środa, 28 lutego 2018

baton Bombus Raw Energy Coconut & Cocoa

Baton Bombus Cocoa & Cocoa Beans był tak udany, że postanowiłam go kupić znowu. Obok dostrzegłam inny smak. Najpierw się zawahałam, bo ostatnio słabiej ciągnie mnie do kokosowych klimatów, ale pamiętając, jak smakowało mi połączenie fig i kokosa w figowym Zdrowie w Tobie, zapragnęłam spróbować duetu kokos + daktyle. Tym bardziej, że sprawdzonej marki.


Bombus Raw Energy Coconut & Cocoa to surowy "baton owocowy" na bazie daktyli i kokosa z kakao.

Po otwarciu poczułam po prostu mocny, naturalny zapach kokosa (oleju i wiórków - z przewagą tego pierwszego) oraz soczystych daktyli. Tyle wystarczyło, bym uznała go za niezwykle smakowity, a do tego jeszcze dochodziła delikatniutka nutka kakao.

Batonik może wyglądał okropnie, ale jego zwarta, nie za twarda ani nie za miękka struktura i to, że nie tłuścił rąk i kartki (na której robiłam zdjęcia), sprawiło, że bardzo zyskał w moich oczach. Po przełamanio-przerwaniu nie widziałam żadnych wiórków - dały o sobie znać dopiero przy przeżuwaniu.
W ustach baton cudownie chrzęścił (za sprawą miękko-soczystych świeżych wiórków), częściowo rozpływał się. Odebrałam go jako soczyście-tłustawego, ani trochę nie ciężkiego.

Smakował przede wszystkim słodko za sprawą daktyli, którym odrobinka kakao nadała lekko czekoladowego charakteru.
Do tego bardzo szybko dołączał kokos. Złożył się na niego smak świeżych wiórków, a więc naturalny i delikatny oraz oleju kokosowego, który wnosił lekką kwasko-goryczkę. Wydawało mi się, że schodziła się z kakao. Obie kokosowe nuty były dość... wyrównane, ale dzięki silnej słodyczy i kakao, bardziej zwracałam uwagę na wiórki, niż na olej.

Cały czas wzrastająca słodycz po połączeniu z olejem kokosowym pod koniec aż drapały w gardle (daktyle są u mnie na specjalnych prawach i to jedna z nielicznych rzeczy, których takie drapanie lubię).

Całość wyszła mocno daktylowo i mocno kokosowo. Kakao... to tylko "doprawienie", samo w sobie niewyczuwalne, ale nadające batonowi trochę czekoladowy klimat.
To takie... pozytywne zasłodzenie w dobrym stylu. Może nie zakochałam się, ale baton mnie usatysfakcjonował w kwestii daktyli i kokosa.


ocena: 8/10
kupiłam: Tesco
cena: 4,99 zł (za 50 g)
kaloryczność: 406 kcal / 100 g; sztuka 50 g - 203 kcal
czy znów kupię: może

Skład: daktyle 68%, kokos 26%, kakao 6%

13 komentarzy:

  1. A mi trzy razy trafił się ze zjełczałym kokosem ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jesteś pewna, że to nie takie wrażenie spowodowane olejem kokosowym? Ja czasami tak miałam przy połączeniu za silnej słodyczy i oleju właśnie.

      Usuń
    2. Sama nie wiem.... nigdy nie miałam do czynienia z olejem kokosowym samym w sobie

      Usuń
    3. Ja, jak już muszę jakiegoś tłuszczu w kuchni użyć, to właśnie go używam. On jest taki trochę specyficzny.

      Usuń
    4. Być może - nie pamiętam, czy jadłam RAW batona z dodatkiem tego oleju i kokosa, bez tej nuty...

      Usuń
  2. Dla mnie również jest bardzo udany :) Choć kakaowego nie pobije ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Smaczny aczkolwiek szału nie zrobił :) Kakaowy zdecydowanie najlepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam to drapanie w gardle od kwaśnorzygowinowego oleju i daktylowej słodyczy. W wariancie z marakują jest nawet silniejsze. Okropne, a jednocześnie uzależniające. Ostatnio kupiłam dwie sztuki w Lidlu, właśnie z kwasową marakują. Ach ten rozsądek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam tę marakuję i... jestem jej ciekawa. :D W sumie na razie ciężko jest mi sobie to drapanie przy specyficznym smaczku tego owocu wyobrazić.

      Usuń
  5. Ostatnio jadłam te batoniki. Zarówno kokos&kakao jak i kokos&marakuja stały się jednymi z moich ulubionych. Nie wiem, czy tylko mnie się wydaje, że obecność tego oleju kokosowego, sprawia że jedząc je, ma się uczucie odświeżenia, podobne do tego jakie daje picie wody kokosowej. W każdym razie mi to bardzo odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że olej kokosowy rzeczywiście ma w sobie coś takiego... ja bym to raczej chłodkiem nazwała. Efekt jak mięta? Słodzik? Fajne to.
      Marakujowy też mam, ale jeszcze nie jadłam. Moim ulubieńcem jak dotąd i tak jest jednak kakaowy.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.