały świat znika. Jestem tylko ja i czekolada. Dobra, wracamy na ziemię: w tle muzyka, gdzieś obok kręcąca się Luna, a obok czekolady brudnopis. Na ziemię? A może to właśnie te czynniki budują magiczną atmosferę i przenoszą mnie do innego świata?

Idilio Origins 1ero Porcelana Criollo Puro to ciemna czekolada o zawartości 74 % kakao criollo Porcelana z Wenezueli, ze stanu Zulia.
Czas konszowania to 48 h.

Po otwarciu niemal sparaliżowała mnie skala czekoladowości zapachu. Ciągle rozrastający się czekoladowy kosmos pełen słodko-cytrusowych układów oraz galaktyk żywych, ogrzewanych przez słońce kwitnących drzew owocowych. Gdy zamknęłam oczy i wąchałam tabliczkę normalnie czułam, jakby na twarz padały mi promienie słońca. Z owoców czułam dojrzałe, słodkie pomarańcze i nuty jakiś czerwonych. Odchodził od tego... jakby grejpfrut wnikający w ziemiste klimaty? Ale i inne, niecytrusowe owoce czerwone.

Tabliczka zaintrygowała mnie kolorem, była bowiem wyjątkowo ciemna, ale z pomarańczowymi przebłyskami. Przy łamaniu trzaskała raczej delikatnie; w ustach rozpływała się błogo kremowo, idealnie gładko z lekkim efektem typowo cytrusowej soczystości. Chwilami stawała się ściągająca.

W smaku już w pierwszej sekundzie trafiłam na cały bukiet cytrusów, mających w sobie tyleż samo owocowego kwasku, co naturalnej słodyczy. Rozchodziły się w dwóch kierunkach.

Mocniejszy, bardziej charakterny był kierunek kwaskowato-gorzki. Miał wydźwięk szlachetny, ale dosadny. Do głowy przyszła mi ciemna, rozgrzana ziemia nasączona sokiem z cytrusów. Niewątpliwie czuć też skórki i pewną owocową cierpkość. Cierpkość mignęła mi jako smaczek ni winogron, ni jeżyn i uciekła na stronę słodyczy. Na jej miejsce wskoczyła wyraźna nuta dymu, która łącząc się z ziemią zasugerowała mi grejpfrutowo-ananasowy miks.

W tym czasie, najpierw nieśmiało, potem coraz odważniej, rozwijały się też słodkie cytrusy, a grejpfruty robiły wycieczki do jakby... malin...owego serka? Winogronowa cierpkość zmieniła się tu w suszone owoce: rodzynki i figi, by następnie spleść się z dojrzałymi pomarańczami. Soczyste i słodkie pomarańcze ogrzane słońcem.

W ustach rozlała się cała droga mleczna (właściwie to śmietankowa). Całe mnóstwo pysznej śmietanki, która wciągnęła pomarańcze i wcześniej pojawiającego się ananasa, tworząc cudowny, śmietankowy krem owocowo-czekoladowy.
Bardzo wyraźnie czułam też słodziutki serek malinowy.

Dymno-drzewne gorzkie nuty przeistaczały się w prażenie, a kwaski wtulały się w słodycz. Skojarzyło mi się to ze słodko-kwaskowatymi miodami: malinowym i pomarańczowym. Mojej uwadze nie uszły także łagodne (niemal maślane?) orzeszkowe przebłyski.

O ile najpierw pomyślałam o fistaszkach, tak im bliżej było końca i rozchodziło się ciepłe prażenie, coraz wyraźniejsze były orzechy laskowe. Nie brakowało przy nich drzew i ziemi rozgrzanych słońcem, ale właśnie i zaskakująco orzechowo się zrobiło. Charakter prażenia i dymu, wraz z kwaskiem, na moment przemycił i nutkę kawy.

To leciutka kwaskawa cierpkość (owoców i prażenia) pozostawała w posmaku wraz z soczystością i ziemistymi nutami. Oprócz tego pozostawało poczucie po prostu boskiej czekoladowości.

Ta tabliczka to harmonijne zestawienie kontrastów: ziemi, drzew i dymu z dość mocno prażoną końcówką ze słodyczą pomarańczy, ananasów, malin wkomponowanych w błogo śmietankowe otoczenie z odrobinką miodu. Powiedziałabym, że to czekoladowość oraz ciepło, "słoneczność" tak to zespoiły. Promienie słońca, dzięki którym owoce dojrzały i które rozgrzały ziemistość, tchnęły życie, pewną lekkość, nie pozbawiając niczego charakteru. Wszystko to zamknięte w czekoladzie, gdyż kompozycja cały czas była obłędnie czekoladowa.

