czwartek, 26 października 2017

wafelek Madison Coated Wafer with Peanut Filling

Parę razy już o tym wspominałam, ale co tam... posłuchawszy opowieści o czekoladach, moja Mama wciągnęła się w próbowanie i porównywanie słodyczy - z tym, że "plebejskich", bo takie lubi. Uwielbiamy razem spędzać czas, więc czasem się pod "degustacyjki" podłączam, wyszukując wcześniej rzeczy, które mogą w maminy gust trafić. Jako że obie lubimy masło orzechowe, fistaszkowe smaki, tym razem porwałyśmy się na coś takiego.


Madison Coated Wafer with Peanut Filling to "wafelek z kremowym nadzieniem (69%) z orzeszków arachidowych w polewie kakaowej" ważący 36 gramów, którego dystrybutorem jest Kaufland.
Producent nieujawniony, jest tylko napisane, że wyprodukowano w Słowacji.

Po otwarciu poczułam silny zapach fistaszków i trochę słabszy, ale także wyraźny, zapach słonawego masła orzechowego. Całość miała w sobie oczywiście i coś słodkiego, ale to orzeszki były podstawą.

Polewa okazała się autentycznie kakaowa, chociaż przy tej ilości trudno powiedzieć coś więcej. Nie wydała mi się jednak strasznie słodka, ani jakaś szczególna - ani dobra, ani zła.

Krem okazał się bardzo, bardzo tłusty. Miał w sobie coś wręcz oleistego, ale towarzyszyło temu także poczucie niegładkości, co go uratowało. W końcu było go bardzo dużo i gdyby nic nie hamowało tłustości, mogłoby być źle.
Smakował bardzo słodko, lecz wyraźnie fistaszkowo. Mimo silnej słodyczy, odnalazłam pewien słonawy charakterek. Nie to, że było słono, ale to miało taki wydźwięk... klimat masła orzechowego (w bardzo słodkim tworze).

Sam wafelek w smaku był wycofany, delikatny.
Podobnie delikatną miał strukturę; wydał mi się bardzo napowietrzony, przez co całość bardziej chrzęściła, niż chrupała.

Całość okazała się bardzo delikatna pod względem struktury, tłusta, ale w granicach normy i bardzo słodka w smaku. Mimo słodyczy nie trzeba się tu jednak doszukiwać tytułowych orzeszków, bo są bardzo wyraźne. Nie da się też powstrzymać od skojarzeń z masłem orzechowym, ale wiadomo, nie jest to wafelek nim nadziany (i to czuć).
Jako że wolę konkretne, chrupiące wafle, proszkowe kremy, ten nie trafił w pełni w mój gust, ale trzeba mu przyznać, że jak na no-name'a jest świetny. W zasadzie zwyczajny, ale tak smacznie zwyczajny. Mamusia usatysfakcjonowana.

Oblanie wafelka polewą jedynie po bokach to chyba strzał w dziesiątkę. Dzięki temu czuć przede wszystkim krem - zupełnie inaczej było w przypadku okropnych Reese's Sticks, gdzie ogólna cukrowość łączyła sie w dzikim tańcu z cukrową plastelinowością czekolady. Zrobienie czegoś smaczniejszego niż Reese's może nie jest trudne, ale muszę to napisać: wafelek Madison jest o wiele lepszy od Reese's.

Przy Madison i Lusette czekoladowym (jadłam je w stosunkowo małym odstępie czasu) naszła mnie pewna myśl... W czasach, gdy większość tanich słodyczy jest po prostu podła, te to naprawdę "good deal", bo mimo przesłodzenia są smaczne i w pewien sposób charakterystyczne.
Ciągnąc tę myśl dalej, już na dobre utwierdziłam się w przekonaniu, że takich "good deal" to ja nie szukam, to po prostu nie moja bajka (a uwierzcie mi, że miałam takie myśli, że chciałabym, by i tańsze, ogólnodostępne słodycze mnie zadowalały) . Trzymam się czekolad i żegnajcie wafelki "dobre jak na..." - wolę dobre bez żadnych "jak na" i "ale".


ocena: 8/10
kupiłam: Kaufland
cena: 0,75 zł (za 36g)
kaloryczność: 542 kcal / 100 g; 195 kcal / wafelek
czy znów kupię: nie

