wtorek, 23 września 2025

Zotter Kürbis-Karamell und Erdbeeren / Pumpkin Caramel and Strawberries mleczna 60 % z solonym karmelem z białej czekolady i miso, kremem truskawkowym i nugatem dyniowym z wafelkami

Gdy zobaczyłam tę czekoladę wśród nowości i przeczytałam jej opis, od razu wydała mi się bardzo nie w moim typie, bo zbyt namieszana. Czułam, że pewnie wyjdzie z tego śmietnik wszystkiego, co dało się do niej wsadzić. Jakoś z niechęcią zostawiłam ją na koniec. Była, bo dostałam - sama na pewno bym jej nie kupiła. A może... Miałam bardzo się zdziwić? 


Zotter Kürbis-Karamell und Erdbeeren / Pumpkin Caramel and Strawberries to mleczna czekolada o zawartości 60% kakao nadziewana solonym maślanym karmelem na bazie białej czekolady i pasty miso (z fermentowanego ryżu), truskawkowym kremem na bazie truskawek i truskawkowej białej czekolady oraz praliną / nugatem z pestek dyni i białej czekolady z chrupiącymi wafelkami.

Po otwarciu poczułam bardzo, bardzo intensywny, słono-słodki zapach palonego karmelu opierającego się na maśle i mieszającego się z palono-drzewnymi nutami gorzkawej czekolady i nieprzesłodzonego nugatu. Jakby tabliczki nie wąchać, poważne, ciężkawe nuty przełamywały pudrowo słodkie i lekko kwaskawe truskawki. Gdy wąchałam wierzch, bardzo wyraźnie czułam solone masło i palony karmel. Doszukałam się też echa białej czekolady. Spód tabliczki pachniał wytrawniej w spokojniejszy sposób - czuć w nim prażone pestki dyni i jakby drobną sugestię migdałów. a w tle pobrzmiewało coś mięsnego. Orientalnie-mięsnego? W tym biało czekoladowa nuta zatracała się niemal zupełnie.
Po przełamaniu w karmelowym motywie doszukałam się wręcz alkoholowych sugestii.
To bardzo złożona, wytrawnie soczyście-mięsna, słona i maślana kompozycja z niemal uroczymi akcentami truskawek i białej czekolady, co wyszło jak dla mnie trochę odpychająco kontrastowo.

Tabliczka mimo że konkretna, wydała mi się delikatna. Nie trzaskała. W dotyku zwłaszcza na spodzie czuć tłustość. Przy łamaniu wykazywała twardość, ale nie po całości. Na pewno twarda była gruba czekolada na wierzchu. Nugat odznaczał się konkretem, lecz warstwa truskawkowa była już delikatniejsza i plastycznie-miękka, a karmel w ogóle miękki i lekko ciągnący. W nim doszukałam się czarnych kropeczek, za to zielony nugat wydawał się gładki (tak naprawdę kryło się w nim mnóstwo niewidocznych wafelków), a jedynie pewną kruchością i trzeszczeniem przy oddzielaniu kawałka zdradzał, że coś w nim siedzi. 
W ustach czekolada rozpływała się w średnim tempie. Była gęsta i kremowo tłusta, dość mazista. Nadzienia rozpływały się z nią spójnie, wszystko miękło i mieszało się, stając się luźno-rzadkawą, tłustą zawiesiną, a wtedy sporadycznie wybijały się kawałki wafli, zaznaczające się na języku. 
Karmel ochoczo wyciskał się spod czekolady i częściowo rozłaził, a częściowo jakby starał się pewną zwartość zachować. Był lepki i wilgotny, plastyczny tak, że można z niego zrobić kulkę. Wyszedł dość tłusto, ale to w całości nie przeszkadzało. Z karmelu wyłaniały się jakieś miękkie czarne drobinki oraz przezroczystawo-żółte kulki o strukturze jakby twardo-surowego, trochę żelowo-gumowego ryżu. Po długim czasie trochę to miękło i częściowo się rozpuszczało. Kleiły się lekko do zębów.
Krem truskawkowy także wpisał się w miękkość. Był jakby lekko owocowo-żelowo zagęszczony, ale wciąż kremowy w białoczekoladowy sposób i minimalnie soczysty.
Z kolei nugat dyniowy wykazywał chwilowo twardość i konkret. Rozpływał się najbardziej spójnie z czekoladą, dając się poznać jako niezbyt gładki od wafelków (gdyby nie one, chyba byłby idealnie gładki), tłusty w sposób masywnie orzechowo-maślany, a zarazem oleisty. Rozpuszczał się trochę wodniście. Z niego wyłaniał się ogrom mikroskopijnych kawałków wafelków, nadających całości chrzęstu.
Wafelki były bardzo chrupiące. Trochę pogryzłam wcześniej, obok rozpływającej się reszty - wtedy wafelki kojarzyły mi się z trzeszczącymi kryształkami cukru. Gdy zostawiałam wafelki na koniec, wciąż były chrupiące. Wykazywały kruchość, mimo że łatwo nasiąkały i koniec końców niektóre miękły. Były delikatne, a jednak tak najeżyły nugat, że chwilami podczas jedzenia aż drapały podniebienie i język.

