Kiedyś o wiele bardziej lubiłam kawowe czekolady (i ogółem słodycze) niż obecnie. Łączone kawowo-białe raczej mi smakowały, ale zawsze żałowałam, że właśnie tak je wszyscy robią zamiast np. samej śmietankowej kawowej, bez białej części. Łączenie dwóch rodzajów bowiem według mnie spłyca smak poszczególnych. Co jednak nie przeszkodziło np. lidlowej Bellarom Coffee Cream & White Chocolate w zdobyciu 9. Bellarom jednak zniknęły, a nowe Fin Carré wyglądające prawie tak samo bojkotuję. Obecnie nawet gdyby Gross wypuścił taką tabliczkę samodzielnie, przeszłabym obojętnie, ale skoro znalazła się w zakupionym miksie, przyznam, że nawet trochę byłam jej ciekawa.
W pierwszej chwili ucieszyły mnie proporcje, bo wyglądało, że białego spodu jest malutko. Przy łamaniu i jedzeniu okazało się jednak, że nie, że wierzchy zostały tylko ponalepiane tak, że w końcu zaczęłam się zastanawiać, czy białej nie dali więcej.
W dotyku tabliczka, zwłaszcza biała część, wydała mi się dość tłusta, ale i całościowo kremowa.
Przy łamaniu lekko pyknęła. Biała część wyglądała na lekko kruchawą. Na pewno była bardziej miękka od brązowej, co czuć przy łamaniu, kiedy to brązowa jakby trochę stawiała opór.
W ustach obie rozpływały się tłusto i gęsto-śmietankowo. Górna to Herbe Sahne / Dark Cream , a więc bardziej zbito-tłusta, kremowa grudka, która pozostawia śmietankowo-maślane smugi na podniebieniu. Biała bardziej zalepiała, nieco miękła, jednak i ona zachowywała formę. Ta już zmieniała się po prostu w tłustą śmietankę. Obie cechowała kremowość, wyszły spójnie. Z tą różnicą, że brązowa część idealnie, wręcz ślisko gładko, a w białej doszukałam się leciutkiej proszkowości. Biała wprawdzie rozpływała się szybciej, ale przez równe proporcje (albo i nie - więcej białej?), wcale szybciej nie znikała. Obie warstwy utrzymywały się w tym samym czasie, mieszając się.
Te dwa motywy mocno rozkręciła już po paru chwilach. Oddzielnie spróbowana okazała się do granic możliwości cukrową i śmietankową białą czekoladą o przesadzonej słodyczy mocno doprawionej wanilią. Niestety w połączeniu z brązową częścią wyszła bardziej mdława, pozbawiona charakteru. Dodawała za to mnóstwo słodyczy bez ogródek - czy to gdy lądowała na dole czy na górze.
W posmaku pozostała jednak słodziutka śmietanka i kawa... właśnie ze śmietanką; wyraźna i gorzkawa ale niesiekierowa. Na ustach z kolei czułam nieprzyjemny tłuszcz jak po bitej śmietance.
Całość była niezła i zgrana, ale... też tak zgrana, że aż mdława. Smaki się wymieszały, wyszło śmietankowo i słodko, z nutą kawy, ale jednocześnie dość w tym nudno. Obie części okazały się wyrazistsze przy próbowaniu osobno.
O dziwo konsystencja była lepsza niż czysta i zbito-tłusta Herbe Sahne, ale też nie zachwyciła.
Niepotrzebnie namieszana; nie to, że zła, ale za nudna, by drugą się chciało choćby odwinąć.
Nie mogę jej winić za typ, skoro po prostu mi najwidoczniej łączenie czekolad nie odpowiada, ale tak bardzo osobiście to chociaż proporcje bym może zmieniła, nie wiem... Ogólnie jestem za tym, by jak się już coś robi, robić to dobrze, a nie "aby było".
