W tabliczce Vosges, Katrina (właścicielka marki) połączyła 12-miesięczny ser El Trigal Manchego z suszonymi wiśniami, zainspirowana procesem fermentacji (w końcu i kakao, i ser tego wymagają), nad którym spędziła długie godziny w laboratorium podczas studiów chemicznych.
Vosges 62 % Cacao Manchego and Cherry to ciemna czekolada o zawartości 62 % kakao z 12-miesięcznym hiszpańskim serem owczym Manchego, suszonymi wiśniami i różową solą himalajską.
Przy łamaniu bardzo ciemna, acz pozbawiona błysku, tabliczka ładnie trzaskała. Wydawała się gęsto-tłustawa. Przekrój odsłonił sporo dodatków o średniej wielkości. "Na oko" nie powiedziałabym, że jest ich tam aż tak dużo, jednak właściwie nie da się trafić na choćby skrawek czekolady bez nich. Niektóre były naprawdę mikroskopijne, inne to twardawe, całkiem spore, cienkie płatki.
W ustach czekolada rozpływała się z łatwością. Mimo że kremowa, nie była bardzo tłusta. Zalepiała minimalnie, opływając raczej gęstymi, soczystymi falami. Powoli odsłaniała dodatki, których było mnóstwo. O dziwo, nie wyszła nazbyt nimi najeżona, a całość zachowała spójność.
Ser zdecydowanie dominował. To jakby... kawałki zwykłego twardego sera, a więc tłuste, ale specyficznie suchawe. Twardawe, acz jędrne. Dokładnie takie, jaki ser tego typu powinien być, świeże (nie ususzony czy coś, a tego się bałam - ok, może na całą tabliczkę dwa bardziej suszki przypadły).
Między nimi kryło się trochę malutkich kryształków soli.
W smaku od pierwszej chwili czułam znaczącą, choć stonowaną słodycz palonego karmelu. Rozeszła się po ustach wraz z odrobinką soli, po czym wzrosła, przeistaczając się w niemal maślany toffiowaty karmel. Poczucie to wzmocniła wanilia, która również ewidentnie się zaznaczyła.
Palony motyw rozprowadził również lekką, jakby naturalną, gorzkość. Reprezentowały ją orzechy, podbite bardziej "mlecznawo-maślanymi" nutami sera. W pierwszej chwili to raczej orzechy oblepione toffi, w jakiejś karmelowej skorupce (wyidealizowane Toffifee?), jednak coraz bardziej przypominały bardziej orzechy w serze / ser z orzechami...
Rozgryzając dodatki (blisko końca, obok czekolady) i na koniec, czułam głównie smak charakternego sera i słodkich, również charakternych wiśni osnutych przyjemnie palonym motywem bardzo słodkiej, palonokarmelowo-waniliowej czekolady.
Posmak pozostał głównie palono-czekoladowy. Szlachetny, bo karmelowo-orzechowy i soczysty za sprawą wiśni, które trochę udawały też wino. Wyraźnie czułam nienapastliwy ser o mleczno-orzechowej pikanterii.
Całość okazała się intrygująca i dziwna. Dziwnie smaczna i przystępna, wcale nie ryzykowna. Nie ma szokować, a smakować. Wszystko wyraźnie czuć, acz dodatki pozostały dodatkami, co zaowocowało się sukcesem. Dzięki serowi całość poniekąd wyszła też troszeczkę mlecznie. Wiśnie to... dosłownie wisienka na torcie, zawiązująca to odrobinką soczystości. Sól uwypukliła walory poszczególnych smaków, choć czuć ją jako smak również. Dzięki serowi wyszła jednak bardzo wpisana w kompozycję (że nawet ci, którzy nie przepadają za solą w czekoladach nie powinni mieć nic przeciwko).
Smakowała mi, jednak to czekolada, do której nie odczuwam chęci powrotu, bo forma niezbyt moja. Nie lubię, gdy w czekoladzie jest tak dużo do gryzienia, mimo że tu genialnie rozwiązano tę kwestię. Dla mnie może czekolada była za soczyście-rzadkawa do takich dodatków (do sera widzę coś bardzo-bardzo gęstego). Smak... to doskonale przemyślana harmonia! Słodko, ale tak... szlachetnie i bogato. Palony karmel i wanilia, a zaraz tu całe mnóstwo paloności orzechów i kawy... Nienachalny, a wyraźny ser (jak charakterne żółte, żaden tam śmierdziel) połączono z cudownymi wiśniami. Dodatki wyszły zachwycająco świeżo, z solą nie przesadzono.
