środa, 8 sierpnia 2018

Naive Orange Liquorice ciemna 63 % z Ekwadoru z lukrecją i pomarańczą

Uwielbiam lukrecję, więc tylko kwestią czasu było sięgnięcie po nowość bardzo lubianej przeze mnie marki Naive. Zakochałam się w samym opakowaniu - ta czerń i kolorowa meduza (uwielbiam motywy meduz w pracach wykonanych np. akwarelami) zacnie wyróżniają się na tle jednolitych, jasnych kartoników Naive.
Dopiero w okolicach degustacji zwróciłam uwagę na to, że czekolada zawiera nie tylko lukrecję, ale i pomarańczę. Sprawiło to, że po czekoladę nie sięgałam jako po "na pewno smaczną tabliczkę", a jako po "tabliczkę intrygującą". Jakoś nie mogłam sobie takiego duetu w czekoladzie wyobrazić i nawet fakt, że pomarańcza wystąpiła pod postacią olejku mi nie przeszkadzał (dopuszczam możliwość, że olejek też może wyjść smacznie).

Naive Orange Liquorice to ciemna czekolada o zawartości 63 % kakao z Ekwadoru z lukrecją i olejkiem pomarańczowym.

Po otwarciu najpierw czułam przede wszystkim słodko-gorzką olejkową pomarańczę, która jednak nie była strasznie nachalna, a w pewien słodko-perfumowy sposób wkomponowana w kwiatowy, ciemnoczekoladowy klimat. Ten, gdy pomarańcza trochę się rozeszła, uwolnił sporo ciepłych nut drzew, orzechów, jakby masła migdałowego. Była w tym roślinność przypominająca kwiaty... podsuszone (ale nie ziołowe), ale i wilgotne, wzmocnione przez pewien... Chłodek?

Tabliczka o ciemnym kolorze czekolad śmietankowych lekko trzaskała, brzmiała na tłustą i pełną; wydała mi się też trochę krucha.
W ustach rozpływała się tłusto, maziście oblepiając usta i odsłaniając trzeszczący pyłek. Odebrałam to jako neutralnie dziwne.

W smaku w pierwszej chwili poczułam subtelną gorzkość, kojarzącą się ze skórkami migdałów. Zaraz wezbrała słodycz i łącząc się z wytrawnie gorzką nutą, utworzyła stabilny obraz ciemnoczekoladowego sosu.

Słodycz rosła szybko, ale była jakby odległa. Odebrałam ją jako zawilgocono-kwiatową.
W tle zaznaczał się też lekki, perfumowy (kwiaty łączące się z perfumami?) akcent pomarańczy. Było w tym ciepło, coś na kształt syropu. W pewnym momencie syrop pomarańczowy zaczął nawet dominować.

Gorzkość przez to wszystko stała się bardziej neutralna w orzechowy sposób. Pomyślałam o migdałach, maśle migdałowym i jakimś dobrym kremie migdałowym.

Migdały i orzechowość rozkręcały się za sprawą ciepłych nut z tła. Te wychodziły na przód. Delikatnie pomarańczowa, bardziej perfumowo-roślinna nuta była gorzko-słodka, a z czasem w ogóle pomarańcze zaczęły tonąć w smaku syropu, lekarstwa. W miejsce kwiatów zaczęła wchodzić coraz silniejsza ziołowość, taka bardzo kojarząca się z lekami słodycz i korzenna pikanteria - o tak, to lukrecja. Zrobiło się ostro i zarazem chłodno. Nie paraliżowała języka, ale była bardzo wyraźna i naturalna.
Lukrecja wchłonęła słodycz, stłumiła olejek pomarańczowy i połączyła się z gorzko-słodkim smakiem czekolady, który odebrałam jako "węgielkowy".

W posmaku pozostawała właśnie słodko-ostra i zarazem chłodna lukrecja oraz węgielkowa czekolada. Było bardzo słodko, ale nie cukrowo. Gorzkawo, ale bardziej syropowo-wytrawnie, niż tak kakaowo.
Lukrecjowa słodycz pozostawała najdłużej.

Muszę przyznać, że czekolada wyszła zupełnie inaczej, niż się spodziewałam. W sumie smakowała mi, tu nie ma wątpliwości, ale... Wyszła dość ciężko, nie orzeźwiająco czy soczyście. Słodycz bardzo silna, ale od razu poprzełamywana. Chłodek, pikanteria, pomarańcza - wraz z silną słodyczą wyszły korzennie, ale też... Jak korzenne perfumy? Nie było w tym jednak przesady, Naive jak zwykle okazała się wyważona.

Nie pasowała mi tłusto-trzeszcząca struktura, ale smak zaskoczył mnie pozytywnie. Owszem, pomarańcza była olejkowa, ale nieźle się to zgrało z cudnie kwiatowymi nutami ekwadorskiego kakao, które to również genialnie zeszło się z lukrecją. Biorąc jednak pod uwagę naturalną słodycz lukrecji, czekolada mogła mieć więcej kakao, a mniej cukru i tłuszczu. Nie wiem, czy nie wystawiłam jej krzywdzącej oceny, ale jednak słodycz i zwłaszcza tłustość dyskwalifikują ją u mnie z możliwości zgarnięcia czegoś więcej.


ocena: 7/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 27,99 zł (za 55 g)
kaloryczność: 550 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, lukrecja, olejek pomarańczowy, sól morska

12 komentarzy:

  1. Lukrecja i to w dodatku z olejkiem pomarańczowym to dla nas zło wcielone xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawiłaś mnie, choć zamiast olejku wolałbym jakąś inną formę. Jeszcze nie próbowałem ich czekolad, mam nadzieję, że w czasie jesiennych zakupów będę dostępne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skórka mogłaby przeszkadzać jeśli chodzi o strukturę, ale ciekawi mnie... jakby tak dodać sok z pomarańczy? Albo jakoś liofilizowany sok?
      Bardzo lubię tę markę, więc szczerze polecam. W sumie... nawet tę tabliczkę, bo jest niepowtarzalna.

      Usuń
    2. Najlepiej, żeby zrobili tak, jak Pacari w marakui.

      Usuń
    3. O tak!
      A widziałeś cytrusowe nowości Pacari? Na razie widziałam tylko na stronce na USA, ale jak pisałam do polskiego dystrybutora, to może na jesieni i na polskiej stronie będą.

      Usuń
    4. Nie widziałem, ale jak będą to je na pewno zamówię :)

      Usuń
  3. Z czekoladą z dodatkiem lukrecji jeszcze nie miałam do czynienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto kiedyś po taką sięgnąć. Uwielbiam to połączenie.

      Usuń
    2. Nie wiem czy dla mnie nie jest ono zbyt odważne :P

      Usuń
  4. Lubię tłustość czekolad mlecznych, jednak ta opisana przez Ciebie jest jakaś inna. Obrzydliwawa. Do tego lukrecja, której mogłabym spróbować, ale w ramach ciekawostki i z nieufnością. Czy to tabliczka tak dziwna/obrzydliwa, że aż pyszna? Niee, pyszna nie, napisałaś. Interesująca?

    PS Łukasz nazywa mnie meduzą, jak umyję włosy, bo potem musi się tulić do tej zimnej szczoty :P Przy długich to rzeczywiście był problem, ale określenie zostało i teraz stosujemy je z przyzwyczajenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, ona była taka... dziwna. Nie chciałabym trafiać na więcej takich czekolad. Pyszna nie, ale interesująca na pewno.

      Haha, podoba mi się właśnie jak pary mają jakieś takie powiedzonka, które skądś się wzięły, mają sens itp.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.