Jak wyszła na tle innych? Na pewno mniej słodko od Merci, ale gorzej od lepszych jakościowo, lepiej zrobionych Bellarom, Kaufland i Chateau - czyżby tak ważne okazało się, która warstwa ląduje na dole? Obecnie na ocenę Merci patrzę z przymrużeniem oka, bo było to na początku mojej czekoladowej przygody; czuję, że obecnie 8 na pewno bym jej nie wystawiła (raczej, tak z pamięci, 7? albo i 6). Ocenę też wystawiam, odnosząc się do innych czekoladek Grossa z tej paczki.
Tłuste to i słodkie, że oddałam Mamie bez żalu. Stwierdziła, że jak najbardziej można zjeść, bo "bardzo poprawne; słodko, kawę czuć... ale masz rację, że nic więcej, bo samej czekolady już nie".
ocena: 7/10
kupiłam: Lidl
cena: 7,99 zł (za całość, czyli 200g)
kaloryczność: 589 kcal / 100 g (podane dla całości ciemnych); sztuka 12,5g - ok. 74 kcal
czy kupię znów: nie
Obstawiałabym skład: cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, śmietanka w proszku, miazga kakaowa, mleko w proszku odtłuszczone, bezwodny tłuszcz mleczny, laktoza, kawa, lecytyna słonecznikowa, ekstrakt z laski wanilii, naturalny aromat waniliowy
Skład dla wszystkich ciemnych: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, olej palmowy, mleko w proszku odtłuszczone, bezwodny tłuszcz mleczny, śmietanka w proszku, 1,8% migdały, tłuszcz Shea, laktoza, 0,6% kawa, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, lecytyna słonecznikowa, ekstrakt z laski wanilii, naturalny aromat waniliowy
Skład dla wszystkich ciemnych: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, olej palmowy, mleko w proszku odtłuszczone, bezwodny tłuszcz mleczny, śmietanka w proszku, 1,8% migdały, tłuszcz Shea, laktoza, 0,6% kawa, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, lecytyna słonecznikowa, ekstrakt z laski wanilii, naturalny aromat waniliowy
Moja mama kochała łączone, a mnie nie odpowiadał smak kawy. Jeszcze. To było w gimnazjum, początki Lidla na osiedlu. Mamie kupowałam właśnie taką, sobie z całymi migdałami. Siadałyśmy i jadłyśmy. Dziś mocno żałuję, że nie kupiłam dwukolorowego Rittera przed wycofaniem, przy czym tam raczej była deserowa niż kawowa warstwa. Od dziś zaprezentowanej miniatury wolałabym oryginał Merci, ale łączenie tego typu (!) mnie nie oburza, więc koncepcja jest ok. (Nudno i cukrowo - pewnie bym się z tym zgodziła).
OdpowiedzUsuńŁączenie kawowych mnie też nie oburza (rozumiem połączenie, odcinając się od wniosków bardzo subiektywnych), ale uważam, że powinny być też po prostu śmietankowe z kawą, bez białych. A nie, że jak kawowo-śmietankowa to koniecznie łączona.
UsuńO, ja jeszcze wtedy Lidla nie miałam, ale... my kupowałyśmy słodycze z Biedry i pamiętam, że i tam była jakaś Premium łączona. Z tym, że wtedy obu nam wydawała się za droga i nigdy nie kupiłyśmy. Mnie niespecjalnie kusiła, bo wtedy wolałam czyste albo czyste mleczne z Lewiatana, albo czyste ciemne.
Jak napisałaś, że wolałabyś oryginał - wiesz, że zaciekawiło mnie, jak wypada czekoladka Merci w porównaniu do tej czekolady składającej się z 4 cieniutkich tabliczek? Te teraz wydają mi się paradoksalnie bardziej zgrane, bo szybciej by się chyba rozpuszczały (mimo że tego nie lubię). Wolę grubsze, ale... nie takie mało-wysokie? Ciekawa jestem, jak te by wyszły w zestawieniu.
Wiem natomiast, że Gross wyszedł... mniej słodko! Weź, Merci to straszne zacukrzacze.