niedziela, 7 lipca 2019

E. Wedel Gorzka Orzechy i Słony Karmel ciemna 56 % z Ghany z karmelizowanymi orzechami laskowymi i solonym karmelem

Nie ukrywam, że bywam dość przekorna. Gdy była moda na solony karmel, jakoś zupełnie nie miałam na niego ochoty. Uwielbiałam go zanim stał się popularny, a więc gdy było mało produktów z nim. Nigdy się wtedy nie zastanawiałam, czy wolę solony karmel w mlecznej, czy w ciemnej czekoladzie. Obecnie uważam, że... podstawą jest jakość, nie rodzaj. Po kilku mlecznych naszło mnie jednak na ciemną. Że akurat takiej nie miałam, że akurat wtedy pojawiła się nowość Wedla (gdy pozytywną niespodzianką okazała się Cookie Orange Mocha), kupiłam. Potem jednak trafiałam na rozczarowujące nadziewańce i liczyłam, że przerwę złą passę.

E. Wedel Gorzka Orzechy i Słony Karmel to ciemna czekolada o zawartości 56 % kakao z Ghany z karmelizowanymi orzechami laskowymi i kawałkami solonego karmelu.

Po otwarciu zaskoczył mnie wyrazisty, gorzki zapach przedstawiający goryczkowate orzechy oraz suchą, czarną ziemię. Było w tym coś mocno, wręcz sucho-palonego... pomyślałam o espresso oraz o kakao w proszku. Także nienachalna słodycz miała palony wydźwięk.

Mimo iż w dotyku piękna tabliczka była tłustawa, trzaskała głośno. Wydała mi się nieco krucha z racji tego, jak wiele dodatków w niej zatopiono.
W ustach rozpływała się zaskakująco gładko i kremowo, minimalnie tłusto. Gęsta masa długo zachowywała formę, nie spiesząc się z odsłanianiem dodatków.
Nie poskąpiono ich. Trafiały się mniejsze i większe kawałki, ale ogólnie powiedziałabym, że "średnio średnie". Wszystkie chrupiąco-twardawe, acz w nieco różny sposób. Żadne nie były kamienno-twarde. Trochę się rozpuszczały, pod naciskiem zębów rozpadały się na kryształko-bryłko-drobinki.
Karmelizowane orzechy to chrupiąco-świeże kawałki w cukrowej otoczce, a "solony karmel" to jakby kryształkowe, chrupiące kamyko-krówki (twardsze od orzechów).

Gdy kawałek trafił do ust, rozeszła się po nich gorzkość o mocno palonym charakterze. Odebrałam ją jako wyrazistą i przystępną. Oczami wyobraźni zobaczyłam suchą, czarną ziemię i rozgrzany asfalt. Po paru chwilach wydało mi się to nieco przypalone.

Wtedy odważniej odezwała się początkowo znikoma słodycz. Wzrosła, ale wcale nie jakoś mocno. Przy niej jednak wyraźnie poczułam kakao w proszku. Zaplątała się też nuta taniości, ale i trochę...
jak espresso zaparzone na przepalonych ziarnach kawy, które ktoś próbował ratować cukrowym likierem kakaowym.

Cierpkość i cukrowość kojarzące się z likierem zaraz weszły w strefę bardzo cukrową, ale nie mocno przesłodzoną.
Po prostu dodatki strasznie podbiły słodycz i to czystym cukrem.
Karmelizowane orzechy właśnie najpierw wnosiły po prostu cukier, a dopiero potem wtapiały się w gorzkawe otoczenie. Smak orzechów laskowych właściwie poczułam dopiero przy ich rozgryzaniu. Wtedy to okazało się, że to smakowite, lekko gorzkawe, świeżo-prażone sztuki. Było ich jednak w chrupiącej cukrowości za mało.

Karmel z kolei to cukrowo-śmietankowe połączenie, kojarzące się ze śmietankowymi karmelkami (typu Werther's Original)  i może krówkami z zaskakująco wyraźną solą. Nie było w nich cienia palonokarmelowego smaku, ale sól nieźle raz i drugi przebiła cukier. Niestety, trafiała się bardzo rzadko.
Cukier nie odpuszczał ani na sekundę. Jego forma (smak + obecność pod postacią karmelu) kojarzyła mi się z "alkoholowo-cukrowym szkiełkiem" w różnych cukierkach / czekoladkach.

