czwartek, 3 lutego 2022

Bonvita Premium 71 % Dark Chocolate ciemna z Dominikany

Kocham czystą ciemną czekoladę i właściwie inne mogłyby dla mnie nie istnieć. Mało tego. Mogłabym się pewnie ograniczyć do swoich ulubionych, w tym także takich w cenie do 10 zł, ale dlaczego miałabym to robić, skoro i odkrywać uwielbiam? A od pisania jestem uzależniona, więc wszystko ładnie mi się zgrywa. Dzień w dzień jednak nie mam ochoty na niekończące się podróże przez nuty jak z kalejdoskopu. Czasem mam ochotę na tabliczki prostsze, dzięki którym z kolei potem jeszcze bardziej doceniam te z najwyższych półek. Kiedyś byłam sceptyczna do produktów, na których opakowaniach centrum stanowiły napisy eko / bio itp., jakby tylko to było najważniejsze. Obecnie jednak to właśnie wiele eko / bio czekolad marketowych sobie cenię. Ekologia leży mi na sercu, ale właśnie - denerwuje mnie zarabianie na niej w momencie gdy za napisami i ekologicznością nie idzie jakość / smak. Fajnie byłoby żyć w świecie, w którym wszystko z założenia byłoby eko, zdrowe itd. Ale cóż... Mniejsza o to. Mnie czekała czekolada producenta z Holandii, którego nie znam. Bonvitę wprawdzie widywałam już w internecie, ale nie mają za wielu interesujących dla mnie wariantów, więc kupiłam tylko jeden na próbę składając większe zamówienie, o którym pisałam przy Vivani 75 %.

Bonvita Premium 71 % Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 71 % kakao z Republiki Dominikany.

Po otwarciu poczułam delikatny, a dopiero nasilający się w trakcie degustacji, zapach lekko prażony zestawiony z migdałami świeżo-surowymi w skórkach i drzewami. Obok nich stała waniliowa słodycz, mocno kojarząca się z waniliowym (żółtym!) budyniem na pełnym mleku, może aż nieco maślanym. W słodyczy krył się też drobny, owocowy wątek... pudrowych malin? Syropu malinowego? Też w nieco budyniowo-kleikowo-kaszkowym sensie.

W dotyku tabliczka wydała mi się lekko ulepkowa, przy łamaniu zaś twarda głównie z racji grubości. Trzask wydawała taki sobie, nie zachwycając. Gdy kawałek odgryzałam, powierzchownie wykazywała skłonność do mięknięcia, ale bazowo zachowywała twardość.
Także rozpływając się w ustach pozostawała w pewien sposób twarda. Wykazywała dość znaczącą tłustość, lekko mięknąc i znikając jako jedynie lepkawo-gładkie smugi. Wydawała się niegęsta, choć też nie rzadka. Zbita i masywna, a jednak nie konkretna. Powierzchownie kremowa, kryła chropowatość i nawet pojedyncze drobinki niedomielonego kakao i... czegoś*. Dziwna konsystencja, ale wcale nie zła (ale też nie dobra).
*Nie mam pojęcia, co to mogło być: dziwne jasne, przezroczyste drobinki, które ssane i gryzione przypominały drobinki-pyłek z np. płatków owsianych z dna torby / słoika.

W smaku przywitała się cierpkawą korą drzew, a następnie samymi drzewami. Wyobraziłam sobie gęsto porośnięty park ciepłą porą (wiosną?), by następnie poczuć się, jakbym zrobiła porządny łyk gorzkawej kawy.

Zaraz jednak rozeszła się także słodycz. Uderzyła i rozpłynęła się na wszystkie strony bardzo już nie rosnąć, a utrzymując jeden poziom. Zaserwowała mi gęsty, żółty budyń o maślanym podszyciu. Reprezentował smak waniliowy, acz nie tylko czystą wanilię. I choć naturalny, to też... jednoznacznie budyniowy. Było w nim coś lekko mlecznego, kleikowo-kaszkowego.

