Kiedy w empiku pojawiły się świąteczne produkty Lindt, nic, co mogłam kupić w moim mieście nie przypadło mi tam do gustu. Po prostu - u mnie oferta Lindt'a była bardzo okrojona - oprócz 150-gramowych świątecznych czekolad nie było tam nic ciekawego - same kule Lindt'a i 300-gramowe mleczne. Dlaczego świąteczna czekolada nie wydała mi się wtedy wystarczająco atrakcyjna? Po prostu - 20 zł to nie pieniądze, które widzi mi się wydawać na, wbrew pozorom, zwykłą czekoladę.
Po okresie świątecznym i po recenzjach Basi i Zofii, a także przy poświątecznych sklepowych wyprzedażach, nabrałam na nią ochotę i poszłam do empiku, gotowa wydać nawet te 20 zł.
A tam co? Wyprzedaże, ale tych czekolad brak. Ta niedostępność tej czekolady podziałała na mnie tak, że byłam gotowa zrobić dla niej wszystko. Będąc w Krakowie (przez Warszawę musiała dwa razy przejechać w nocy - wyobrażacie sobie mój ból?) obszukałam wszystkie Almy i empiki - nic!
W końcu od czekoladowej depresji uratowała mnie Zofija, której jestem niezwykle wdzięczna! <3
Gdyby nie ona, ta czekolada wciąż pozostałaby poza moim zasięgiem.
Lindt Weihnachts-Orangen-Truffel to mleczna czekolada nadziewana truflą pomarańczową (25 %) i przyprawionym nugatem (23%). Orzechy laskowe to całe 9 % czekolady, a olejek pomarańczowy - 1%. Brzmi iście zimowo i pysznie!
Po otwarciu pięknego opakowania i rozerwaniu sreberka poczułam magię świąt. Dosłownie. Były to wspomnienia dzieciństwa: pomarańcze, czekolada, orzechy i akcent przypraw. Owszem, pomarańcze w tym wypadku kojarzyły mi się także trochę z pomarańczowymi galaretkami, ale... to był zapach pełen uroku.
Wierzchnia warstwa czekolady mlecznej jest gruba i solidna. Smakuje doskonale - stary, dobry Lindt. Fuzja ogromnej ilości pełnego mleka, rozkosznej słodyczy i akcentu kakao w przyjemnie tłusto-zalepiającej formie. Przesiąkła troszeczkę przyprawami i pomarańczą.
Pod nią kryje się nugat z orzechów laskowych, który jest bardzo słodki, a mimo to wciąż wyraziście orzechowy. Zbity, chociaż delikatny i idealnie kremowy; oczywiście bardzo tłusty w sposób charakterystyczny dla nugatu z orzechów, idealnie rozchodzi się w ustach. Podbija wyczuwalną słodycz, w którą wkomponował się akcent przypraw korzennych: głównie cynamonu i goździków, a także czegoś bardziej ostrego. Jest to jedynie akcent, toteż nie wiem, czy nie zaplątało się tu coś jeszcze.
Trufla pomarańczowa to dolna część nadzienia o białym, wpadającym w żółtawy, kolorze. Wydaje mi się, że jest jej mniej niż nugatu, ale procenty w opisie czekolady mówią co innego. Ta część także jest bardzo słodka i bardzo tłusta - ale w nieco inny sposób. Tutaj tłustość jest bardziej maślano-mleczna, bardziej oporna, chociaż także jest dość kremowa. Ma niezwykle intensywny pomarańczowy smak, który staje się motywem przewodnim. Nie są to jednak czyste pomarańcze, tylko takie ni to rodem z galaretek itp., ni to świeże. Mimo wszystko dodaje to soczystości i takiego... cytrusowego, kwaskowato-słodkiego orzeźwienia - niewątpliwie przełamuje słodycz.
Oddzielając od reszty, idzie tu wyłapać taki smak typowego mlecznego kremu, ale... większość czekolady zjadłam nie rozdzielając jej na warstwy - tak smakowała najlepiej.
Najpierw rozchodziła się doskonała mleczna czekolada, potem docierały do niej cytrusowo soczyste akcenty, które z czasem wybijały się prawie ponad wszystko, pojawiły się także rozgrzewające przyprawy korzenne, a z kolejną falą czekoladowej mleczności, na wierzch wychodziły i orzechy laskowe. Całość była bardzo słodka, ale olejek pomarańczowy i szczypta przypraw nieco to przełamywały. Czekolada i obie warstwy nadzienia są tłuste, ale każde w odmienny sposób i... nie wyłapałam tu kiepskich tłuszczy.
