W pierwszych miesiącach istnienia mojego bloga (kwiecień 2015), w moje ręce trafiła wymarzona serowa czekolada, którą była
Zotter Cheese-Walnut-Grapes imitująca sernik. Do dziś pamiętam, jakie wrażenie na mnie wywarła... Nic dziwnego, w końcu uwielbiam nabiał, serniki, a czekolad z serem jest jak na lekarstwo, a już
dobrych czekolad z serem...
Tamten Zotter był już dawno temu, potem zniknął, pojawił się i znów zniknął. Trochę nie mogłam się z tym pogodzić, ale "na otarcie łez" razem z nowościami na jesień 2016, Zotter wydał kolejną serową czekoladę, tym razem bardziej wytrawną.
Zotter Cheesy Chocolate to ciemna mleczna czekolada (o zawartości 60 % kakao) nadziewana serowym kremem zmieszanym z białą i jogurtową czekoladą, orzechami włoskimi, octem jabłkowym balsamicznym, cytryną i chili.

Nie wiem, jak Wam, ale mi kojarzy się to z... serem pleśniowym. Z ogromną ekscytacją wyjęłam tę czekoladę z szuflady i rozchyliłam złoty papierek.
Najpierw poczułam mocno kakaową czekoladę, z lekką tylko słodyczą. Wyraźnie czułam mleczność, ale to kakao tu królowało. Przy drugim wdechu dotarła do mnie pewna ostrość i goryczka niekakaowego pochodzenia. Przełamałam.

Gruba warstwa czekolady chrupnęła, ale nadzienie było miękkie i ewidentnie tłuste.
W tym momencie poczułam serową nutę z odrobiną kwasku i orzechami. Wypływały z goryczki, z kakao i samodzielnie. O rany, ależ to był świetny zapach! Czekoladowy i zarazem mało czekoladowy.
Najpierw spróbowałam odrobinkę samej czekolady, ale od razu mówię, że to tabliczka w 100 %-ach do przegryzania się przez całość.
Czekolada rozpuszczała się kremowo, a jej mocno kakaowy smak z lekko orzechową nutą rozchodził się po całych ustach. Pojawiała się delikatna, naturalna słonawość, jakby pochodząca od odrobiny mleka.
Spod czekolady bardzo szybko wyłaniało się tłuste nadzienie (którego konsystencję szczegółowiej omówię na koniec).

Z czasem mleko, albo raczej śmietanka, zaczynało się nasilać razem ze słonawością. Motyw orzechowy się trochę zmienił. Teraz wyraźnie czułam orzechy włoskie - łagodnie podprażone, podkreślone przez ich własną goryczkę.
Dotarła do mnie serowość. Smak sera uderzał wraz z lekką pikanterią chili i kwaskiem. Ten kwasek był złożony... właściwie nie dało się jednoznacznie powiedzieć, jakiego typu. Zakładam, że to połączenie octu jabłkowego i cytryny, które jednak łącząc się podsycały serowy smak.

Kwasek po chwili znikał, nasilała się ostrość (ale nic nie piekło przesadnie) i rosła goryczka.
W tle pojawiała się i nakręcała słodycz. Nie nazwałabym jej jednak cukrową, nigdy w życiu. Wydała mi się dziwnie... wytrawna.
Wzmacniały się nuty śmietanki i sera o wytrawnym charakterze napędzanym przez kakao, które zostało świetnie podkreślone odrobinką soi, której samej w sobie jako smaku nie czuć, ale nadaje ona specyficznego, wytrawnego wyrazu.
Kakao na sam koniec znów wychodziło na pierwszy plan i z tymi wszystkimi słonawymi, serowymi, pikantnie słodkimi nutkami tworzyło wrażenie kakaowej, camembertowej skórki.

Wszystkie te smaki i posmaki składały się na jedno skojarzenie: na lekko pikantną, gorzkawą skórkę sera typu brie / camembert z mlecznym miąższem o niemal słodkawych nutach.
Smak to jednak nie wszystko. Już po pierwszym kęsie zorientowałam się, że Zotter znowu się zabawił, jak w przypadku
Pink Coconut and Fish Marshmallow, która nie tyle miała smakować rybą, co rybę przypominać.
Tutaj miałam do czynienia z camembertem w tabliczce!
Gruba czekolada pozwalała przez pewną chwilę dosłownie wypływać bokami tłustemu, miękkiemu, nieco śliskiemu, lecz wciąż niezwykle kremowemu, nadzieniu. Było lekkie, mimo że tłuste. W normalnej czekoladzie ta tłustość byłaby dla mnie nie do przyjęcia, ale wraz z tym smakiem kojarzyła się z aksamitnym wnętrzem camemberta, a taka serowa tłustość to już co innego.
Wszelkie składniki typu ocet jabłkowy, czekolada jogurtowa i biała czy orzechy włoskie nie mają być tu wyczuwalne jako właśnie one, o nie! One tworzą złudzenie sera. Sam ser oczywiście też jest w składzie, jednak gdyby Zotter po prostu oblał czekoladą krem z sera... nie byłoby aż tyle przyjemności i zabawy z jedzenia, odkrywania, która nutka czym została wywołana, prawda?
Zakochałam się zarówno w lekko pikantnym, serowo-orzechowym i wciąż słodkim smaku tej czekolady, jak i w jej cudownej serowej formie.
ocena: 10/10
cena: 16 zł
kaloryczność: 506 kcal / 100 g
czy znów kupię: chciałabym!
Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, śmietanka z mleka w proszku, mleko, przetworzony ser (ser z surowego mleka, śmietanka, woda, regulator kwasowości: cytrynian sodu), syrop glukozowy z cukru inwertowanego, orzechy włoskie, odtłuszczony jogurt w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, słodka serwatka w proszku, proszek sojowy (soja, maltodekstryna, syrop kukurydziany), pełny cukier trzcinowy, koncentrat soku cytrynowego, sól, jabłkowy ocet balsamiczny, lecytyna sojowa, wanilia, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), cynamon, chili "Bird's eye", anyż