Moja miłość do czarnych porzeczek kiedyś mnie zgubi, to więcej niż pewne. Gdy w Biedronce pojawiła się czekolada z nadzieniem czarnoporzeczkowym, wiedziałam, że muszę ją mieć, nawet gdyby było to Millano. O tak, pamiętałam (aż za dobrze) Czekolaterię z nadzieniem z czarnej porzeczki, którą podejrzewam o bycie ukrytym Baronem, ale... tutaj to inna sprawa. Więcej nadzienia tylko o smaku czarnej porzeczki, a to przecież... No dobra, promocja też popchnęła mnie ku zakupowi. Cena, skład i szyderczo widniejący na opakowaniu producent (tak, Millano) poddały w wątpliwość, czy degustację przeżyję, ale czarna porzeczka to czarna porzeczka (nawet kolor czarny, żałobny, pasuje).
Jestem ciekawa, czy gdybym przed zakupem sprawdziła, co to tak właściwie pomada (pierwsze miejsce w składzie), czy bym kupiła? Otóż pomada to lukier... A ja lukru nienawidzę jak mało co innego.
Allegro Czekolada Deserowa z nadzieniem o smaku czarnej porzeczki to ciemna czekolada o zawartości 50 % kakao z kremem (50%) na bazie pomady, produkowana przez ZWC Millano (Baron) dla Biedronki.
Gdy tylko rozchyliłam sreberko, poczułam przede wszystkim pseudoowocową sztuczność, kojarzącą się z cukierkami, gumą balonową i galaretką o ciemnym kolorze. Było w tym coś chemicznie porzeczkowego jak "krem np. do rąk o zapachu porzeczek". Podkreśliła to nuta goryczkowatej spalenizny - pochodzącej niewątpliwie od słodkiej, ciemnawej czekolady. Po podzieleniu tabliczki aromat porzeczkowej gumy balonowej wraz z cukrowo-cukierkowosztuczną słodyczą wzrósł znacząco.
Przy łamaniu słyszałam trzask chrupkiego, twardego wierzchu, a więc warstwy czekolady, która w dotyku wydawała się właśnie twardą i tłustą polewą, ale... całość sprawiała wrażenie miękkiej. Nadzienie bowiem okazało się rwąco-ciągnące. Bardzo plastyczne i rzadkie. Lepiło się, ale nie przesadnie.
W ustach czekolada rozpływała się w umiarkowanym tempie, łatwo i tłustawo. Miękka, nieco zalepiała. Szybko wyciskało się spod niej wnętrze. O dziwo wyszło to spójnie - wszystko stawało się miękko-ulepkowatą masą-bagienkiem. O ile czekolada miała pylisty motyw, tak krem wydawał się ślisko-gładki. Cechowała go wodnista, minimalnie soczysta rzadkość. Wyszedł trochę margarynowo-tłustawy. Powiedziałabym, że to lukier. (A gdy po napisaniu recenzji sprawdziłam, okazało się, że miałam rację. To jest lukier.)
W smaku czekolada rozpoczęła gorzkawym smakiem kakao, do którego szybko dołączyła pseudo-owocowa sztuczność. Zrobiło się "kakałkowo", pojawiła się słodycz. Czekolada może nie była przesłodzona, ale ta słodycz była taka... naaromatyzowana i cukrowa, nieprzyjemna.
Smak nadzienia szybko się z nią zrównał. Ono w pierwszej chwili wydało mi się niemożliwie wręcz słodkie. W tle pojawiła się nutka owocowego kwasku, a cukier walczył tu z pudrowością, jakby cukrem pudrem, a także jakąś chemiczną sztucznością. To lukier. Różowy, sztuczny lukier. Pseudo-owocowy, cukierkowy smak był wpisany w słodycz.
W pewnym momencie poczułam wyraźnie cytrynowy kwasek. Przy nim przebiło się trochę kakao z posmakiem cierpkiej spalenizny. Ta jednak wyciągnęła smak porzeczki. Poczułam się, jakby w czekoladzie tej była guma rozpuszczalna / lukier o smaku porzeczkowym, jednak zaraz słodka nibykwaskowata cukierkowość / gumowość znów odzyskała dominację. Bliżej końca czułam już tylko słodką gumę balonową.
Sztuczna słodycz, otoczona odrobiną czekolady - również o za silnej słodyczy i nieco kakałkowo-polewowym wydźwięku zakończyła to wszystko.
Pozostałam z posmakiem sztucznej słodyczy gumy balonowej i cytrynowo-porzeczkowej soczystości. Było kwaskowato, ale i zdecydowanie za słodko.
Całość wydała mi się okrutna, acz z mikroskopijnym potencjałem. Czuję, ze znajdą się osoby, którym to do gustu przypadnie. Ja ledwo zmęczyłam dwie kostki, ale... ja nienawidzę lukru, a to właśnie takie bardzo lukrowe było.