Z tego, co słyszałam, manchego podaje się do sherry (wzmocnione białe wino hiszpańskie) i... tak coś czuję, że wychodzi to w podobie do tej czekolady. Na pewno smacznie.
ocena: 9/10
kupiłam: vosgeschocolate.com za czyimś pośrednictwem
cena: 8 $
kaloryczność: 471 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: czekolada (miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii), ser manchego (pasteryzowane mleko owcze, kultury serowe, enzymy, sól, lizozym z białek jaj), suszone wiśnie (wiśnie, cukier trzcinowy, olej słonecznikowy), różowa sól himalajska
Kompletnie nie znam się na serach i w życiu bym nie pomyślała, żeby zrobić czekoladę z serem innym, niż zwykly bialy twaróg :o moja mama za to uwielbia te śmierdziele, ale raczej w czystej postaci i pod tym względem jest tradycjonalistką - wątpię, czy skusilabym się na taką czekolade ;p ja pewnie bym sprobowala, ale z czystej ciekawości, bo w życiu nie spotkałam się z czymś podobnym :D
OdpowiedzUsuńTo jedna z tych dziwnych czekolad, która zaskakująco dziwnie pysznie wyszła.
UsuńJa tam lubię sery, ale do znawcy czy degustatora to mi bardzo daleko.
Też moje myśli, jak do czekolady, to raczej twaróg podsuwają, ale! Zotter ma jedną czekoladę, która jakby udaje camembert. Ona wyparła z jego oferty bardziej sernikową. Obie smaczne, ale trochę żal mi tej dawnej, bo jednak inne.
Bardzo lubię owcze sery i wiśnie (jako dodatek do czekolady, same wiśnie są dla mnie trochę za kwaśne). Jak dla mnie, to dodatki bardzo zachęcające, szkoda, że u nas niedostępna.
OdpowiedzUsuńKolejna rzecz, której nie rozumiem - jak można nie kochać samych wiśni? :D Przecież te dojrzałe są słodkie.
UsuńCzasem mnie zaskakujesz w różnych takich kwestiach, bo właśnie z czekolad to... Dużej ilości słodyczy w nich nie szukasz. A kwaśność w czekoladzie? Jak z nią masz, jakbyś np. czuł właśnie nutę kwaśnych wiśni (nie dodatek)?
Kwaśność w czekoladzie lubię, zwłaszcza owocową. Wiśnie też lubię, ale bardziej jako dodatek, bo samych wiśni nie jestem w stanie dużo zjeść. To trochę dziwne, ale tak już mam :) Lubię kwaśne owoce, uwielbiam cytryny, czy porzeczki, ale w przypadku wiśni to wolę je z czymś jeszcze, a nie same.
UsuńTa marka kojarzy mi się z czekoladą z bekonem. Robi tylko takie dziwadełka? Mimo iż do mięsnej bym wróciła z wielką chęcią, serowa mnie odrzuca. Mam bardzo niedobre doświadczenia z serem kozim, co położyło się cieniem także na owczy. Przekornie wolałabym już jakiegoś "bezpiecznego" pleśniaka, np. camembrt. Wtedy zamiast wiśni wypadałoby dodać żurawinę, mmm.
OdpowiedzUsuńJadłam ostatnio wspomnianą z bekonem, ale recenzja nieprędko.
UsuńMoże to dziwne, ale z serową kojarzysz mi się jeszcze mniej, niż z bekonową. Serowa była jednak mniej ekstremalna, ale... dziwniejsza. Na nuty wędzenia w czekoladach trafiałam, a taki ser? Taka dziwna nowość.
Lubię do Ciebie zagladac i poznawać takie ciekawostki :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taka czekolada jest u nas niedostępna :/ Osobiście nigdy nie jadłem takiego połączenia i jestem tego bardzo ciekawy!
OdpowiedzUsuń