środa, 25 sierpnia 2021

Manufaktura Czekolady Wenezuela 100 % ciemna

Poznając nowe marki i dziwnym przypadkiem ciągle wracając do Peru, trafiłam w internecie na nieznaną mi tabliczkę Manufaktury Czekolady, którą to markę... kiedyś uwielbiałam, a obecnie po prostu lubię. Po tym, jak ewidentnie wprowadzili zmiany, by dotrzeć bardziej do konsumentów masowej czekolady trochę zaniedbując plantacyjną część oferty, spadło nieco moje zainteresowanie marką. Nigdy jednak nie zapomniałam, że to właśnie ich Ghana 100 % to jedna z moich ulubionych setek. A te nie są moim ulubionym typem czekolad. W przypadku tej jednak byłam pewna, że będzie dobrze i zabrałam się za nią zaraz, jak tylko zdobyłam. Wersja Grand Cru Ekwador 70 % bowiem zachwyciła mnie (2016 rok... ach, kiedy to było!).

Manufaktura Czekolady Wenezuela 100 % kakao to ciemna czekolada o zawartości 100 % kakao z Wenezueli

Gdy tylko otworzyłam opakowanie, poczułam słodkie czerwone wino i nieco skarpetowy ser, z czasem zmieniający się w twaróg. Pomyślałam o czekoladowym do granic możliwości serniku. Zawarł w sobie dość soczysty, też słodki motyw... jagód / borówek amerykańskich i dyni? Jakby to był jakiś dyniowy wymyślny, ale na pewno czekoladowy sernik? Taki w którym jest mnóstwo miękkich owoców... jagódek i wiśni? W tle uchwyciłam też słodkie pomarańcze. W trakcie degustacji owoce zaczęły mi się chwilami wydawać aż dosłownie dżemikowe, jakby jeszcze dosłodzone wanilią.

Tabliczka była średnio twarda i równie średnio-przeciętnie trzaskała. W dotyku wydawała się tłusto-pyłkowa, a jej przekrój sugerował ziarnistość.
W ustach rozpływała się kremowo, ale z sugestią pylistości. Była tłusta, ale nie ciężka. Zmieniała się w gęstawą maso-zawiesinę i zalepiała jak rzadkawy, wilgotny sernik. Na koniec znikała trochę tłusto-wodniście.

W smaku kompozycję otworzyła słodycz. Wydała mi się zaskakująco wysoka i waniliowo-karmelowa. Aż słodziutka, że do głowy przyszedł mi cukier brązowy czy coś takiego.

Odeszła od niego lekka goryczka i ciepło, przywodzące na myśl melasę i miód gryczany... osadzone w realiach gęstego, soczystego sernika / ciasta. Jakby był to jakiś wymyślny, np. dyniowy, orzechowy i naturalnie słodki sernik. W wariancie czekoladowym albo nawet czekoladowo-czekoladowym. Wydało mi się, że czuję też po prostu twarogowo-serowe, nieco maślane nuty. Może więc ta "wymyślność" była jakąś... "inną mąką" (np. spodu)? Np. orzechową / migdałową / gryczaną? Jakoś w połowie rozpływania się kęsa wydało mi się to sięgać meritum delikatności...

Po czym w serniku pojawiła się delikatna pikanteria słodkiego cynamonu, może też innych łagodnych przypraw korzennych i trochę melasy. Lekka cierpkawość skojarzyła mi się z nieco już zasładzającym miodem gryczanym. Niewątpliwie ciemnym i szlachetnym, ale bardzo słodkim. Wzrosła gorzkość czekoladowego ciasta i pojawiła się słodka cierpkość zawartych w nim owoców.

Poczułam wiśnie i borówki amerykańskie wmieszane w twarogowo-słodką, czekoladową toń. Mignęły mi aż odrobinką wina, na pewno jednak słodkiego; zarejestrowałam ziemię. Zagrała cierpkością, ale... przejęła ją pomarańcza - słodziuteńka! Jako sok lub skórka... nasączona miodem? Czekolada pokazała pazurki, po czym znów zaczęła łagodnieć. Licha nuta owoców skojarzyła mi się dżemowo-marmoladowo. Wiśnie połączyły się ze słodszymi, a wszystko to doprawiła odrobinka cynamonu, melasy i gryczanego miodu, przywodząc na myśl czerwone wino (ale jakby bez procentów).

Czekoladowe ciasto wróciło do słodyczy, że przez chwilę wydawało się aż drapać, a przynajmniej ocieplać gardło. Tym razem od niego jednak odciągały uwagę soczystsze tony. Jakbym tak odsunęła się od niego i dotarły do mnie orzechy: młode i soczyste. Przypomniały, że sernik mógł być wymyślny, nie tylko z sera i wprowadziły rześkość. Tu znów odnalazły się pomarańcze, też aż karmelowo-cukrowo słodkie. Kandyzowane? Jako mus? Nie pchały się jednak do ciasta zbyt nachalnie, a jakby czekały na swoją kolej.

