poniedziałek, 29 lipca 2019

Vosges 62 % Cacao Manchego and Cherry ciemna z serem owczym manchego, wiśniami i solą

Kocham czekolady Vosges i zaczęłam za nimi bardzo tęsknić, więc napisałam do rodziny z USA, czy dałoby się jakoś zorganizować załatwienie mi ich. Udało się, toteż parę recenzji się pojawi. Daty długie, ale temu smakowi jakoś nie umiałam pozwolić czekać. Czekolada zawierała bowiem ser Manchego. To twardy, dojrzewający ser produkowany z mleka owczego, bardzo popularny w Hiszpanii. Mówi się, że w smaku "intensywny, pikantny i kremowy"... z czym chyba się zgadzam (raz czy dwa jakiś taki jadłam). Tak się składa, że wszelkie ciekawe sery uwielbiam! Wprawdzie nie jem zbyt często (tylko twaróg codziennie na porannej kanapce), nie znam się jakoś specjalnie, ale np. jeśli o pleśniaki i śmierdziele chodzi, to nawet na jakieś droższe czasem sobie pozwalam, choć powiedzmy Lazura uważam za w pełni mnie satysfakcjonującego. A jakie mam zdanie o czekoladach z serem? Jestem otwarta. Sernikowe raczej mi smakują, a tych wytrawnych to i mało jest. Zottery Cheese-Walnut-Grapes i Cheesy Chocolate bardzo mi smakowały.
W tabliczce Vosges, Katrina (właścicielka marki) połączyła 12-miesięczny ser El Trigal Manchego z suszonymi wiśniami, zainspirowana procesem fermentacji (w końcu i kakao, i ser tego wymagają), nad którym spędziła długie godziny w laboratorium podczas studiów chemicznych.

Vosges 62 % Cacao Manchego and Cherry to ciemna czekolada o zawartości 62 % kakao z 12-miesięcznym hiszpańskim serem owczym Manchego, suszonymi wiśniami i różową solą himalajską.

Od razu po otwarciu poczułam piękny, głęboki zapach czekolady i sera, przypominający ciemne mleczne o właśnie serowych nutach, podkreślonych odrobinką soli. Wyróżniłabym tu skojarzenie z cheddarem / żółtym charakternie-pikantnym, dojrzewającym serem oraz czekoladę o mocno palonym wydźwięku. W nim przewijały się palone, gorzkawe orzechy oraz szlachetny, palony karmel.

Przy łamaniu bardzo ciemna, acz pozbawiona błysku, tabliczka ładnie trzaskała. Wydawała się gęsto-tłustawa. Przekrój odsłonił sporo dodatków o średniej wielkości. "Na oko" nie powiedziałabym, że jest ich tam aż tak dużo, jednak właściwie nie da się trafić na choćby skrawek czekolady bez nich. Niektóre były naprawdę mikroskopijne, inne to twardawe, całkiem spore, cienkie płatki.
W ustach czekolada rozpływała się z łatwością. Mimo że kremowa, nie była bardzo tłusta. Zalepiała minimalnie, opływając raczej gęstymi, soczystymi falami. Powoli odsłaniała dodatki, których było mnóstwo. O dziwo, nie wyszła nazbyt nimi najeżona, a całość zachowała spójność.
Ser zdecydowanie dominował. To jakby... kawałki zwykłego twardego sera, a więc tłuste, ale specyficznie suchawe. Twardawe, acz jędrne. Dokładnie takie, jaki ser tego typu powinien być, świeże (nie ususzony czy coś, a tego się bałam - ok, może na całą tabliczkę dwa bardziej suszki przypadły).
Wiśnie również wyszły zaskakująco świeżo-soczyście. Dodano ich znacznie mniej, pod postacią średniej wielkości farforcli miąższu i skórek o jędrnawej strukturze. W przeważającej ilości drobnica, ale trafiły się i zaskakująco duże kawałki (nawet jedna ćwiartka!).
Między nimi kryło się trochę malutkich kryształków soli.