Trochę podkreślająca porzeczkę, kiepska, ale jednak czekoladowa a nie czysto polewowa, czekolada i lukier o smaku porzeczkowym mocno podkreślonym cytryną, a także gumy balonowej... Ta porzeczka to jednak bardzo umowna. Na pewno z przyjemnością można zjeść więcej, gdy lubi się takie rzeczy. Ja nie cierpię. Wszystko, tylko nie lukier i gumy do żucia, błagam. A cała ta słodycz... sztuczna słodycz! O rany... Mimo że i kwasek się zaplątał, to było za mało porzeczkowo.
O dziwo... szczerze mogę ją polecić wielbicielom lukru, którym chemia niestraszna. Jednocześnie uwaga ci, o podobnym guście do mojego. To lukrowo-gumowy, sztucznie-słodki potwór.
Mama kończyła... wylizując nadzienie (bo nienawidzi ciemnej czekolady). Obstawiała smak malinowy, malinowo-cytrynowy, ale na porzeczkę nie wpadła. Według niej było to bardzo kwaśne, słodkie, ale i bardzo kwaśne. Niezbyt jej to smakowało, bo "lukier to ja wolę na pączku, na wierzchu".
(Subiektywnie za smak chyba wystawiłabym 1, ale skoro w składzie jest pomada, czyli lukier, to znaczy, że przynajmniej w tej kwestii producent nie nawalił; gorzej z czarną porzeczką i samą czekoladą - nawet obiektywnie to nic ponad przeciętna czekolada z niskiej półki.)
ocena: 4/10
kupiłam: Biedronka
cena: 1,69 zł
kaloryczność: 456 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: pomada (cukier, syrop glukozowy, woda), cukier, miazga kakaowa, tłuszcz roślinny w zmiennych proporcjach (palmowy, shea), substancja utrzymująca wilgoć: sorbitole; tłuszcz kakaowy, proszek czarnej porzeczki 1,6% (maltodekstryna, zagęszczony sok z czarnej porzeczki), odtłuszczone mleko w proszku, serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, regulator kwasowości: kwas cytrynowy; substancja konserwująca: sorbinian potasu; emulgatory: lecytyna sojowa, polirycynooleinian poliglicerolu; naturalny aromat czarnej porzeczki, aromat
Skład: pomada (cukier, syrop glukozowy, woda), cukier, miazga kakaowa, tłuszcz roślinny w zmiennych proporcjach (palmowy, shea), substancja utrzymująca wilgoć: sorbitole; tłuszcz kakaowy, proszek czarnej porzeczki 1,6% (maltodekstryna, zagęszczony sok z czarnej porzeczki), odtłuszczone mleko w proszku, serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, regulator kwasowości: kwas cytrynowy; substancja konserwująca: sorbinian potasu; emulgatory: lecytyna sojowa, polirycynooleinian poliglicerolu; naturalny aromat czarnej porzeczki, aromat
Nigdy nie spotkalam sie z czekoladą z lukrem w srodku :o lukier kojarzy mi się właśnie z pączkiem jak mówi Twoja Mama albo jeszcze z ciastem czy pierniczkami, ale jako nadzienie do czekolady? Hmm, lubie lukier, więc dla mnie może być ciekawe. A guma balonowa? Lody o tym smaku zawsze nalezaly do moich ulubionych, więc jestem niemal pewna że zaprzyjaźniłabym się z tą czekoladą :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy właśnie na taki niecodzienny pomysł wpadł producent, czy po prostu tak zacukrzył, że mu tak wyszło i napisał, aby coś napisać. W sumie ta "pomada" wydaje mi się podejrzana, taka myląca.
UsuńI ciekawi mnie, czy tylko ja nie wiedziałam, że pomada to lukier. Wiedziałaś?
Gdybyś nie napisała to bym nie wiedziała, więc dzięki za uświadomienie :D
UsuńSama się dopiero przy pisaniu uświadomiłam, googlując. :P Proszę.
UsuńNo cóż, za tę cenę znajdą się jacyś straceńcy. U mnie na krzaczkach już pojawiły się pierwsze dojrzałe czarne porzeczki, w samą porę, bo poziomki właśnie się kończą :)
OdpowiedzUsuńJa już też w tym roku kilka razy czarne porzeczki upolowałam na bazarze. Dziś także. :D
UsuńWłasne lepsze i niepryskane :)
UsuńTaak, własne na 11 piętrze. :>
UsuńLukier? Wtf?! W sumie wcale mnie to nie martwi, bo: 1) jajka wielkanocne Cadbury z lukrem wydały mi się sztosowe, 2) Millano, 3) opisana przez Ciebie spójność czekolady z nadzieniem. Nadal mam wobec niej spore nadzieje, acz od początku mniejsze niż względem tabliczek mlecznych.
OdpowiedzUsuńPS "Czuję, ze znajdą się osoby, którym to do gustu przypadnie" i "Mama kończyła... wylizując nadzienie". Yep, nie mam wątpliwości :)))
I czuję, że w tych osobach możesz się jak najbardziej znaleźć.
UsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuńNie powiedziałabym.
Usuń