Pewnie, że wolałabym bardziej naturalny smak pomarańczy, wyrazistsze przyprawy i orzechy laskowe, ale... ta czekolada bardzo mi smakowała!
A satysfakcja, że udało mi się jej spróbować - nie do porównania z czymkolwiek!
ocena: 8/10
kupiłam: dostałam <3
cena: -
kaloryczność: 589 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie (chociaż gdybym to ja trafiła na promocję za 6 zł - może i tak)
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, orzechy laskowe (9%), miazga kakaowa, bezwodny tłuszcz mleczny, dekstroza, śmietanka w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, olejek pomarańczowy (1%), lecytyna sojowa, laktoza, ekstrakt słodu jęczmiennego, sok cytrynowy, wanilina, ekstrakt przyprawowy
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, orzechy laskowe (9%), miazga kakaowa, bezwodny tłuszcz mleczny, dekstroza, śmietanka w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, olejek pomarańczowy (1%), lecytyna sojowa, laktoza, ekstrakt słodu jęczmiennego, sok cytrynowy, wanilina, ekstrakt przyprawowy
Jeszcze edycja Bozonarodzeniowa, a wczoraj widzialam w sklepie czekolady ciasto marchewkowe i czekoladowe marcheweczki lindt na Wielkanoc:)
OdpowiedzUsuńCzekolada Lindta o smaku ciasta marchewkowego?! GDZIE? W JAKIM SKLEPIE? *_*
UsuńNic, tylko świętować! :D
UsuńW coop W Zurychu:) Ale poszukajcie, bo mimo, ze Lindt to firma szwajcarska, w Polsce jest znacznie bogatszy asortyment i nizsze ceny:) Moze sie uda trafic:)
UsuńU nas za nic takiej nie znajdziemy. :(
UsuńNarobiłaś mi smaka i teraz nie wiem, jak żyć! ;_; No nie wiem, czy w Polsce jest taki bogaty asortyment. Żadne ciekawe nowości tutaj nie docierają ;(
UsuńWłaśnie mi też!
UsuńJuż nie pamiętam, kiedy u nas jakiś nowy Lindt był, oprócz zmiany opakowania i gramatury Creation.
No dokładnie! Ciągle to samo, oferta nudna jak flaki z olejem. Pamiętam, że kilka lat temu było pod tym względem o wiele lepiej, a teraz to pozostaje allegro, albo rodzina w Niemczech, jak ktoś ma tyle szczęścia ;d
UsuńChociaż na allegro też nie wszystko jest z zagranicznej oferty. :(
UsuńNiestety, nie ma np. w ogóle serii chocoletti, której strasznie chciałabym spróbowac :( Jeszcze ostatnio znalazłam sklep http://czekoladowy-luksus.pl/sklep/ gdzie mają trochę francuskich Lindtów, mam nadzieje, że im sie rozrośnie oferta :3
UsuńTłustość orzechowego nadzienia podkręconymi korzennymi przyprawami w połączeniu z cudowną mleczna czekoladą Lindta bardzo mi pasowała, ale mam zastrzeżenia,co do olejku pomarańczowego, który później nachalnie mi się odbijał, niczym oranżadka z paczki wyjadana w dzieciństwie..
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mogli go zastąpić skórką i sokiem... wtedy nie poskąpiłabym dziesiątki! Ah, te obniżanie kosztów produkcji!
UsuńGdzie to ja pisałam, że akurat ta czekolada mnie nie interesowała, hmm, może u Zofiji. Zresztą, w moim mieście widziałam tą tabliczkę w Społemie, ale dodatek pomarańczy nic mi nie robił. W grudniu miałam wybitny okres "muchy w nosie'
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja w grudniu też... dopiero potem nabrałam na tę czekoladę straszliwej ochoty. :P
UsuńO jejku,aż mi sie oczy zaświeciły *.* Jeszcze póki mamy jaka taka zimę,to ja ją chcę! ;)
OdpowiedzUsuńJa bym (gdybym nie próbowała) to i latem bym nią nie pogardziła. xD
UsuńJa wchodziłam do trzech Empików i w każdym była inna część świątecznej oferty czekolad, więc znam Twój ból. Ostatecznie i tak kupiłam...i mama na mikołajki, na dodatek w Almie :P Tej nie, bo mniej poruszyła moje serce. Poczęstowałabym się od kogoś.
OdpowiedzUsuńMi z kolei jeszcze od Taty migdały w nugacie Lindt'a wpadły z tej serii. I w ogóle, wcześniej nie wiedziałam, że Lindt ma taki produkt.