Wyrównane uderzenie smaków: naturalnej słodyczy, charakternej gorzkości i owocowej soczystości. 
Zakochałam się, gdyż nie mogłam odegnać od siebie myśli, że to jakby połączenie 5nto Cooperativa Amazonas (będącej jedną z moich ulubionych czekolad tak ogółem) z 1er Criollo Cru Orinoco z dodatkiem Zottera Labooko Peru 100 %.
Wszystkie wspomniane IO pochodzą z tego samego miejsca, różnią się gatunkiem kakao i... nie powiedziałabym, że Porcelana, a więc łagodne ziarna, wyjdą najcharakterniej.
Zapałałam do niej miłością jeszcze większą niż do 5nto, większą niż do (zupełnie innej) Domori 70 % Porcelana, i chyba tak tak samo "na zabój" co do (też innej porcelany) Original Beans Piura Malingas 75 %.
To wszechświat smakowitości.


ocena: 10/10
cena: 343,99 zł (za 80 g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 565 kcal / 100 g
czy znów kupię: tak

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

11 komentarzy:

  1. Cudna, chyba najlepsza porcelana jaką jadłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię mówić "najlepsza, jaką jadłam", bo niektóre tak mnie zachwycają, że potem spośród nich trudno byłoby mi wybrać tę naj-naj, a i nie chcę tego robić z miłości do nich, ale... to jest wyjątek potwierdzający tę regułę. Ja też nie jadłam lepszej Porcelany.

      Usuń
  2. Wygląda na porządną czekoladę, dobrej jakości ;) A słodziutki serek malinowy mnie zaintrygował :)

    PS Pamiętam, że smakował Ci baton Kompas - ten fistaszkowy od Zmiany Zmiany. W asortymencie mają również proteinowego z orzeszkami ziemnymi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam, widziałam. Obecnie nie będę zamawiać niczego, ale jak już będę, to pewnie się skuszę. Może trochę brak logiki z mojej strony, bo nie lubię proteinowych rzeczy, ale głupio byłoby mi zamówić tylko jednego batona (a kawowego muszę zdobyć - bo jeszcze nie jadłam).

      Usuń
    2. To wówczas zamówisz dwa :) A jak zamawiać to większą ilość a nie tak jak piszesz jednego batona;)

      Usuń
  3. Wyjątkowo barwna jak na porcelanę, pyszna, ale 5nto u mnie nie pobiła :D Muszę wreszcie dorwać Malingas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie ośmielę się powiedzieć, czy wolę tę Porcelanę, czy 5nto. Kocham obie, a napisałam tylko, że widziała mi się trochę jak 5nto z dodatkiem nut z innych, a nie, że któraś lepsza czy coś.
      Musisz! Jest boska!

      Usuń
  4. Od rana wiesz, co zjesz wieczorem? Przez dwa lata blogowania tak miałam. Wiedziałam wręcz, co zjem w każdym dniu nadchodzącego tygodnia! Teraz robię plany typu "mniej więcej", albo w ogóle nie robię i decyduję na 5 minut przed. Niektóre słodycze przeterminowały mi się przez to nawet o 3 miesiące, ale ch. tam :D

    Opakowanie przepiękne, jednak na zawartość ochoty nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co zjem wieczorem, to mogę Ci powiedzieć i tydzień wcześniej - owsiankę, haha. A w kwestii słodyczy / jedzonych czekolad to zazwyczaj planuję wcześniej, bo planuję i całe swoje dnie. Mam tak od lat - od końca gimnazjum / początku liceum. Zdarza się, że zmieniam plany, ale rzadko. Z jedzeniem ogólnie lubię sobie wszystko rozplanować, by robić zakupy, nic się nie marnowało i niczego nagle nie zabrakło. Obecnie planuję na dwa / trzy dni z wyprzedzeniem, bo strasznie dużo ostatnio trafia mi się spraw, które nie wiem, jak się potoczą.

      Usuń
    2. Hmm, ja trooochę zluzowałam planowanie żarcia, ale dotyczy to wyłącznie elementów. Np. WIEM, że zjem kanapki z pasztetem sojowym, ale pozostawiam sobie swobodę wyboru w kwestii warzywa. No i, jak pisałam, nie planuję już słodyczy.

      Usuń
    3. A, no to u mnie to jest trochę... inaczej? Kanapek i warzyw do nich nie planuję, ale właśnie zawsze dokładnie WIEM, bo zestaw ten sam.
      A ze słodyczami tak wychodzi czy jakoś próbowałaś sposób selekcji sobie "uporządkować"?

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.