W smaku od pierwszej chwili czułam znaczącą, choć stonowaną słodycz palonego karmelu. Rozeszła się po ustach wraz z odrobinką soli, po czym wzrosła, przeistaczając się w niemal maślany toffiowaty karmel. Poczucie to wzmocniła wanilia, która również ewidentnie się zaznaczyła.

Palony motyw rozprowadził również lekką, jakby naturalną, gorzkość. Reprezentowały ją orzechy, podbite bardziej "mlecznawo-maślanymi" nutami sera. W pierwszej chwili to raczej orzechy oblepione toffi, w jakiejś karmelowej skorupce (wyidealizowane Toffifee?), jednak coraz bardziej przypominały bardziej orzechy w serze / ser z orzechami...

Oto gorzkawość zrobiła się bardziej palono-ciepła, nieco pikantna. Przy karmelu i orzechach pojawiła się czarna kawa, a ja wyłapałam posmak dojrzewającego żółtego sera. Przeciął smak czekolady (choć mam wrażenie, że lekko nim całościowo przesiąkła). Dopomógł mu w tym słonawy akcent. Gdy na kawałki sera zaczęłam trafiać językiem, wyraźnie czułam ich smak. To rzeczywiście manchego - czuć, że właśnie jakiś taki charakterniejszy, długodojrzewający (chyba można go porównać do bardziej mlecznego cheddara). Wprowadził lekko mleczny motyw do całości. Za tym nasiliło się poczucie wilgoci. Gdy dobiegała do niego nutka wiśni, sam wydawał się odrobinę owocowy (jak na ser).

Po tej mlecznej serowości, parokrotnie wyraźniej poczułam sól, podkreślającą goryczkę kakao i taką pikantniejszą serową. Z goryczki właśnie nagle, raczej w drugiej połowie rozpływania się kęsa i bliżej końca, wyskakiwać zaczęły słodko-kwaskowate wiśnie. Soczyście słodkie, a jednak z charakterystyczną kwaskawą cierpkością wydawały się niemal świeże. Gdy raz trafiłam na kawałek wielkości małej rodzynki... o rany, pełnia smaku wiśni w środku sezonu! Raz i drugi nieśmiało zasugerowały wino. Bardzo wyraźnie wyczuwalne, acz nie wyprzedzające czekolady i sera. Wiśnie jakby tylko podkreśliły ich smak, tchnęły lekkość, a początkowo przy niektórych kęsach odlegle pobrzmiewały w tle.

Rozgryzając dodatki (blisko końca, obok czekolady) i na koniec, czułam głównie smak charakternego sera i słodkich, również charakternych wiśni osnutych przyjemnie palonym motywem bardzo słodkiej, palonokarmelowo-waniliowej czekolady.

Posmak pozostał głównie palono-czekoladowy. Szlachetny, bo karmelowo-orzechowy i soczysty za sprawą wiśni, które trochę udawały też wino. Wyraźnie czułam nienapastliwy ser o mleczno-orzechowej pikanterii.

Całość okazała się intrygująca i dziwna. Dziwnie smaczna i przystępna, wcale nie ryzykowna. Nie ma szokować, a smakować. Wszystko wyraźnie czuć, acz dodatki pozostały dodatkami, co zaowocowało się sukcesem. Dzięki serowi całość poniekąd wyszła też troszeczkę mlecznie. Wiśnie to... dosłownie wisienka na torcie, zawiązująca to odrobinką soczystości. Sól uwypukliła walory poszczególnych smaków, choć czuć ją jako smak również. Dzięki serowi wyszła jednak bardzo wpisana w kompozycję (że nawet ci, którzy nie przepadają za solą w czekoladach nie powinni mieć nic przeciwko).