UsuńMiałem szczęście z tą czekoladą, bo w listopadzie dostałem od miłej pani w sklepie firmowym Lindta kupony zniżkowe ze świąteczne promocji i mogłem ją kupić sporo taniej (i kilka innych rzeczy), wspominam ją całkiem sympatycznie.
OdpowiedzUsuńW takim sklepie rzeczywiście miło jest dostać zniżkę. :D Wreszcie przynajmniej ceny adekwatne, bo tak to widzę (zwłaszcza w Empiku itp.), że ceny Lindt'a są strasznie zawyżone.
UsuńCeny w Empiku są zwykle niższe niż w ich sklepie firmowym, ceny w firmowym są z kosmosu (zwykłe tabliczki po ok. 14 zł) - bez zniżki nie warto tam kupować. Najbardziej opłaci się kupować Lindta w sieciówkach, w poświątecznej promocji w Carrefour ich czekolady z serii Excellence były po niecałe 8 zł - kupiłem kilka na testowe polewy do pralinek :)
UsuńWidząc czekoladę 150 g Lindt w empiku za 20 zł nie powiedziałabym, że jest tanio. :P Nie mówię tu o tych ogólnodostępnych.
UsuńSklep firmowy Lindt ma taką przewagę, że czasem chyba trafi się tam coś niedostępnego powszechnie w Polsce, chociaż nie wiem, byłam w tym sklepie może ze 2-3 razy.
Wybór mają większy, ale ich czekolady do wypieków tam nie ma, a tą akurat bym najchętniej kupił.
UsuńCoś dziwnego było w tej pomarańczy, ale jednak całość okazała się być wciągająca. Największy plus daję za samą mleczną czekoladę, po prostu. Za 6 zł też bym z chęcią do niej powróciła ;).
OdpowiedzUsuń"Wciągająca" - trafnie powiedziane!
UsuńZ inną czekoladą pewnie by mi to nadzienie nie smakowało. :D
Chociaż nie najbardziej na świecie, cieszę się, że smakowała c: Pomarańcza faktycznie nie powalała naturalnością i orzechów mogłoby być więcej, ale kurczę i tak nam życzę takich promocji w przyszłości :D
OdpowiedzUsuńW sumie... większości czekolad można coś zarzucić. :P A tutaj... przynajmniej jeszcze piękne opakowanie do kolekcji jest.
UsuńOj nie, pomarańcza w Lindtowych czekoladach jest jak dla mnie fatalna, ostatnio chłop w ramach przeprosin poza różami, butelką wina i paroma kosmetykami kupił mi gorzką z pomarańczą (tę z płynnym nadzieniem), dla mnie jest obrzydliwa, zjadłam pół kostki i za więcej podziękuję.
OdpowiedzUsuńCreation pomarańczowa? Jadłam w tej wersji: http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2015/05/lindt-creation-70-orange-ciemna-z.html i najmniej mi smakowała ze wszystkich ciemnych Creation jakie dotąd jadłam, a i to... w tej płaskiej wersji tej pomarańczy jest mniej. Glut o smaku galaretki. Ten olejek wydał mi się lepszy.
UsuńByła tak dobra, że wciąż szukam jej w sklepach, by zrobić sobie zapas :D
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki za to, żebyś znalazła. ;)
UsuńSkoda, że nie udało nam się trafić na jej promocję, bo też nas zaciekawiła ale w naszych Delikatesach kosztowała ponad 20zł... :P
OdpowiedzUsuńMimo olejku pomarańczowego? :>
UsuńJuż u Basi pisałyśmy, że jakby się trafiła fajna promocja to byśmy się skusiły nawet pomimo cytrusowych smaków. Potem Zofia okazała się być taką szczęściarą, że taka wymarzona promocja jej się trafiła :P
UsuńW sumie taka ciekawostka w tej cenie to rzeczywiście. ;)
UsuńZaciekawiła mnie w sklepie, ale nie na tyle by wydawać 20 złotych, ostatecznie cieszę się, że nie kupiłam :D
OdpowiedzUsuńMnie ona zaciekawiła w PiP, bo grafikę to ma przepiękną! Jednak cena 32 zł...o nie, a jak jeszcze potem smak doczytałam to jeszcze bardziej na nie :D Choć dostać to też bym chciała ;)
OdpowiedzUsuńCo proszę? 32 zł? Tu już grubo przesadzili!
UsuńNic mi nie mów, tam bombonierka kosztuje 90 zł :D
UsuńChyba ich... :O
Usuń