Kawałki dodatku wniosły do kompozycji łagodniejszą, śmietankową nutę. Końcówka zrobiła się bardziej śmietankowo-kakaowa, delikatniejsza jeśli o czekoladę chodzi, ale wciąż jasne było, że to czekolada ciemna. To podkreśliła chyba szczypta soli. Lekka cierpkawość kakao w proszku pod koniec przełamała też cukrowość. Dokładnie porozgryzane orzechy świetnie do niej pasowały.

Po wszystkim pozostałam z posmakiem czegoś przypalonego, cierpkawo-kakaowym i gorzkawo-orzechowym, a jednocześnie z poczuciem wszamania mnóstwa cukrowych karmelków śmietankowych. Było cukrowo, mało karmelowo. Soli prawie nie czuć. Sama czekolada jednak wyszła zaskakująco dobrze - nawet z kakao w proszku. Nie waliła taniochą, choć chyba kakao przypalili. Wyszło to jednak asfaltowo, całkiem ciekawie. Sama w sobie wydała mi się lekko orzechowa, to, co w niej czułam było fajne, ale... W kwestiach tych samych, ale przy dodatkach czuję niedosyt. Karmel? Chyba raczej cukier. Nie czułam wyraźnie palonego karmelu, a sól... no, jak się trafiła, to spoko, ale prawie się nie trafiała. Orzecha w orzechu mało, za to cukru na nim dużo.

Szkoda, że wyszło jak zawsze, bo to Wedel z potencjałem. Jako że próbuje udawać tabliczki na poziomie np. Tesco finest (patrzę na cenę), cóż... tym gorzej dla niego, bo do ich nut mu daleko. Skopał dodatki tym, że to ich mocniej nie przypalił... Smutne. No i skąpstwo wyszło.

To trochę taka dużo gorsza wersja J.D. Grossa 70 % z karmelem. Tam karmel też był jakiś nie za mocno palony, ale nie tak cukrowy. Wedla w dodatku miał być słony, a słono nie wyszedł. Czekolada Grossa to wyższa jakość, choć i ta wedlowska w sumie pozytywnie mnie zaskoczyła. Jej spaleniznowo-orzechowy smak w sumie wpisał się w znane mi nuty kakao z Ghany. Aż się zastanawiam, czy w pewnym momencie bardzo wyraźna nuta śmietanki pochodziła tylko od dodatków, czy właśnie od kakao z Ghany. Zaskakująco gorzka jak na 56 %. Tym bardziej jestem zła na tę tabliczkę, bo laskowce i śmietankowy karmel świetnie pasowałyby do takich nut, ale cukier to popsuł.
Ubłagałam Mamę, by choć kawałeczek kostki spróbowała w celu wypowiedzenia się o dodatkach. O ile czekoladę określiła jako "paskudnie gorzką", tak dodatki kojarzyły jej się z "crunchy, a potem troszkę jakby orzeszki?" - taak, niekarmelowe i nieorzechowe to to i to nie tylko moje narzekanie.


ocena: 7/10
kupiłam: Tesco
cena: 9,99 zł
kaloryczność: 472 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, kawałki karmelizowanych orzechów laskowych 10% (cukier, orzechy laskowe 38%, syrop glukozowy), solone cząstki karmelu 5% (cukier, śmietanka w proszku, mleko pełne w proszku, sól), kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz mleczny, aromat, lecytyna sojowa

19 komentarzy:

  1. Raczej nie zaryzykuję rozczarowania bo cena jest wysoka jak dla mnie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemniej w promocji można, jak jakaś duża by się trafiła.

      Usuń
  2. Z tej serii widziałam bez dodatków 80% i 70%... ta 80% chyba nie miała tłuszczu kakaowego ale pewna nie jestem... wydaje mi się, że powinna mieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak coś czuję, że 80% z tej serii nie różni się od tej zwykłej, tańszej 80 %.
      W internecie widziałam skład i tłuszcz kakaowy w nim.
      Dlaczego według Ciebie powinna mieć? Przecież nie wszystkie o tej zawartości mają (dobre to właśnie wolę, jak nie mają). Jeśli piszesz konkretnie O Wedlu to w sumie rzeczywiście, bo może wyjść albo suche próchno... Albo właśnie tłusty ulepek jak z tłuszczem.