Smakowała mi, jednak to czekolada, do której nie odczuwam chęci powrotu, bo forma niezbyt moja. Nie lubię, gdy w czekoladzie jest tak dużo do gryzienia, mimo że tu genialnie rozwiązano tę kwestię. Dla mnie może czekolada była za soczyście-rzadkawa do takich dodatków (do sera widzę coś bardzo-bardzo gęstego). Smak... to doskonale przemyślana harmonia! Słodko, ale tak... szlachetnie i bogato. Palony karmel i wanilia, a zaraz tu całe mnóstwo paloności orzechów i kawy... Nienachalny, a wyraźny ser (jak charakterne żółte, żaden tam śmierdziel) połączono z cudownymi wiśniami. Dodatki wyszły zachwycająco świeżo, z solą nie przesadzono.
Z tego, co słyszałam, manchego podaje się do sherry (wzmocnione białe wino hiszpańskie) i... tak coś czuję, że wychodzi to w podobie do tej czekolady. Na pewno smacznie.


ocena: 9/10
kupiłam: vosgeschocolate.com za czyimś pośrednictwem
cena: 8 $
kaloryczność: 471 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: czekolada (miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii), ser manchego (pasteryzowane mleko owcze, kultury serowe, enzymy, sól, lizozym z białek jaj), suszone wiśnie (wiśnie, cukier trzcinowy, olej słonecznikowy), różowa sól himalajska 

9 komentarzy:

  1. Kompletnie nie znam się na serach i w życiu bym nie pomyślała, żeby zrobić czekoladę z serem innym, niż zwykly bialy twaróg :o moja mama za to uwielbia te śmierdziele, ale raczej w czystej postaci i pod tym względem jest tradycjonalistką - wątpię, czy skusilabym się na taką czekolade ;p ja pewnie bym sprobowala, ale z czystej ciekawości, bo w życiu nie spotkałam się z czymś podobnym :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jedna z tych dziwnych czekolad, która zaskakująco dziwnie pysznie wyszła.

      Ja tam lubię sery, ale do znawcy czy degustatora to mi bardzo daleko.

      Też moje myśli, jak do czekolady, to raczej twaróg podsuwają, ale! Zotter ma jedną czekoladę, która jakby udaje camembert. Ona wyparła z jego oferty bardziej sernikową. Obie smaczne, ale trochę żal mi tej dawnej, bo jednak inne.

      Usuń
  2. Bardzo lubię owcze sery i wiśnie (jako dodatek do czekolady, same wiśnie są dla mnie trochę za kwaśne). Jak dla mnie, to dodatki bardzo zachęcające, szkoda, że u nas niedostępna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna rzecz, której nie rozumiem - jak można nie kochać samych wiśni? :D Przecież te dojrzałe są słodkie.
      Czasem mnie zaskakujesz w różnych takich kwestiach, bo właśnie z czekolad to... Dużej ilości słodyczy w nich nie szukasz. A kwaśność w czekoladzie? Jak z nią masz, jakbyś np. czuł właśnie nutę kwaśnych wiśni (nie dodatek)?

      Usuń
    2. Kwaśność w czekoladzie lubię, zwłaszcza owocową. Wiśnie też lubię, ale bardziej jako dodatek, bo samych wiśni nie jestem w stanie dużo zjeść. To trochę dziwne, ale tak już mam :) Lubię kwaśne owoce, uwielbiam cytryny, czy porzeczki, ale w przypadku wiśni to wolę je z czymś jeszcze, a nie same.

      Usuń
  3. Ta marka kojarzy mi się z czekoladą z bekonem. Robi tylko takie dziwadełka? Mimo iż do mięsnej bym wróciła z wielką chęcią, serowa mnie odrzuca. Mam bardzo niedobre doświadczenia z serem kozim, co położyło się cieniem także na owczy. Przekornie wolałabym już jakiegoś "bezpiecznego" pleśniaka, np. camembrt. Wtedy zamiast wiśni wypadałoby dodać żurawinę, mmm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadłam ostatnio wspomnianą z bekonem, ale recenzja nieprędko.
      Może to dziwne, ale z serową kojarzysz mi się jeszcze mniej, niż z bekonową. Serowa była jednak mniej ekstremalna, ale... dziwniejsza. Na nuty wędzenia w czekoladach trafiałam, a taki ser? Taka dziwna nowość.

      Usuń
  4. Lubię do Ciebie zagladac i poznawać takie ciekawostki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że taka czekolada jest u nas niedostępna :/ Osobiście nigdy nie jadłem takiego połączenia i jestem tego bardzo ciekawy!

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.