Tego dnia (12.10) pogoda miała być okropna i chyba ze trzy razy zmieniałam zdanie, co do tego, gdzie by tu pójść. W końcu stanęło na Rakuskiej Czubie, bo bałam się złych warunków np. na Jagnięcym. Po drodze do Białej Wody z jednej strony miałam mgłę i deszcz, a z drugiej (czyli ze strony mojego szlaku) słoneczko. Przyznam, że mnie to zaskoczyło, oczywiście pozytywnie. Droga do Zielonego Stawu okazała się strasznie męcząca, bo mimo że niemal płaska, to pokryta topiącym się śniegiem i błotem. Od schroniska było jednak już tylko lepiej: ciepło, zero wiatru, nic nie padało, a widoki... Zapierające dech w piersiach. Droga na szczyt była wyjątkowo widowiskowa i aż dziwne, że nikogo tam nie było - brnęłam w śniegu przecinając sobie drogę. Na Rakuskim Przechodzie nie mogłam nacieszyć się widokami, ale naprawdę się wystraszyłam, spotykając ludzi (bo wcześniej naprawdę żadnych śladów nie widziałam), a gdy w końcu dotarłam na Rakuską Czube (2038 m n.p.m.), nagle nawiało chmur i nie widziałam nic oprócz starego krzyża (jakaś wyprawa krzyżowa mi w tym październiku wyszła). Jeśli mam być szczera... on też mnie wystraszył, bo jakoś wyleciał mi z głowy, a wyglądał co najmniej upiornie. Eh, no ale mówi się trudno. Najśmieszniejsze jest to, że gdy wracałam, chmury znów odsłoniły okolicę.
J.D. Gross Ekwador 70 % z Kawałkami Karmelu to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao odmiany arriba pochodzącego z Ekwadoru z kawałkami karmelu. Tabliczka ma niestandardowe 125 g.
Tak przynajmniej jest na opakowaniu, na którym niestety nie znalazłam producenta. Wiem więc tyle, że to czekolada z Lidla (a czekolady z Lidla bardzo lubię... tylko wolałam ich anglojęzyczne nazwy).
Po otwarciu poczułam przyjemny słodki zapach wyraźnie ciemnoczekoladowy, a więc jako specyficzny duet ze sporą dawką kakao. Po porządniejszym "wwąchaniu" się czułam także lekko słodkokarmelowy motyw.
Po przełamaniu i usłyszeniu charakterystycznego trzasku, zobaczyłam dość sporo złotych kawałków i wreszcie wgryzłam się w dużą i elegancką kostkę.
Czekolada nie była zbyt tłusta, ale rozpuszczała się kremowo i powoli, ujawniając chrupiąco-chrzęszcząco-rozpuszczające się kawałki karmelu.
Powoli dochodził do niej bardziej palony posmak, może nawet ze szczyptą soli, a później nasilała się słodycz.
Słodycz w dość znaczącej części pochodziła od karmelu, którego smak był głównie słodki i palony, co wyjątkowo pasowało do "kawowej" czekolady.
Do głowy przyszło mi skojarzenie z kawą z syropem karmelowym, zbliżonym smakiem do cukierków typu Werther's Original. Całkiem silny był tu posmak masła, co kojarzy mi się bardziej z toffi niż karmelem.
Ogólnie jest to bardzo dobra czekolada zawierająca wszystko, co obiecuje opakowanie. Nie ma przegięcia w żadną ze stron, chociaż ten karmel bardziej mi przypomina toffi. Tutaj na myśl przyszła mi Cachet z karmelem - tam z tymi cukierkami mamy przykład źle dobranego karmelu do czekolady, w J.D. Gross właściwie ciężko znaleźć jakieś wady.