Nie doczekały się jednak, bo końcówka zrobiła się, także częściowo za ich, i melasy sprawą goryczkowata, pojawiło się nibsowo-ziemiste kakao. Czułam również (zaskakująco wyraźnie) wanilię i miodową słodycz.

W posmaku pozostały słodko-gorzkawe pomarańcze, słodko-gorzka, złożona słodycz miodu i karmelo-melasy, wanilii... Po prostu jakbym zjadła jakieś zdrowo posłodzone ciasto czekoladowe. Sernik... słodki "inaczej". Znów do głowy przyszła mi dynia, nieoczywista orzechowość, ale i odrobinka kakaowej mocy.

Całość zaskoczyła mnie swoją łagodnością i wysoką słodyczą. W życiu nie powiedziałabym, że to setka, a np. mocniejsza Manufaktura Czekolady Porcelana Wenezuela Criollo 70 %. Aż obudziła we mnie podejrzliwość. Obstawiam jednak, że jakoś... postawili na tłuszcz kakaowy?
Czułam w niej podobne nuty co w 70 %: wanilia, czekoladowe ciasto, czerwone owoce. O ile jednak 70 % to brownie i owoce wręcz dżemikowe, różne, tak... 100 % wyszła jak wymyślne sernikowe ciasto orzechowo-jakieś, a owoce ograniczyły się do tworów bardziej zbliżonych do wiśni, wina. Setka wyszła nieco pikantniej. Konsystencje za to wydały mi się niemal identyczne.
Lekkie wino, korzenność, sernik, migdałowy biszkopt to normalnie Morin Venezuela Porcelana 100 %, acz on był bogatszy w owoce (żółte). 
Wprawdzie o wiele bardziej cytrusowa Beskid Wenezuela Chuao 90 % była dość podobna pod względem karmelizowanej skórki, pomarańczowego sernika... wydawała się jednak mocniejsza w kakao, a także bardziej drzewna i ambitniejsza.

To chyba najsłodsza setka, jaką jadłam. Wydaje się aż przesłodzona. O ile taką 70 % mogłabym się zachwycić, tak taka setka wprawiła mnie w dziwny dysonans, stąd nie 10. Nie wiem też, czy taki był zamysł, czy tak wyszła, czy może nawet to oszustwo. Aż dałam spróbować Mamie (acz wprawdzie kawałek wielkości paznokcia). Zupełnie bez jakiegokolwiek rozeznania w ciemnej czekoladzie strzeliła "jakieś 75 % kakao". Powiedziała jednak: "dla mnie ona przede wszystkim w smaku jest głównie gorzka, ale do zniesienia" (zjadła ten kawałek bez emocji, w momencie gdy niegdyś takimi próbowanymi drobinkami zdarzało jej się pluć, "bo gorycz / kwach"). Gdy jej powiedziałam, że to setka, nie mogła uwierzyć (i wtedy dodała: "a to zaskoczyła mnie tłustością, bo setki sobie wyobrażałam jako suche próchno" - no, ale tego już nie wie, że większość setek jest tłusta, ale tak ciężko-oleiście przeważnie). Dziwna słodycz.


ocena: 9/10
kupiłam: dostałam od FoodieShop24
cena: - (normalnie 17 za 50g)
kaloryczność: 681 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: ziarno kakao

2 komentarze:

  1. Pogoda ostatnich dni i proste słowo "dynia" użyte przy omawianiu aromatu wyzwoliły w makówce mej myśli o jesieni i halloween. Mmm. Nigdy nie widziałam czegoś takiego jak sernik dyniowy, ale podoba mi się ten obraz. Orzechowy tym bardziej. Ooo tofurnik z tofu i masła orzechowego! Słodko-gorzkawe pomarańcze to niefajne, takie powinny być grejpfruty. Pomarańcze tylko kwaśniutko-słodkie. W życiu nie powiedziałabyś, że to seteczka? Ja pewnie po pierwszej kostce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O halloween to ja już od paru tygodni myślę. :D
      Niby kombinowane serniki do mnie nie przemawiają, ale parę lat temu, trochę popróbowałam. O ile w kiepskawej cukierni nie miało to efektu, bo było słodko i kiepsko w zasadniczy smak senrika (np. https://www.instagram.com/p/BL396xHBeRz/), tak w porządnym miejscu takie cuś zachwyca (https://www.instagram.com/p/BcxRgNHnmlJ/).

      A pamiętasz, jak Gross 95% wydał Ci się dziwny, że jak nie taka zawartość? To pomyśl, że ta setka jest podobnie niesetkowa, co ten Gross nie 95owy.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.