niedziela, 7 lutego 2021

Cocoloco Chocolates Orange Whisky Marmalade 64 % Peru ciemna z marmoladą pomarańczową z whisky

Nie zdarza mi się kupić czegoś ze słodyczy i zjeść w dniu kupienia. Mimo to, z tą czekoladą... wyszło dziwnie. Zupełnie nie tak, jak sobie wyobrażałam. Doprowadziła mnie też prawie do łez, a na pewno obudziła we mnie furię. Od razu przypomnę, że nie uznaję czegoś takiego jak "czekolada na pocieszenie" - gdy jestem zrozpaczona lub wściekła, jedzenie mnie nie uspokoi. Wręcz przeciwnie - nie cierpię jeść w takim nastroju. Otóż znalazłam w internecie ciekawe, wydawać by się mogło, że dobre jakościowo, ale zwykłe (czyt. nie tak szalone jak Zotter) nadziewane i z dodatkami, czekolady. Czekolada nadziana marmoladą? Od dawna mi się takie nadzienie marzyło! Dogadałam się ze sklepem, że w ramach współpracy dorzucą mi jedną i pokryją przesyłkę. Cudownie. Paczka przyszła, ale... spora część zawartości się lepiła. Czułam pomarańczę i whisky. Tak, pociekła właśnie ta. W efekcie czego w panice wszystko wycierałam, ratowałam jak się dało, a za tę zabrałam się jeszcze tego samego dnia. A mogło być tak pięknie.... Zły początek, oj zły. Nawet nie zdążyłam przed zjedzeniem wygmerać ciekawostek o niej, a szkoda. Zrobiłam to potem.
Otóż "seville oranges" to gorzkie pomarańcze z Sewilli (Hiszpanii). Z nich Brytyjczycy robią swoją tradycyjną marmoladę pomarańczową, często doprawiając ją whisky. Dzisiaj opisywana czekolada została nadziana taką domowej roboty od Martha and Ed' Kitchen (lokalny sklepik z dżemami itp.), a jej opis mówi: "marmalade running trapped in the bar, help free it....", co w moim przypadku wyszło jak ponury żart, bo już bardziej uwalniać tego chyba nie trzeba... W każdym razie, już po zapoznaniu się z czekoladą, dowiedziałam się od producenta czegoś ciekawego (pytałam o wartości i m.in. zawartość alkoholu). Otóż to czekolada z whisky, ale... bez alkoholu. Jak to? Pomarańcze są gotowane z cukrem i z whisky na marmoladę właśnie, a w tym procesie alkohol odparowuje, zostawiając smak i zapach whisky. To marmolada została dodana do czekolady, bez kropli whisky.

Cocoloco Chocolates Orange Whisky Marmalade 64.5 % Peru to ciemna czekolada o zawartości 64,5 % kakao z Peru nadziewana pomarańczową marmoladą z gorzkich pomarańczy z whisky.

Nad opakowaniem unosił się goryczkowaty zapach pomarańczy, łączący skórkę i soczystość, którego charakter został podrasowany dobrym alkoholem. Byłoby to miłe, gdyby nie to, że... już widziałam, że tabliczka została prawie zmiażdżona. Po otwarciu poczułam, że całość była zdecydowanie gorzka za sprawą owoców, charakternie alkoholowa, przy czym czuć jakość; byłam w stanie powiedzieć, że czuję whisky, ale niestety... sama czekolada wydawała się cukrowa, zwyczajna, choć mocno palona.

Całość była twarda i chrupka, a nadzienie półpłynne i straszliwie lepiące - częściowo się wylało. Z tak dziwnie nadziewaną czekoladą do czynienia nie miałam: bardzo gruby spód, rzadka marmolada wypełniająca całe wnętrze pasków, a nie poszczególne kostki, a podział na nie... jakiś teoretyczny, jak i cieniutki wierzch. Nie podobało mi się to, bo przy łamaniu, nadzienie łatwo się wyciskało. Spód głośno trzaskał, wierzch zachowywał się jak chrupka polewa na lodach na patyku.
W ustach czekolada rozpływała się nieco opornie, ale nie powoli, a raczej w średnim tempie. Zwarta, tłusta grudka plastikowego typu zmieniała się w tłusto-zawiesinową masę. Rozpływała się ślisko i tłusto.
Zupełnie nie współgrało to z prawie lejącym nadzieniem. Bardziej niż marmoladą, nazwałabym je gęstym sosem. Mimo że lepki, nie ciągnął się. Niby prawie płynął, ale odebrałam go jako zagęszczony. Był idealnie gładki, ale z miękkimi kawałkami pomarańczy, głównie skórek. Były dość soczyste i jakby świeżawe. W ustach spod czekolady wypływał oczywiście szybko. Ogólnie to wszystko strasznie się przez niego lepiło, ale co tam.

Czekolada sama w sobie przesiąkła nadzieniem: w niektórych miejscach bardzo, w innych nieco mniej, ale jej smak nie zatracił się. Od początku zaserwowała mi niemal cukrową słodycz i mocno palony, gorzko-cierpkawy wątek. Sama w sobie kojarzyła się przez to trochę alkoholowo, jak przesłodzony syrop / likier. Obok tego umiejscowił się wyraźnie gorzki dym, a ja wyłapałam cytrusowość. Powiedziałabym, że podkręconą nadzieniem, ale i lekko kwaśno-cytrynową, soczystą.