W smaku czekolada przywitała mnie średnio wysoką słodyczą o palonym charakterze, mieszającym się z subtelną, również paloną gorzkością, oraz mlekiem. Czekolada wydała mi się lekko drzewna, sama w sobie migdałowo-orzechowa. Mleczność, gdy nadzienia się odezwały, schowała się prawie zupełnie (wyraźnie czuć ją głównie w pierwszej sekundzie czy dwóch i przy spróbowaniu osobno).

Środek bombardował całym mnóstwem smaków, jako że warstwy odzywały się równocześnie i ścigały ze sobą. Nagle uderzyła wysoka słoność i słodycz karmelu, a także niedookreślona wytrawność, a tuż za nimi owocowa soczystość (lekkość?).

Dopiero po chwili udało się temu wszystkiemu nabrać klarowności.

Najłatwiej zwrócić uwagę na intensywny karmel, palony aż do goryczki i od soli wręcz kwaskawy. Słoność pojawiała się w nim falami, ale nawet gdy się oddalała, jej echo zostawało. Czułam tam też masło i wytrawność pasty miso. Ta wpisywała się w słoność - ba, z czasem ewidentnie czułam słonawe, orientalne miso. Kiedy mieszało się z bardzo słodkim, palonym karmelem, wyszło wręcz obrzydliwawo. Do tego epizodycznie dolatywał mięsny motyw... Mięsna soczystość?
Spróbowany osobno karmel smakował niczym solone masło wymieszane z nutką zupy miso, alkoholu i palonego karmelu. Był bardzo słony i słodki w ciężki sposób jak jakaś orientalna marynata, ale nie kojarzył się z mięsem. Jego goryczka wydała mi się wytrawna, nie karmelowa. W kompozycji przypisałam ją karmelowości, a ogólnie wydawał się niby trochę bardziej ugodowy (nie tak jaskrawo słony i intensywny), a mieszając się z nugatem z dyni, bardziej mięsno-wytrawny.

Zaraz po karmelu zaznaczyły swoją obecność truskawki, jednak to nugat łatwiej się eksponował. Po paru chwilach karmel oddawał im pole do popisu.

To wyszło spójnie z nugatem dyniowym. Rozchodził się spokojnie i konsekwentnie. Niby nie starał się dominować, ale miał tak specyficzny charakter, że i tak dobrze go czuć. Wyróżniał się pewną... nijakością? Drastycznie podniósł słodycz, podkręcając słodycz karmelu, ale też wplótł jakby wytrawniejszy, roślinny motyw. Czułam w nim delikatne prażone pestki dyni, ale i pewną mdłość. Chętnie łączyły się z solą z karmelu. Słodycz nugatu zdradzała nutę białej czekolady, jednak przy całej reszcie nie było tak oczywiste, że to z nugatu wypływa.
Na słodki nugat zwracały uwagę powoli wyłaniające się wafelki. W całości udawały mieszankę kryształków cukru z wafelkami.
Gdy spróbowałam trochę nugatu osobno, odkryłam w nim oleistość. Nie był słony, a bardzo słodki - ewidentnie mocno białoczekoladowy. Biała czekolada wychodziła w nim niemal przed dynię. Nawet spróbowany osobno nie był intensywnie dyniowy. A kiedy wyłaniały się wafelki, plątała się w nich odrobina słoności. 

Truskawkowa część smakowo stała w zasadzie obok nugatu. To, jak mocno było wyczuwalna, bardzo się różniło od miejsca, z którego gryzłam, bo z jednej strony truskawkowa warstwa była cieniutka, z drugiej gruba (zdecydowanie wolałam opcję bardziej truskawkową).
Pod kwasek słonego karmelu podpięły się truskawki. To, że to konkretnie one, na jaw wychodziło po krótkim czasie, nie od razu. Tchnęły w kompozycję owocową lekkość, ratowały od ciężkości. Wydawały się zaskakująco świeże, a jednak wpisywały się też trochę w motyw białej czekolady ze względu na słodką pudrowość. Jakby uczepiły się białoczekoladowego wątku nugatu. Kwasek owocowy epizodycznie wydawał się zaskakująco wysoki. Wtedy było prawie smacznie. Często jednak kwaśność truskawek wychodziła onieśmielona złudnie kwaskawym od soli karmelem.
Warstwa truskawkowa spróbowana osobno okazała się bardzo wyważona pod względem słodyczy i kwaśności. Jej słodycz była mocno pudrowa, jak się okazało, minimalnie biało czekoladowa i trochę świeżo truskawkowa. Kwaśność była z nią integralna, głównie truskawkowa, ale rzeczywiście trochę podkręcona cytryną.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa wszystko się mieszało w dziwnie słono-słodką, kwaskawą kompozycję. Zupełnie jak jakieś dania orientalne "5 smaków". Słodycz trochę drapała - skumulowała się biała czekolada, która próbowała wejść na pierwszy plan i karmelowość, pudrowość, a jednocześnie jakoś nagle mało karmelowy karmel i nugat grały na wytrawność. Słoność podkręcała jedno i drugie. Podbiła też owocowość, która kompletnie nie pasowała. Dynia trochę się zatracała, zostawiając oleistość.