      Usuń
    2. A to może był błąd w wydruku... czytalam na pudełku
      Powinnam napisać "chyba powinna mieć?" ze znakiem zapytania - dokładniej sprecyzowałabym myśl... tak strzelałam... wydawało mi się, że ten tłuszcz w jakimś stopniu nośnik smaku ale ja nie znam się... co ja tam wiem. nic nie wiem w tym temacie. To co wiem, że liczy się miazga kakaowa - ziarno kakao i to dobrej jakości. A marki Wedel to jakoś się obawiam

      Usuń
    3. Owszem, tłuszcz jest nośnikiem smaku, ale sama miazga, jak orzechy, jest też tłusta i by wystarczyło. Ale jak niektórzy producenci wolą zapychać odtłuszczonym kakao i tłuszczem kakaowym, zamiast dać porządną miazgę... Nie rozumiem ich. Tłuszcz nośnikiem smaku odtłuszczonego kakao? Na to wychodzi.

      Usuń
    4. Dziękuję za lekcję - zapamiętam :)
      Pamiętam jak kiedyś mama kupiła czekoladę z Lidla 74% kakao - dużo osób chwali, ze taka smaczna a ja czuje w niej margarynę ;/

      Usuń
    5. Właśnie wiem, że chwalą, a Ty mi o tym, co czujesz pisałaś już parę razy i tak mnie to zaciekawiło, że aż kupiłam ją w promocji. Zobaczę, co ja poczuję.

      Usuń
    6. Pamiętam, że pisałam - przypomniałam sobie o niej i tak mi się skojarzyło... nawet miesiąc temu dostałam ją od sąsiadki i poczułam to samo co kiedyś ;/

      Usuń
    7. Znowu? Współczuję, prześladuje Cię.
      Może to któryś z emulgatorów?

      Usuń
    8. Nie wiem.. nie pamiętam czy tam jest lecytyna sojowa

      Usuń
    9. Też nie pamiętam i mi też się nie chce sprawdzać, ale przecież akurat lecytyna sojowa jest spoko i jest prawie wszędzie.

      Usuń
    10. Znalazłam skład
      https://www.instagram.com/p/Byvh7APBqNe/

      jest lecytyna ze słonecznika

      Usuń
  3. Średnio średnie dodatki :D Mnie ich forna nie odpowiada już na starcie, więc istnieje nikłe prawdopodobieństwo, że zmieniłabym zdanie w trakcie degustacji. Zresztą nawet po opisie widzę, że to esencja formy, której nie lubię. Jak będę miała ochotę na gorzką W., złapię za klasykę 65%. Opakowanie miłe.

    PS Dawniej byłabym przekonana, że słodka ciemna czekolada to dla mnie żaden problem. Po porównaniu Wedli wiem jednak, że się myliłam. Po co kupować coś, czego zjem rządek, wystawię idealnie obojętne 3 chi (tu przez dodatki nawet mniej) i będę szukać kogoś do wciśnięcia reszty? :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie polecam Ci jej, to pewne. Gdybyś miała od kogoś trochę dostać, to bierz, bo wątpię, byś odebrała ją skrajnie źle, ale to Wedel bardziej mój.

      PS Ja zdecydowanie wolę mniej słodkie, ale ostatnio odkryłam, że czasem i słodsza ciemna obecnie idzie mi lepiej niż niezła mleczna. Wszystko zależy od jakości i wyczuwalności kakao. W sumie jak je czuć obok cukru, to zniosę.
      Właśnie też nie widzę sensu kupowania dla takiej ilości, a potem szukania kogoś. U mnie to trochę inaczej jest, bo Mama codziennie słodycze je, więc i tak coś jej kupić trzeba. Ostatnio jednak miałam tyle rządków z czekolad kupionych bardziej pod nią, że obecnie już w ogóle nie widzę sensu nawet próbowania tych, które mają nikłe szanse na posmakowanie mi.

      Usuń
  4. Słony karmel kocham, ale głównie w postaci jakiegoś sosu, lodów, serka czy nadzienia, a takim kawałeczkom mówię nie :D tym bardziej skoro czekolada jest aż tak gorzka, to na pewnie nie jest dobra tabliczka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie dla Ciebie. A w jakiejś innej formie taka czekolada (na tyle ciemno-gorzka mam na myśli) by przeszła? Np. gdyby była z nadzieniem "solony karmel"?

      Usuń
    2. Gorzką uwielbiam z bardzo słodkim marcepanem, bo wtedy smaki idealnie się równoważą. Myślę, że z takim karmelowym nadzieniem też by przeszła, no bo jednak pewnie byłoby baardzo slodkie :)

      Usuń
    3. Choociaż... Prawdziwie palony karmel powinien być wręcz goryczkowaty. W słodyczach jednak takiego ze świecą szukać. :>

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.