poniedziałek, 1 lipca 2019

Allegro Czekolada Deserowa z nadzieniem o smaku czarnej porzeczki ciemna 50 % nadziewana lukrem i czarną porzeczką

Moja miłość do czarnych porzeczek kiedyś mnie zgubi, to więcej niż pewne. Gdy w Biedronce pojawiła się czekolada z nadzieniem czarnoporzeczkowym, wiedziałam, że muszę ją mieć, nawet gdyby było to Millano. O tak, pamiętałam (aż za dobrze) Czekolaterię z nadzieniem z czarnej porzeczki, którą podejrzewam o bycie ukrytym Baronem, ale... tutaj to inna sprawa. Więcej nadzienia tylko o smaku czarnej porzeczki, a to przecież... No dobra, promocja też popchnęła mnie ku zakupowi. Cena, skład i szyderczo widniejący na opakowaniu producent (tak, Millano) poddały w wątpliwość, czy degustację przeżyję, ale czarna porzeczka to czarna porzeczka (nawet kolor czarny, żałobny, pasuje).
Jestem ciekawa, czy gdybym przed zakupem sprawdziła, co to tak właściwie pomada (pierwsze miejsce w składzie), czy bym kupiła? Otóż pomada to lukier... A ja lukru nienawidzę jak mało co innego.

Allegro Czekolada Deserowa z nadzieniem o smaku czarnej porzeczki to ciemna czekolada o zawartości 50 % kakao z kremem (50%) na bazie pomady, produkowana przez ZWC Millano (Baron) dla Biedronki.

Gdy tylko rozchyliłam sreberko, poczułam przede wszystkim pseudoowocową sztuczność, kojarzącą się z cukierkami, gumą balonową i galaretką o ciemnym kolorze. Było w tym coś chemicznie porzeczkowego jak "krem np. do rąk o zapachu porzeczek". Podkreśliła to nuta goryczkowatej spalenizny - pochodzącej niewątpliwie od słodkiej, ciemnawej czekolady. Po podzieleniu tabliczki aromat porzeczkowej gumy balonowej wraz z cukrowo-cukierkowosztuczną słodyczą wzrósł znacząco.

Przy łamaniu słyszałam trzask chrupkiego, twardego wierzchu, a więc warstwy czekolady, która w dotyku wydawała się właśnie twardą i tłustą polewą, ale... całość sprawiała wrażenie miękkiej. Nadzienie bowiem okazało się rwąco-ciągnące. Bardzo plastyczne i rzadkie. Lepiło się, ale nie przesadnie.
W ustach czekolada rozpływała się w umiarkowanym tempie, łatwo i tłustawo. Miękka, nieco zalepiała. Szybko wyciskało się spod niej wnętrze. O dziwo wyszło to spójnie - wszystko stawało się miękko-ulepkowatą masą-bagienkiem. O ile czekolada miała pylisty motyw, tak krem wydawał się ślisko-gładki. Cechowała go wodnista, minimalnie soczysta rzadkość. Wyszedł trochę margarynowo-tłustawy. Powiedziałabym, że to lukier. (A gdy po napisaniu recenzji sprawdziłam, okazało się, że miałam rację. To jest lukier.)

W smaku czekolada rozpoczęła gorzkawym smakiem kakao, do którego szybko dołączyła pseudo-owocowa sztuczność. Zrobiło się "kakałkowo", pojawiła się słodycz. Czekolada może nie była przesłodzona, ale ta słodycz była taka... naaromatyzowana i cukrowa, nieprzyjemna.

Smak nadzienia szybko się z nią zrównał. Ono w pierwszej chwili wydało mi się niemożliwie wręcz słodkie. W tle pojawiła się nutka owocowego kwasku, a cukier walczył tu z pudrowością, jakby cukrem pudrem, a także jakąś chemiczną sztucznością. To lukier. Różowy, sztuczny lukier. Pseudo-owocowy, cukierkowy smak był wpisany w słodycz.

W pewnym momencie poczułam wyraźnie cytrynowy kwasek. Przy nim przebiło się trochę kakao z posmakiem cierpkiej spalenizny. Ta jednak wyciągnęła smak porzeczki. Poczułam się, jakby w czekoladzie tej była guma rozpuszczalna / lukier o smaku porzeczkowym, jednak zaraz słodka nibykwaskowata cukierkowość / gumowość znów odzyskała dominację. Bliżej końca czułam już tylko słodką gumę balonową.

Sztuczna słodycz, otoczona odrobiną czekolady - również o za silnej słodyczy i nieco kakałkowo-polewowym wydźwięku zakończyła to wszystko.

Pozostałam z posmakiem sztucznej słodyczy gumy balonowej i cytrynowo-porzeczkowej soczystości. Było kwaskowato, ale i zdecydowanie za słodko.