W słodyczy po pewnym czasie odnotowałam też lekką pudrowość. Najpierw pomyślałam o cukrze pudrze, ale pojawiła się soczystość. Pudrowa malina mignęła, po czym pudrowość uciekła przed nieco kwaskawym, soczystszym motywem syropu. Wciąż było słodko, ale dzięki niemu charakterniej - jednak miał znikome znaczenie w całej kompozycji.

W połowie rozpływania się kęsa wzmocniła się cierpkość drzew, a gorzkawość przeszła w gorzkość. Zrobiła to za sprawą skórek surowo-świeżych migdałów, by następnie cudnie zalać wszystko kawą. Kawa czarna, acz delikatna dominowała przez moment, a potem z jej toni zaczęły znów wyłaniać się migdały i motywy bardziej palono-prażone. Przez dłuższy okres czasu orzechy, migdały dominowały wraz z kawą, może nawet trochę odciągając od niej uwagę. Na moment pojawiły się włoskie, lecz nie zabawiły długo. Odważniejsze były orzechy laskowe, dość słodziutkie i... przejmujące syropowy wydźwięk. Jak orzechowy syrop do kawy? Palono słodki smak, pewna maślaność zasugerowały mi... kawowe ciasto... Wilgotne... A może orzechowo-kawowy biszkopt?

Goryczkę przejęła soczysta nutka z tła... Może pomarańcza? Syrop pomarańczowy lub skórka? Nie udało mi się jej jednak najlepiej uchwycić, bo wzrosła słodycz. W niej mignął mi karmel (karmelowy syrop?), ale i jego nie mogłam złapać. Uwadze nie umknęło natomiast, że słodycz mnogością nut zahaczyła o poziom przesady.

Kawowa gorzkość nieco oddalała się, a prażono-pieczony, biszkoptowy wątek i syrop / likier rosły w siłę. Budyniowe echo wciąż było wyczuwalne, słodycz "jasna" przypomniała mi ciasto-sękacz (jajecznie-biszkoptowo-tłuszczowe, akurat w tym przypadku z poprzypalanymi ciemnymi sękami). Za jego sprawą słodycz jeszcze wzrosła i wróciła do maślano-kleikowych motywów waniliowych.

Akurat, by w posmaku został ciastowo-waniliowy splot (jednak kawowego?) ciasta zrobionego ze sporą ilością jajek; goryczki bardziej pieczono-prażonej, mocno laskowo orzechowej, może lekko drzewnej i budyniu waniliowego. 

Całość smakowała mi, choć mam zastrzeżenia co do konsystencji i tłustości. Wolałabym inną, a tłustość niższą. Znacząca słodycz wanilii, aż budyniowa i ciastowa trochę za bardzo wypierały gorzkawość-gorzkość. Kawa jednak okazała się pewnym siebie smakiem. Syropowe zapędy owoców i orzechów na plus, budyń także wyszedł jak najbardziej pozytywnie. Z tym że... właśnie za dużo było tu słodkich wątków (na szczęście dobrych jakościowo!), za mało gorzkich. Nutka owoców, znikomy kwasek - te zaś dobrze, że silniejsze nie były, bo nie pasowałyby.
Bardzo poprawna, smaczna. Nie jakoś specjalnie dynamiczna, ale z głębią (także w kwestii słodyczy).
Czerwonymi owocami na słodko oraz orzechowo-kawowym duetem w ciastowej formie skojarzyła mi się trochę z Zotterem Labooko Dominican Republic 62%, jednak to, jak mniej słodka, a podpieczona i gorzkawa była Bonavita, bardziej mi się podobało - nie ma wątpliwości! Hm, jak Zotter wyszedł maślano, tak Bonavita budyniowo - tak na charakter konsystencjowo-smakowy; ciekawe.


ocena: 8/10
kupiłam: Allegro
cena: 13,95 zł
kaloryczność: 542 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, wanilia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.