sobota, 27 lipca 2019

Hoja Verde Ecuador 66% Orange ciemna z Ekwadoru z pomarańczą

Sięgając po dziś prezentowaną tabliczkę trochę się obawiałam, że pomarańcza wyjdzie tak, jak cytryna w Roses + Lemon: zamiast podkreślić nutę naturalnie płynącą z czekolady, przygłuszyła ją. Kupując obstawiałam, że może to być propozycja równie soczysta, co np. marakujowa Pacari 60%, a i spodobała mi się zawartość kakao... ponieważ skupiłam się tylko na Roses + Lemon - jakoś umknął mi fakt, że ta ma go już mniej. W końcu już sama nie wiedziałam, czego się spodziewać.

Hoja Verde Ecuador 66% Orange to ciemna czekolada o zawartości 66 % kakao Arriba z Ekwadoru z pomarańczą (olejkiem).

Gdy tylko rozcięłam sreberko, uderzył mnie zapach olejku pomarańczowego. Do jego goryczkowatej nuty dochodził również goryczkowato-cierpki grejpfrut. Ich połączenie wydało mi się odymione... i spowite wilgotną mgłą, w której krył się palony karmel i duszny zapach kwiaciarni.

Tabliczkę w dotyku odebrałam jako "naolejkowioną", ale nie tłustą. Trzaskała, jakby była bardzo, bardzo pełna.
W ustach czekolada rozpływała się łatwo, w średnim tempie, ale zachowując pierwotny kształt niemal do końca. Była bowiem bardzo gęsto-zbita, dość tłustawa. Opływała falami soczystości, trochę rzadkawo-smugowymi, ani trochę nie zalepiając.

W smaku od pierwszej chwili poczułam urokliwą słodycz, przez którą w głowie pojawiło mi się: "pomarańczowy karmel" (na takiej zasadzie jak jest karmel maślany... tak tu karmel pomarańczowy - karmelizowany olejek? nie wiem, jak to niby miało by być zrobione i jak smakować, ale no... to wyobrażenie). Na pewno taki miękko-gęsty i... wilgotny. Jak akcent zawilgoconych kwiatów w tle.

Po ustach szybko jednak rozeszła się całkiem silna gorzkość. Najpierw przebiła się nutą czarnej, wilgotnej ziemi, a potem... zawładnął nią dym. Zadymił karmel, podkreślił jego paloność. Zmieniło się to zaraz w skórzane meble (ogólnie w skórę, a więc także odzież itd.) w zadymionym, chłodnym wnętrzu... gdzie również wyczuwalna była wilgoć. Czyżby w pomieszczeniu tym ktoś zostawił parującą kawę?

Pobrzmiewająca od początku słodka "pomarańcza karmelowa" (karmelizowana pomarańcza?), upuściła więcej soczystości. Była olejkowo-goryczkowata jak chłodne, ślisko-miękkie galaretki (takie jak z ciastek typu Delicje), ale także bardzo słodka niczym dojrzały, soczysty owoc. To jednak również goryczka takiego całego owocu, a więc skórek i włókien...

...Cierpkie włókna mniej więcej w połowie rozpływania się mieszały się ze smakiem słodko-goryczkowatego grejpfruta. Oba cytrusy wchodziły w głęboko ziemistą strefę. Olejek trochę to spłycał, ale naturalna pomarańcza z nim walczyła. Cała gorzkość, dym i ziemistość podszeptywały suszoną pomarańczę. W kompozycji nie zabrakło bowiem prażonej nuty. Rozchodziła się od karmelu, przechodziła przez dym i kończyła... na suszkach pomarańczowych i orzechach. Orzechy w pewnym momencie wyszły bardzo wyraźnie. Nie było jednak "sucho" czy zbyt ciężko, bo pewna mokra, ale i zwiewna kwiatowość wciąż się kręciła tu i ówdzie.

Pod koniec zrobiło się bardziej słodko w sposób uroczy, jakby dla kontrastu. To znów maślano-pomarańczowy, delikatniusi karmel, pomarańcze w karmelu w połączeniu z orzechami - raczej też w karmelu. Wszystko osnute kwiatami... może w towarzystwie delikatnej kawy z pianką.

Po wszystkim pozostał posmak pomarańczowo-olejkowo-dymny; rześko-ciężki. To poczucie dodatkowo wzmocniły kwiaty / kwiaciarnia i chłodne, zadymiono-zawilgocone pomieszczenie. Wciąż było jednak także słodko w sposób karmelowy.

Całość okazała się bardzo niewymagająca. Jakby ktoś wziął głęboką czekoladę i uznał, że "jeszcze ktoś się utopi!" i zalał ją olejkiem. W efekcie wyszła smaczna czekolada z olejkiem, który w nią wszedł w miarę spójnie, ale przyćmił pewne wątki. Nadał jej toporności. Efekt był cytrusowo-goryczkowaty, a nie rześko-soczysty. Jej karmel... wyszedł bardzo przemodelowany. 
Gdyby tak jakoś porównać do wersji czystej... W odróżnieniu od Roses + Lemon, wyraźnie poczułam orzechy dzięki goryczce pomarańczy. Prawie zupełnie umknęła mi jednak kawa.

Czekolada mi smakowała, ale bez szału. Czuć w niej wyraźnie samą dobrą bazę, olejek się nie narzucał, bo wyszedł w sumie dość naturalnie, ale to nie porwało. Struktura niezbyt do mnie przemówiła.
Hoja Verde to marka warta uwagi, ale raczej jeśli o czyste chodzi. Szkoda, bo najpierw bardzo mi się spodobało, że w odróżnieniu od Pacari, Hoja Verde w przypadku smakowych propozycji nie obniża zawartości kakao, ale - jak widać - zależy od smaku i chyba to nie tyle pomysł / idea, co pójście na łatwiznę: mają już czekolady, dodają tylko olejki i zadowoleni...


ocena: 8/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 14,99 zł (za 50g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 575 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, organiczny olejek pomarańczowy

6 komentarzy:

  1. Chyba we wstępie mały błąd, bo jest "czekolada o zawartości 6% kakao" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałem tak samo w werbenie, przesadzają z tym olejkiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Karmelowa pomarańcza czy pomarańczowy karmel brzmi super, natomiast wysoka gorycz rozlewająca się po ustach już nie. Grejpfruty polubiłam dopiero w liceum albo na studiach. Mam nawet kilka w lodówce. Preferuję jednak czyste owoce, bo produkty o ich smaku są dziwne. Ostatnia kwestia: olejek. Ja nie mam nic przeciwko olejkom, ale liczba powtórzeń tego składnika w recenzji sprawiła, że zyskał niekorzystny wydźwięk i obrzydził mnie. Nie mam ochoty na tę czekoladę ani trochę. Zjadłabym za to mleczny baton z pomarańczowym karmelem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie niektóre olejki i mi nie przeszkadzają (wolę np. olejek pomarańczowy niż kandyzowane owoce, ble), ale ten tu jakoś nie wypalił.

      Goryczek mogłoby być Ci za dużo. Ja kocham nuty grejpfrutów, jak i owoce, ale zgadzam się, że rzeczy o smaku (a nie ciemne o ich nutach!) są dziwne. Ostatnio jadłam Lindta z nadzieniem grejpfrutowym i... Meh.

      Taak, pomarańczowy karmel... Chciałabym takiego Zottera. Zdecydowanie za mało takich słodyczy jest (są?). Miałam kiedyś do czynienia za to z karmelizowaną pomarańczą. Dziwne to było, chyba smaczne, ale nie bardzo w moim guście. Wolałabym pomarańczowy karmel.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.