Nigdy nie jadłam żadnej czekolady z Netto, więc zwyczajnie bardzo się zainteresowałam, gdy zostałam nią poczęstowana na jednym z podejść (na Policę dokładniej - recenzje czekolad z tej wyprawy opublikowałam wcześniej, bo tej nie planowałam i nie chciało mi się potem zmieniać kolejki postów). Gdy tylko szybko zerknęłam na producenta, nazwa koncernu wydała mi się znajoma, ale nie umiałam skojarzyć jej z niczym konkretnym. Dopiero research w domu trochę wyjaśnił. Za czekoladą stoi firma Stollwerck od np. Alpia (Alpia Veggie Love Karotte & Mandel) czy Sarotti (Sarotti Feine Edelbitter 72 %), ale robiąca też dla marketów (Kaufland Classic Fein Herbe Mandel Schokolade). Od 2011 należy do grupy Baronie (nie Baron!).
(Stollwerck) Choco Bella Milk Chocolate to mleczna czekolada o zawartości 30 % kakao, produkowana przez firmę Stollwerck dla Netto.
Po otwarciu poczułam zapach cukru i mleka, z małą dominacją cukru. Mleko wyszło nie ambitnie, trochę nijako. Wpuściło do kompozycji nutę figurek czekoladopodobnych, z echem aromatu waniliowego.
W ustach rozpływała się się w średnim tempie. Łatwo miękła, wciąż wykazując zbitość. Kojarzyła się z dziwnie zgęstniałą, zagęszczoną polewą. Wykazywała lepkawą mazistość. Była dość tłusta jak ocieplające się masło, trochę proszkowa i końcowo znacząco rzedła.
W smaku najpierw poczułam delikatnie mleczny smak i cukier. Był intensywny, ale nie szarżował od razu. I tak jednak słodycz natychmiast wydała mi się za silna, bo wydawała się odosobniona.
Słodycz rosła. Cukrowość robiła się coraz bardziej pewna siebie i zaraz zaczęła rozgaszczać się w gardle. Wzmocniła ją pseudo wanilia. Jeszcze nie wanilina, ale jakby coś pomiędzy.
Mleko usiłowało zaskoczyć na pełniejszy, wyrazistszy tor, jednak słodycz skutecznie mu to uniemożliwiła. Splot mleka i cukru ułożył się w figurkę czekoladopodobną. Pokazała się i zaraz zaczęła próbować jednak się ukryć.
Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa słodycz swoją siłą już w zasadzie mordowała, zrobiła się o wiele za wysoka i drapała w gardle. Jeszcze bardziej odciągała uwagę od mleka. Echu niby wanilii dawało się jako tako utrzymać.
I tak liche mleko odpuściło niemal zupełnie, pojawiła się za to delikatna nuta maślana. Doszukałam się nieambitnego "kakałka" i wróciła wizja figurek i polewy czekoladowej, a także... czekolady z orzechami. Przemknęła nieokreślona metaliczność. Może to nie wanilia była udawana, a cała czekoladowość?
Po zjedzeniu został posmak cukru wpisanego w sztucznawą figurkę czekoladopodobną z nutą wanilii i odległą... nutą prawie orzechową? Nie była to wizja silna, ale bez dwóch zdań coś tam było. Mleczność nie domagała. W gardle bardzo drapało.
Czekolada wyszła cukrowo i tanio. Nie przemówiła do mnie struktura niby zwykłej, ale trochę polewowej mlecznej, zapach i smak. Cukrowość powalała tak, że nie zjadłam nawet kostki, a już mnie od cukru aż skręcało. Kostkę jadłam na dwa razy: w górach i w domu do weryfikacji i za każdym razem... Cukier aż wystraszył mleczność, choć niewątpliwie pokazywała się. To jednak, co mi tam jeszcze pobrzmiewało, było dziwne. Figurka czekoladopodobna, niby wanilia, niby czekolada, metaliczność - wszystko to i jednocześnie nic z tego. Szukając w składzie, co to mogło być, uznałam, że odrobina orzechów i migdałów, których było za mało, by je wyczuć, ale wystarczająco, by wprowadzić coś dziwnego.
ocena: 4/10
kupiłam: poczęstowałam się (ale czekoladę kupiono w Netto)
cena: zapytałam: znajomy kupił w promocji 2 sztuki za 7,98 zł
kaloryczność: 532 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, bezwodny tłuszcz mleczny, emulgator (E322 z soi), orzechy laskowe, migdały, naturalny aromat waniliowy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.