Skład: mąka pszenna, tłuszcze roślinne (palmowy, kokosowy), cukier, polewa kakaowa 7 % (cukier, tłuszcze roślinne: palmowy, shea; kakao o obniżonej zawartości tłuszczu 17%), serwatka w proszku, emulgatory: fosfatydy amonu, polirycynooleinain poliglicerolu; aromat), prażone orzeszki arachidowe 7%, serwatka w proszku, mąka sojowa, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, skrobia kukurydziana, olej słonecznikowy, lecytyny, mleko pełne w proszku, substancja spulchniająca: węglany sodu; żółtko jaja w proszku, aromat

14 komentarzy:

  1. Jak na wafelek z niższej półki i wafelek z kremem fistaszkowym wypadł bardzo dobrze - niejednego mogłyby zaskoczyć ;)

    Dla mnie Twój blog był, jest i najprawdopodobniej bedzie "bankiem" zbioru i recenzji czekolad :) Wafelki i batony - to taka miła odskocznia, ale to pozostają czekolady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że zupełne zaskoczenie.

      Ja sama głównie w czekoladach znajduję radość i satysfakcję, a reszta to... mogłaby nie istnieć, ale jak się coś fajnego trafi to fajnie. :P

      Usuń
    2. Gdyby czekolady nie sprawiały Ci tyle radości najprawdopodobniej ten blog by nie powstał (chociaż i one potrafią rozczarować) :)

      Usuń
  2. Niesamowite, każdy market ma swoją własną wersję góralków, princessy, a moim zdaniem w tej kwestii zawsze oryginał wygrywa :) Np. wersja tych batonów z Lidla mi nie smakuje zupełnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym nie powiedziała, że to jakaś podróbka Góralków. Przecież nie opatentowali oblewania wafla tylko po bokach. :P A bez przesady, w wafelkach nie ma aż takiego pola do popisu, a każdy kombinuje, żeby był większy asortyment (jest chyba też cały oblany czekoladą), żeby ludzie więcej kupowali.
      I, jeśli chodzi o "podróbka" vs. oryginał, to jeśli piszesz o Rogerach to nie wiem, jednego (nie góralkowego) kiedyś jadłam i to była potworność, nie wafel, ale np. lidlowy Rizer smakuje mi o wiele bardziej niż Knoppers, bo jest wyrazistszy (czuć kakao, orzechy) i mniej słodki. ;P

      Usuń
  3. :O Jak Ty wynajdujesz takie cudawianki? Pierwszę widzę o.O...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://livingonmyown.pl/2016/09/29/madison-coated-wafer-with-peanut-filling/
      Jak przeczytałam, to mi ta recenzja sen z powiek spędzała, od razu pomyślałam, że to coś dla duetu ja & Mama, potem zapomniałam, aż do dnia, w którym usłyszałam w Kaufie mamine "o, zobacz!". Dla niej co prawda wersja cała w czekoladzie, no ale to szczegół. ;P Ja bym pewnie tego wafelka sama nigdy nie wyhaczyła, bo sama nie zwracam na nie uwagi.

      Usuń
    2. Twoja mamine jest superine! :D Kurde mole rzeczywiście czytałam recenzje Olgi i nawet ją pamiętam, ale zupełnie nie skojarzyłam! Może dlatego, że u Ciebie na zdjęciach zupełnie inaczej wygląda, a ja jestem wzrokowcem, a nie tekstowcem :D Znowu dobra robota dziewczyny!

      Usuń
  4. Nawet byśmy w Kauflandzie nawet uwagi nie zwróciły :P
    Na pół mogłybyśmy go spróbować ale czy podczas zakupów w Kauflandzie będziemy o nim pamiętały? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez. :P Pewnie nie, bo to niestety tak mało charakterystyczny wafelek, że...

      Usuń
  5. Byłam nim mile zaskoczona w poprzednie wakacje, więc Twoja ocena - recenzja nie do końca - i po części podobne odczucia cieszą mnie. Przyjemnie znaleźć masełko orzechowe tam, gdzie go nie obiecują, podczas gdy popularne marki dwoją się i troją, a w efekcie... i tak wypuszczają kiepściznę.

    A zostaw wafle, ja chętnie zajmę dodatkowe miejsce przy regale ;)

    I pozdrowienia dla mamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie rozumiem, co tym popularnym markom jest. Czy tak trudno napchać do czegoś zwykłe masło orzechowe?

      Pozdrowienia przekazane. ;)

      Usuń
  6. znam smak mój ulubiony tej firmy 0,59 zł kosztuje

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.