Mogliby jeszcze zrobić taką z karmelem i solą, to byłoby marzenie!
ocena: 9/10
kupiłam: Lidl
cena: 4,99 zł (za 125 g)
kaloryczność: 531 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie wiem
Skład: miazga kakaowa, cukier, kawałki karmelu 15% (cukier, syrop glukozowy, bezwodny tłuszcz mleczny, naturalny aromat, sól, lecytyna słonecznikowa), tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa, ekstrakt z wanilii
Cieszę się. Karmel w takiej formie bywa problematyczny. A to twardy jak kamień, a to rozmiękły, a to bez smaku, a to z gorzkim mocno palonym smakiem, że wykręca twarz... Solony, nie za twardy byłby ideałem. Tu bez soli, ale i tak podoba mi się!
OdpowiedzUsuńZapomniałaś jeszcze o margaryniastym! Taki też się niestety może trafić! :P
UsuńOstatnio jeszcze raz porownalam sobie mleczną migdałową i deserowa z orzechami laskowymi i muszę przyznać Ci rację, że migdałowa jest smaczniejsza:)cała czekolada przesiaknieta jest aromatem orzechów czego brakuje tej ciemnej:) Tej jeszcze nie jadłam ale nie raz trzymałam w rękach:) Ale ten karmel jest twardy i chrupiący czy miękki?moje zęby nie lubią twardego;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gwiazdeczka*
Migdały chyba po prostu są tak charakterne, że wszystko musi być pod ich dyktando. :D
UsuńKarmel, tak jak pisałam, chrupiąco-chrzęszczący, czyli taki... jakby twarde kawałki karmelu się prawie rozpuściły i tak już zostały. Nie jest więc twardy jak np. jakieś Daimy itp.
Ciekawe, czy to Lindl sam produkuje, czy robi to dla niego jakaś firma/firmy. Wygląda na to, że cena w stosunku do jakości jest zacna.
OdpowiedzUsuńBellarom robi producent Vivani, więc bardzo prawdopodobne, że i za J.D.Gross nie odpowiada sam Lidl.
UsuńDoszły zdjęcia?
UsuńDoszły, są świetne! Ależ bym się w te czekolady wgryzła...
UsuńNiedługo doślę więcej, właśnie otworzyłem Montectisti, muszę tylko zdjęcia wywołać.
UsuńW takim razie czekam. :D
UsuńKiedyś znalazłam informację, że za tymi czekoladami stoi Rausch Schokoladen. Zaś tą konkretną tabliczkę to pamiętam i mile wspominam :)
UsuńCzyli jednak nie śniło mi się, że czytałam o tym u Ciebie! W końcu nie byłam pewna. :P
UsuńPamiętam, że kiedyś na blogach wszyscy pisali, jakie to Rausch są pyszne, a w moim Kaufie nigdy ich nie było i nie ma.
Bardzo lubię tą czekoladę,ale i narobiłaś ochoty na nią ,jutro lecę do Lidla:)
OdpowiedzUsuńI jak tam, zakup poczyniony? :D
UsuńZwykła 70%% i tak przebija wszystko! Z resztą 70% i 60% to moje ulubione z tej serii ;>
OdpowiedzUsuńW moim Lidlu już mają tylko Fin Carre, więc weź mi tu ochoty na nie nie rób. :<
UsuńTą już jadłam u koleżanki, ale ten karmel mi tu nie podszedł :/
OdpowiedzUsuńA co konkretnie Ci nie pasowało? Smak czy konsystencja?
UsuńSmakowała nam ale chyba bardziej do gustu przypadła nam ta z malinami :-D
OdpowiedzUsuńU mnie jej nawet nie ma, ale może kiedyś jak pojadę do Krakowa, to rozejrzę się za nią. ;)
UsuńMam ją. Zawsze sądziłam, że tam jest sól, aż przyjrzałam się bliżej i rzeczywiście nie ma. Może wyczuję jej ślad, jak Ty. Jeśli będzie to tylko ślad, może być fajnie - nie hejtuję soli całkowicie.
OdpowiedzUsuńSkoro myślałaś, że to czekolada z solą, to powiedz mi, jak ona się u Ciebie znalazła?
Usuń