poniedziałek, 12 lutego 2018

Idilio Origins 1er Criollo Cru Orinoco ciemna 72 % z Wenezueli

Jak pomyślę o tym, że minął prawie rok odkąd poznałam markę Idilio Origins, zakochując się w niej od pierwszego kęsa, a także o tym, jak później cierpiałam z powodu niekupienia od razu wszystkich tabliczek... Aż mi się trochę dziwnie zrobiło, serce zaczęło łomotać niczym zakochanej, nieśmiałej nastolatce przed pierwszą randką, kiedy skierowałam się ku szufladzie, by wyciągnąć pierwszą z nowo zakupionych tabliczek...
Zaczęłam od tej, bo nie bardzo mogłam zorientować się, czym aż tak bardzo różni się od  5nto Cooperativa Amazonas 72 % - chyba tylko kooperatywami, od których kakao pochodzi (więc pewnie i nutami, choć trochę, bo tamta była z dziko rosnącego kakao).

Idilio Origins 1er Criollo Cru Orinoco to ciemna czekolada o zawartości 72  % kakao criollo z dorzecza Orinoko z południowo-zachodniej części Wenezueli

Już przy otwieraniu poczułam się, jakbym wsadziła nos do szklanki z sokiem tylko co wyciśniętym z najsłodszych, najdoskonalszych pomarańczy. Równie wyraźnie poczułam podprażony charakterek kakao, które zachowało też pewną wilgoć. Nazwałam to sobie "ziemistymi migdałami", które zostały złączone z pomarańczami słodyczą błądzącą między suszonymi owocami, miodem, a czekoladowym sosem.

Sama tabliczka wyglądała niepozornie, bo miała jakby szarawy odcień (choć nie był to ani nalot, ani żaden osad), a przy łamaniu trzasnęła "pustym" dźwiękiem, odsłaniając lekko ziarnisty przekrój.
W ustach w pierwszej chwili wydała mi się soczyście-wodnista i jakby zaraz miała zrobić się oleista, ale z czasem zaczęła robić się coraz bardziej niczym gęsta i idealnie gładka mleczna czekolada, nie za tłusta i nie zalepiająca, a jedynie pozostawiająca "czekoladowe smugi".

Najpierw poczułam subtelną gorzkawość, a dokładniej nieprażone migdały ze skórką. Była przy nich też czekoladowość, która wydała mi się wzbogacona o goryczkowaty miód. To były takie wilgotne nuty, które po chwili zalały usta ogromem soczystości.

Otóż uderzył mnie smak dojrzałych, słodkich pomarańczy i mandarynek. Zaraz pojawiały się przy nich również słodkie nuty suszonych owoców - moreli, suszonych pomarańczy (nie mam na myśli skórki). Bardzo wyraźnie czułam kapciowate, suszone, słodkie śliwki kalifornijskie i jakby odrobinkę (również kapciowatych) daktyli (albo to myślenie życzeniowe). Wszystko jednak było bardzo soczyste, nasączone...

Całe poczucie wilgoci napędzał wyraźny smak mleka i śmietanki. To do niego na dłuższy moment przylgnęły migdały, sprawiając, że czułam się, jakbym jadła najwyższej jakości migdałowe pralinki / nugat migdałowy.

Doskonale pasowało to do leciutko prażonej gorzkawości, która po debiucie owoców znów wybijała się wyraźniej jako smak migdałów i trochę kawowy. Przez mleko i soczyste owoce pomyślałam nawet o jakimś łagodnym marcepanie... w którym kryły się nuty różane.

Posmak pozostawał na bardzo długo i również nie był jednostajny, bo najpierw wyraźnie słodziutki, a potem (co przychodziło z lekkim efektem suchości) coraz bardziej prażony i migdałowo-kawowo-ziemisty.

Muszę przyznać, że była podobna do 5nto; mimo zestawienia tak słodkich nut, nie zasładzała, bo cały czas czuć, że to kakao tak czaruje. Nie brak jej gorzkawości, ale to gorzkość bardzo subtelna i zespojona ze smakowitą słodyczą; kwasków tu brak (i dobrze, bo nie pasowałyby do mleczno-pralinowych nut). Wystawiłabym jej najwyższą ocenę, gdyby nie to, że chciałam wyróżnić bardziej daktylowo-kawową, i z ciekawym grzybowym akcentem, 5nto Cooperativa Amazonas 72 %.


ocena: 9/10
cena: 22,99 zł (za 80 g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: mogłabym

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

6 komentarzy:

  1. Niezłą reklamę jej zrobiłaś, na szczęście czeka w szufladzie, w innym wypadku byłabym niepocieszona. Dosyć niedawno odkryłam, że pomimo niechęci do ciemnych czekolad z dodatkiem pomarańczy, uwielbiam kakao, które zawiera nuty tych owoców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, też kocham takie naturalne pomarańczowe nuty kakao.

      Usuń
  2. Na razie wstrzymuje się do marca z zamówieniem, mam nadzieję, że ich czekolady będa wtedy dostępne, bo muszę koniecznie ich spróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie!
      Chyba są w Sekretach na stałe, aczkolwiek nie wiem, jak akurat w marcu będzie, i czy wszystkie, ale jakby co, to i zapytać, a potem czekać warto.

      Usuń
  3. Na pewno to zupełnie co innego niż pomarańczowy Cortes, ale z uwagi na miłe wrażenia związane z czekoladą od taty spróbowałabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie, bo ta to już w ogóle pyszny obłęd.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.