sobota, 28 października 2017

Lifefood Pink Salt Spirulina Raw ciemna 78 % surowa z różową solą i spiruliną słodzona syropem z agawy

Lifefood to czeska kompania zajmująca się surową żywnością, której logo od jakiegoś czasu rzuca mi się w oczy w internetowych sklepach ze zdrowymi produktami. Postanowiłam dać paru rzeczom szansę, rzucając markę na głęboką wodę, bo sięgając po najbardziej kontrowersyjną z zakupionych rzeczy. Spirulina? Ponoć ohydztwo, a baton z nią (Zmiany Zmiany Petarda) stał się jednym z moich ulubionych, więc... wyszłam z założenia, że "po prostu trzeba umieć się z nią obejść".

Lifefood Pink Salt Spirulina Raw Chocolate Bar to surowa ciemna czekolada o zawartości 78 % składników kakaowych z różową solą i spiruliną, słodzona surowym syropem z agawy.
Ta zawartość kakao jest według mnie oszukana, bo na pierwszym miejscu i tak jest tłuszcz, ale niech im będzie... Waży to 15g.

Jeszcze przed otwarciem poczułam glonową nutę, która oczywiście nasiliła się po otwarciu. Był to wilgotny, ziemisto-glonowy zapach łączący się z pewnym chłodkiem oraz słodyczą i zapachem "deserowej czekolady" (lub nawet czekoladek, pralinek).

Niemal czarna malutka tabliczka z paroma kryształkami soli na spodzie w dotyku była dość tłusta, łamała się z trzaskiem, a jej przekrój był bardzo ziarnisty i iskrzący się. Rozpływała się w średnim tempie, tłusto (ale nie aż tak strasznie tłusto), proszkowo i raczej wodniście. Dziwnie.

W smaku od pierwszej chwili czułam gorzkość. Nie straszną, wręcz przystępną, ale znaczącą. Kiedy kładłam w ustach kawałek solą do dołu, gorzkość ta sprawiała, że czułam "słoną gorycz", ale gdy obracałam kawałek, poczucie to znikało (na szczęście, bo do przyjemnych nie należało).

Dość szybko do całości dochodziła roślinna nuta i słodycz, ale gorzkość wydawała mi się bazą.

W ustach rozchodziła się gorzkość kakao z orzechowo-ziemistymi nutami, od której wychodziła gorzkość bardziej ziemista, wręcz mulista, przywodząca na myśl wodorosty, akwarium i... karmę dla rybek? Przy zdwojonej ziemistości czułam coś jakby "orzechową kwaskowatość", którą w dziwny sposób podkręcała sól. Było w tym również coś niemal neutralnego i skutecznie odpędzającego skojarzenie z karmą dla rybek.

Słodycz rosła do pewnego momentu, by na chwilę w ogóle zniknąć, a potem jeszcze pojawić się dzięki podkreśleniu przez sól. Wydała mi się rześko miodowa. Była raczej słaba, ale wyraźnie się przebijała.
Wraz z algowością, roślinnością dała efekt chłodzącej słodyczy a'la mięta, co skojarzyło mi się nieco z apteką.

Sól wspomniałam już parokrotnie, ale ona nie była aż tak wszechobecna. Po prostu swoim głębokim smakiem podkreśliła to i owo, raz i drugi poczułam słoność, by potem wróciły wzmocnione smaki.

Czekolada pozostawiała w ustach suchość, posmak roślinnej goryczki, kakao i słony posmak.

Całość była... stonowana. Raczej gorzka, ale przystępna. Tłusto-wodnista i rześka, nie za słodka. Z solą trafili w punkt. Ziemistość, algowość (smak bardzo dobrze wyczuwalny w Petardzie) i kakao przełożyły się na to, że wyszło mało czekoladowo. To bardziej twór zrobiony z kakao, niż "tabliczka czekolady", ale całkiem niezły. Nie wiem, może Czesi przez "cocoa prowder" mieli na myśli miazgę, a może kakao w proszku (ale nieodtłuszczone), przez ogólną specyfikę trudno orzec. Całkiem smaczna ciekawostka, której zakupu ani trochę nie żałuję, ale cieszę się, że miała tylko 15 gramów.


 ocena: 7/10
cena: 7,90 zł (za 15 g)
kaloryczność: 569 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: surowy tłuszcz kakaowy 45%, surowy proszek kakaowy, surowy syrop z agawy, spirulina w proszku 1,5%, kryształki różowej soli 0,5%, wanilia w proszku

18 komentarzy:

  1. Baton Petarda nie przypadł mi do gustu, batony od tej firmy również - na czekoladę nie mam ochoty ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co Ci w Petardzie nie smakowało? Spirulina czy ogół?
      No, czekolady nie polecam.

      Usuń
    2. Taki "dziwiny" posmak chyba spiruliny bo nie jadłam jej "czystej"

      Usuń
    3. Oj, czysta jest dziwna. :P

      Usuń
  2. Chyba jednak jej nie zaryzykuję, ta gorzkość z algami mnie odstrasza, no i jakby brak czekolady w czekoladzie. Też podchodziłem ostrożnie do spiruliny, ale Pacari ze spiruliną okazało się rewelacyjne, ciekawe, jak je ocenisz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taka... czarna biała. :O
      Już jutro Pacari... A Basia straszyła!

      Usuń
  3. Nie ciekawi nas ;) Skoro dla Ciebie z solą trafili idealnie to dla nas byłaby za słona :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętniej sięgnęłabym ponownie po Pacari ze spiruliną, zamiast próbować tego "prozdrowotnego" wynalazku. Za dużo dziwactw w jednym, a kakao też nie wiadomo skąd, nie wiadomo jakie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pacari. <3
      A ja tam nie patrzę "kakao nie wiadomo skąd, nie wiadomo jakie", jak i byle co zrobią, że dobrze smakuje, to się cieszę. Oczywiście kocham czekolady plantacyjne, ale i zwyklaki bardzo lubię niektóre.

      Usuń
    2. Dla mnie to za duży eksperyment, a nie zwyklak ;)

      Usuń
    3. Pisałam ogólnie w odniesieniu do "kakao nie wiadomo jakie" (myśląc o JD Gross i ostatnio odkrytym śmietankowym cudzie z Kauflandu), bo to koło zwyklaka nawet nie leżało. Mnie jednak, tak nie tylko w czekoladach, zaintrygowała spirulina, więc zdecydowałam się i na to. Wszyscy twierdzą, że taka podła w smaku, a mi chyba smakuje.

      Usuń
  5. Z chęcią kupię, jak będę miała ochotę hodować rybki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, to jeśli zainwestujesz w złotą, to może dostaniesz od niej bonusowe życzenie.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.