Całość wydała mi się okrutna, acz z mikroskopijnym potencjałem. Czuję, ze znajdą się osoby, którym to do gustu przypadnie. Ja ledwo zmęczyłam dwie kostki, ale... ja nienawidzę lukru, a to właśnie takie bardzo lukrowe było.
Trochę podkreślająca porzeczkę, kiepska, ale jednak czekoladowa a nie czysto polewowa, czekolada i lukier o smaku porzeczkowym mocno podkreślonym cytryną, a także gumy balonowej... Ta porzeczka to jednak bardzo umowna. Na pewno z przyjemnością można zjeść więcej, gdy lubi się takie rzeczy. Ja nie cierpię. Wszystko, tylko nie lukier i gumy do żucia, błagam. A cała ta słodycz... sztuczna słodycz! O rany... Mimo że i kwasek się zaplątał, to było za mało porzeczkowo.
O dziwo... szczerze mogę ją polecić wielbicielom lukru, którym chemia niestraszna. Jednocześnie uwaga ci, o podobnym guście do mojego. To lukrowo-gumowy, sztucznie-słodki potwór.
Mama kończyła... wylizując nadzienie (bo nienawidzi ciemnej czekolady). Obstawiała smak malinowy, malinowo-cytrynowy, ale na porzeczkę nie wpadła. Według niej było to bardzo kwaśne, słodkie, ale i bardzo kwaśne. Niezbyt jej to smakowało, bo "lukier to ja wolę na pączku, na wierzchu".
(Subiektywnie za smak chyba wystawiłabym 1, ale skoro w składzie jest pomada, czyli lukier, to znaczy, że przynajmniej w tej kwestii producent nie nawalił; gorzej z czarną porzeczką i samą czekoladą - nawet obiektywnie to nic ponad przeciętna czekolada z niskiej półki.)


ocena: 4/10
kupiłam: Biedronka
cena: 1,69 zł
kaloryczność: 456 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: pomada (cukier, syrop glukozowy, woda), cukier, miazga kakaowa, tłuszcz roślinny w zmiennych proporcjach (palmowy, shea), substancja utrzymująca wilgoć: sorbitole; tłuszcz kakaowy, proszek czarnej porzeczki 1,6% (maltodekstryna, zagęszczony sok z czarnej porzeczki), odtłuszczone mleko w proszku, serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, regulator kwasowości: kwas cytrynowy; substancja konserwująca: sorbinian potasu; emulgatory: lecytyna sojowa, polirycynooleinian poliglicerolu; naturalny aromat czarnej porzeczki, aromat

12 komentarzy:

  1. Nigdy nie spotkalam sie z czekoladą z lukrem w srodku :o lukier kojarzy mi się właśnie z pączkiem jak mówi Twoja Mama albo jeszcze z ciastem czy pierniczkami, ale jako nadzienie do czekolady? Hmm, lubie lukier, więc dla mnie może być ciekawe. A guma balonowa? Lody o tym smaku zawsze nalezaly do moich ulubionych, więc jestem niemal pewna że zaprzyjaźniłabym się z tą czekoladą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, czy właśnie na taki niecodzienny pomysł wpadł producent, czy po prostu tak zacukrzył, że mu tak wyszło i napisał, aby coś napisać. W sumie ta "pomada" wydaje mi się podejrzana, taka myląca.
      I ciekawi mnie, czy tylko ja nie wiedziałam, że pomada to lukier. Wiedziałaś?

      Usuń
    2. Gdybyś nie napisała to bym nie wiedziała, więc dzięki za uświadomienie :D

      Usuń
    3. Sama się dopiero przy pisaniu uświadomiłam, googlując. :P Proszę.

      Usuń
  2. No cóż, za tę cenę znajdą się jacyś straceńcy. U mnie na krzaczkach już pojawiły się pierwsze dojrzałe czarne porzeczki, w samą porę, bo poziomki właśnie się kończą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już też w tym roku kilka razy czarne porzeczki upolowałam na bazarze. Dziś także. :D

      Usuń
    2. Własne lepsze i niepryskane :)

      Usuń
    3. Taak, własne na 11 piętrze. :>

      Usuń
  3. Lukier? Wtf?! W sumie wcale mnie to nie martwi, bo: 1) jajka wielkanocne Cadbury z lukrem wydały mi się sztosowe, 2) Millano, 3) opisana przez Ciebie spójność czekolady z nadzieniem. Nadal mam wobec niej spore nadzieje, acz od początku mniejsze niż względem tabliczek mlecznych.

    PS "Czuję, ze znajdą się osoby, którym to do gustu przypadnie" i "Mama kończyła... wylizując nadzienie". Yep, nie mam wątpliwości :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I czuję, że w tych osobach możesz się jak najbardziej znaleźć.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.