Jako że z warstw karmel rozpuszczał się najwolniej, przeważnie zostawał na koniec. Na przód znów wysuwał słoność i mieszankę miso, masła oraz wręcz słonej kwaśności. Kompletnie zagłuszył co łagodniejsze akcenty reszty.

Wafelki im bardziej się wyłaniały z nugatu, tym mocniej było czuć właśnie wafelkowość - nie musiałam ich gryźć, by uświadczyć pszenny, łagodny motyw. Starały się stonować intensywność reszty, ale koniec końców to i tak one przegrywały. Gryzione wcześniej udawały kryształki cukru, bo warstwy kompletnie zagłuszały ten ich lekko wypieczony smak.

Wafelki gryzione na koniec wyszły prawie neutralnie pszennie.
Z kolei czarne drobinki i większe, przezroczyście-żółtawe kulki z karmelu były dziwnie wytrawnie-żadne - to fragmenty pasty miso? Żółte pobrzmiewały mdłym ryżem. Gdy wszystko to gryzłam, wyszło waflowo-ryżowo neutralnie.

Po zjedzeniu został posmak wytrawny i niejednoznaczny, trochę ryżowy (ale nie założyłabym się, że czułam ryż); na pewno też słono-słodkiego, palonego i maślanego karmelu, przechodzącego w nutę orientalnej marynaty i zestawionego z wytrawnym, roślinnie-pestkowym motywem dyni. Ledwo wyłaniała się z tego wszystkiego. Truskawki zaznaczyły się jako pudrowy akcent owocowej białej czekolady.

Czekolada wyszła z jednej strony może i ciekawie, ale z drugiej, w moim odczuciu, zbyt chaotycznie. Chociaż... gdy próbowałam warstwy osobno, odebrałam je jako po prostu niesmaczne. W połączeniu już przynajmniej były ciekawe i nie niesmaczne. To kompozycja "5 smaków" i wytrawna, i słona, i słodka, a jednocześnie daleka od słodyczy, słodkości. To mi nie pasowało. Słony karmel, miso, wręcz mięsne motywy i masło, mieszające się z neutralnie-oleistym dyniowym nugatem, z którego dynia chwilami aż się zatracała - wszystko to było wytrawne, a jednocześnie w kompozycji sporo białoczekoladowej słodyczy i karmelu, pudrowych truskawek - te kontrasty, wzajemne przełamywanie się i przechodzenie smaków chwilami wyszło wręcz obrzydliwawo jak taki śmietnik smaków. W pewnym momencie już trudno to wszystko połapać i zostaje się ze smakiem dziwnym w niepozytywnym sensie. Ta kompozycja bardzo łatwo przytłacza.

Po 15 gramach miałam już dość tej jej dziwności i ataku intensywnymi, słono-wytrawnymi motywami, na które nadciągała biało czekoladowość i oddałam resztę Mamie.
Mama po zjedzeniu stwierdziła: "Cały czas się zastanawiam, czy mi ta czekolada smakuje, czy nie. Nic w niej nie czuję z tego, co jest, co ma być. Po prostu taka i słodka, i słona, i kwaśna trochę. No, trochę truskawkowa? Ten karmel niepotrzebnie taki... Słony i jakiś. Jakiś wytrawny? W ogóle tych smaków wszystkich nie umiem ponazywać, opisać. Jedyne, co mi w niej się podoba na pewno to struktura. Taka fajnie bardzo chrupiąca, trzeszcząca".


ocena: 5/10
kupiłam: dostałam od zotter.pl
cena: 22,49 zł (cena półkowa za 70 g - moja ważyła 79g; ja dostałam)
kaloryczność: 552 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pestki dyni 9%, masło, śmietanka, pełne mleko w proszku, miso (ryż, soja, woda, sól), syrop cukru inwertowanego, chrupiące wafle 4% (mąka pszenna, cukier, masło, odtłuszczone mleko w proszku, ekstrakt słodu jęczmiennego w proszku, sól), liofilizowane truskawki 1%, odtłuszczone mleko w proszku, sól, koncentrat soku cytrynowego, lecytyna sojowa, słodka serwatka w proszku, pełny cukier trzcinowy, wanilia, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), cynamon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.