Nadzienie do głosu dochodziło błyskawicznie. Robiło to smakiem gorzko-słodkiej pomarańczy. Pojawiło się echo bardzo słodkiej whisky, a zaraz też poczucie alkoholowości. Nie uderzało jednak do głowy. Charakter alkoholu i powagi to było wszystko, co z whisky nadzienie przytoczyło (jedząc aż zaczęłam się zastanawiać, czy nie zwietrzało). W tym miejscu popłynęły pomarańcze: trochę jak świeże, trochę dżemowe. Ich słodycz mieszała się z cukrowością drapiącą w gardle, a goryczka z samą czekoladą. Dopiero później nadzienie wydało mi się smakowicie kwaśne jak sok z pomarańczy. Zachwycało naturalnością.

Znikało znacznie szybciej od czekolady, więc gdy w ustach już tylko pobrzmiewała kwaskawo-gorzka pomarańcza, wrócił wątły akcent whisky, podkreśliła się dymna paloność czekolady. Czułam lekkie rozgrzanie na języku i w gardle, lecz nie wydaje mi się, by było wywołane alkoholem, a słodyczą. Bliżej końca utwierdziłam się, że czekolada sama w sobie była podobna (dobrze dobrana) do nadzienia, ale także dość maślana i polewowa. Paloność i cierpkość pod koniec wzrosły.

Na koniec zajęłam się kawałkami owoców z nadzienia, co przywróciło słodko-gorzki smak pomarańczy, które wydawały się mieć grejpfrutowy charakter, choć ze słodyczy nie zrezygnowały.

Właśnie w dużej mierze posmak gorzkich pomarańczy został po zjedzeniu. Mimo to, gdy kawałek zniknął, czułam się przesłodzona i jakby aż mi serce od cukru przyspieszyło. Dłonie i usta lepiły się, czułam takie "cukrowe zalepienie" i zatłuszczenie, co nie było miłe, ale też soczystą kwaskawość i pomarańcze, które próbowały to neutralizować. Whisky wisząca nad tym narzuciła powagę, a czekolada... majaczyła w tle jako cukrowa i polewowa.

Całość wyszła w sumie smacznie, ale... o dziwo to nadzienie zaskoczyło jakością. Podobał mi się smak tych pomarańczy. Sama czekolada bardzo rozczarowała strukturą. Smakowo zła na pewno nie była, tylko że... strasznie przesłodzona. A jednak o całkiem miłych nutach. Podobał mi się smak i zapach whisky, ale nie mogłam się nadziwić, że alkohol nie rozgrzewa i nie kopie. W trakcie degustacji wystraszyłam się, że może to przez to, że tabliczka była rozwalona, ale potem wszystko się wyjaśniło (we wstępie wyjaśniłam).
Na pewno dopracowałabym formę, bo gdy coś tak się nie trzyma... lepsze byłyby tu kostki z jasnym podziałem, jak np. w Lindcie Whisky.
Hm, niby wreszcie dostałam czekoladę, z naturalnym smakiem whisky bez mocnej alkoholowości (ostatnio alkoholowe słodycze mi nie podchodzą), jaka już dawno mi się marzyła, a jednak... kompletny niewypał, gdy chodzi o całą sytuację. Myślałam, że właśnie czymś takim będzie Rococo Orange Marmalade. Tamta rozczarowała mnie bardziej, ale smakiem i jakością. Czy więc nie da się porządnie zamknąć marmolady w czekoladzie? W dobrej czekoladzie?


ocena: 7/10
cena: 5 £ (ok, za to, że była rozwalona za nią mi zwrócili)
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: nie

Skład: ciemna czekolada (cukier, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, wanilia), pomarańczowa marmolada 10 % (gorzkie pomarańcze, cukier, whisky)

2 komentarze:

  1. Mnie ostatnio wyciekło trochę zalewy z ogórków konserwowych w plecaczku i zalały się plecaczek, portfel, etui do telefonu, szelki Rubi. Chcesz się zamienić? // Niby kompozycja tabliczki moja, ale nie za bardzo mnie kusi. Chyba właśnie pomarańcze, które Tobie odpowiadają, mnie zdystansowały. Nie ukrywam też, że średnie nadzienie w kiepskiej czekoladzie przywodzi mi na myśl te dwa obrzydliwce z Lidla (rum-kokos i marc de champagne).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogórki po prostu postanowiły nasączyć i naaromatyzować parę rzeczy, a Ty narzekasz. Uf, mnie nigdy by się to nie przytrafiło! Wygrałam życie.

      "Nie za bardzo mnie kusi" - hm, to zdradzę Ci, że dalej będą warianty chyba nieco bardziej Twoje teoretycznie, ale mało, że wykonane średnio. Wykonane źle. Marka ogólnie mi podpadła, bo wyszli z założenia, że dobre chęci, podejście do klienta wystarczą. No... niestety, ja tam stawiam na smak przede wszystkim.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.