sobota, 21 lipca 2018

Terravita Czekolada Gorzka 70 % ciemna

Uwielbiam korzenne i ostre przyprawy, jednak kupując drogie czekolady zdarza mi się pomijać zawierające je. Boję się, że a to ich ilość mnie nie usatysfakcjonuje, a to stłumią kakao i zawsze jakoś bardziej skupiam się na czystych. Ogólnodostępne z tymi dodatkami to co innego, więc seria Cocoacara Terravity zaciekawiła mnie. Tu jednak problem z ogólnodostępnością, bo nigdzie tych czekolad stacjonarnie nie widziałam. Swoje dostałam od Terravity, a w paczce znalazłam jeszcze "czyste" czekoladowe paluszki, od których to testy postanowiłam zacząć.


Terravita Czekolada Gorzka 70 % u mnie pojawiła się w postaci dwóch batoników po 31 g każdy.

Po otwarciu poczułam słodziutki, słodziuteńki zapach ciemnoczekoladowej polewy, kojarzącej się z piernikami w czekoladzie. Było w tym coś tłusto-wilgotnego i sucho kakaowego jednocześnie. Nie trafiłam na żadną wytrawność, której oczekuje się od 70 % kakao, ale o dziwo był to zapach całkiem zachęcający.

Już w dotyku czekolada wydała mi się tłusta, a mimo to niemal czarny paluszek ni trzasnął, ni pyknął. Nie zachowywał się jak ulepek. Najpierw twardy, w ustach miękł bardzo szybko. Kawałek rozpływał się w sposób tłusty jak czekolady mleczne, trochę jakby "obłaził" lepiącą czekoladową mazią z wyczuwalnym proszkowym efektem. Nie wysuszał.

W smaku od samego początku niezaprzeczalnie dominowała słodycz, co jednak nie znaczy, że od razu czuć cukier.

Szybko bowiem w ustach rozchodził się także smak mocno palony, kojarzący się z czekoladowymi piernikami w polewie kakaowej. Jedzonymi w towarzystwie kawy, maczanymi w niej. Nie było tu bowiem mowy o suchości. Wręcz przeciwnie: klimat był dość wilgotny. Wilgotny i tłusty w sposób maślano-polewowy.

Jak na "pierniki w czekoladzie" przystało, wyraźnie czuć kakao, leciutko wytrawnie-cierpkie, ale niemal zupełnie pozbawione gorzkości. O kwasku w ogóle nie było mowy (co w tym przedziale cenowym jest plusem), podobnie zresztą jak o "chamskim posmaku odtłuszczonego kakao". Kakaowość wyszła tu wprawdzie jak pierniki w polewie, ale... powiedzmy: smaczne pierniki.

Z czasem jednak słodycz zaczynała mnie trochę męczyć, bo robiła się po prostu nieproporcjonalnie silna. W mlecznej byłaby w porządku, ale do ciemnoczekoladowości nie pasowała. Chyba przez przez mazistą strukturę raz i drugi skojarzyła mi się nawet trochę cukrowo-lukrowo.

Po czekoladzie pozostawał posmak silnej, przesadzonej słodyczy ciemnoczekoladowej (bardziej właśnie jak jakieś twory czekoladowe, niż "deserówki") oraz poczucie cierpkości jak po odtłuszczonym kakao. Jego wyraźniejszy posmak jednak - całe szczęście - nie wylazł.

Całość zaskoczyła mnie pozytywnie. Wyszło co prawda za słodko i za miękko-tłusto jak na 70 % kakao, ale jednocześnie zaskakująco smacznie i przystępnie jak na takie realia. Nie czuć żadnych nieprzyjemnych posmaków, strasznego przecukrzenia też nie. Mnie może tylko trochę za bardzo pod polewę podchodziło i zupełnie nie podobała mi się konsystencja, ale są to wady tego kalibru, że gdyby np. J.D. Gross Amazonas 60 % nie istniała, to od biedy i Terravitę mogłabym kiedyś kupić.


ocena: 7/10
kupiłam: dostałam od Terravity
cena: -
kaloryczność: 512 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz kakaowy, emulgatory: lecytyna sojowa, E476; aromat

9 komentarzy:

  1. Wspominałaś mi o niej, zatem czekam na testy pozostałych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę się naczekasz, ale spoko, już i mleczną jadłam i jestem pewna, że pogromu nie będzie. Wspomniana seria ciemnych bardzo dobrze się zapowiada.

      Usuń
  2. Jeszcze nie miałam okazji jeść gorzkiej od Terraity, ale jakoś mnie nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. A właśnie byłyśmy jej ciekawe, bo na IG wszyscy zachwalają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, ale czy aż taka, żeby się bardzo-bardzo zachwycać? Nie powiedziałabym, ale i tak polecam, bo smakowała spoko.

      Usuń
  4. Nie pamiętam konkretów, ale za to wiem, że mi smakowała (jadłam w formie tabliczkowej). Gdybyś jednak kiedyś tam do niej wróciła, w jakich warunkach chciałabyś ją zjeść?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, do tabliczkowej w sumie mogłabym wrócić, ale na pewno nie kupić. W jakich? W górach, a więc na szlaku lub w schronisku, ewentualnie... jakby mi się czegoś bardziej słodkiego chciało i tak hm... rysując coś jakiegoś pochmurnego dnia, w którym mój nastrój to byłoby jedno wielkie niechcemisię.

      Usuń
    2. Dostałam od siostry na urodziny 3 batony Terravity, w tym ten.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.