To jedna z tych czekolad Zottera, która zainteresowała mnie w dość dziwny sposób: zobaczyłam opakowanie i tytułowe winogrona i od razu dodałam ją do listy czekolad, które musialam kupić. Grafika jest intrygująca, a winogrona w czekoladzie...? W jakiejkolwiek formi! Nigdy się z czymś takim nie spotkałam, a naprawdę je uwielbiam (zwłaszcza te ciemne, ale to szczegół), więc nie mogłam przegapić takiej okazji.
Jak się później okazało, verjuice jest sokiem z kwaśnych niedojrzałych winogron, popularnym w południowych częściach Europy, co dla mnie wciąż brzmiało bardzo kusząco, mimo że soków nie pijam. Taki przyprawiony, z winogron prosto z austriackiej winiarni Loimer (bo taki został użyty do produkcji tej czekolady) - na pewno bym spróbowała. Co do reszty składników - zrobiłam sobie małą niespodziankę.
Zotter Verjuice - Green Grapes to ciemna mleczna czekolada o zawartości 40 % kakao z z nugatem z orzechów brazylijskich, czekoladowo-owocowym kremem, na który składają się: sok z niedojrzałych winogron, suszone morele, bataty (tzw. słodkie ziemniaki) oraz skarmelizowanymi okruszkami chleba żytniego w cynamonie.
Brzmiało o wiele bardziej intrygująco, niż myślałam!
Brzmiało o wiele bardziej intrygująco, niż myślałam!
Kiedy rozchyliłam złoty papierek, poczułam smakowity, orzechowo-czekoladowy zapach sugerujący "coś" konkretnego, a moim oczom ukazała się brązowa tabliczka, wyglądająca na jeszcze nieco więcej niż swoje 40 % kakao. Może nie była ciemna, ale wydała mi się bardziej intensywna niż normalne czekolady. Może to tylko złudzenie wywołane silnym zapachem, a może nie.
Przełamałam i zobaczyłam ciekawy przekrój: dwie jasne warstwy i ciemne kawałki pokryte grubą warstwą czekolady. To od niej oczywiście zaczęłam.
W smaku okazała się bardziej orzechowa, niż mleczna. Akcent kakao czułam tu wyraźnie, ale była to wciąż łagodna, chociaż wyrazista, mleczna czekolada. Słodka w naprawdę minimalnym stopniu przypominała mi nieco bardziej mleczną wersję czekolady sojowej 40 %, która występuje m.in. w Ayurverdic Relaxation Treatment.
Następnie oddzieliłam trochę nugatu z orzechów brazylijskich chcąc sprawdzić, czy to nim tak nasiąkła czekolada. Okazało się, że... nie całkiem. Ta część nadzienia była znacznie słodsza od czekolady i tłustsza od niej w orzechowo-maslany sposób. Nugat ten był zbity i gładki, a w smaku słodko-orzechowy, ale nieco w innym kontekście niż czekolada. Czułam tu także lekko mleczną mgiełkę i cynamonowe ciepło. Taki trochę za słodki, a przez to mało wyrazisty.
Dolna część także była słodkim gładkim kremem, ale mniej tłustym i przywodzącym na myśl coś minimalnie podchodzącego pod soczysta galaretkę.
Jak już pisałam, jest dość słodka, ale w sposób owocowy, który mieszkał się z odrobiną karmelu. Nie zabrakło tu także kwasku, który to już był w 100 %-ach owocowy.
Czułam tu głównie jakby morele i, nieco słabiej, chyba winogrona, a także coś... "marchewkowo-ziemniaczanie" słodkiego - bataty! Był to smak subtelny i, przez to, dość nieczytelny. Gdybym nie czytała składu, pewnie bym nie wiedziała, co tam się dokładnie kryje.
Czułam tu głównie jakby morele i, nieco słabiej, chyba winogrona, a także coś... "marchewkowo-ziemniaczanie" słodkiego - bataty! Był to smak subtelny i, przez to, dość nieczytelny. Gdybym nie czytała składu, pewnie bym nie wiedziała, co tam się dokładnie kryje.
Ostatni dodatek to karmelizowane okruszki chleba żytniego. Były twarde, nie poskąpiono ich, a ja czułam się, jakbym zajadała stwardniałe (ale wcale nie wysuszone) okruszki pumpernikla z lekkim kwasem i wręcz goryczką, która zakrawała o lekkie przypalenie. Z cynamonem sprawa jest dość ciekawa, bo bardziej czułam go w samych nadzieniach, niż przy tych kawałkach - pewnie przez intensywny, żytni smak.
Rozdzielając, najbardziej smakowała mi część owocowa, bo nugat był mało wyrazisty, a przegryzając się przez całość, byłam ta czekoladą niezwykle zaintrygowana.
Orzechowy smak z kakao i mlekiem, najpierw wypływa z czekolady, a potem orzechy i mleko nasilają się, bo do głosu dochodzi nugat. Słodycz powoli rozlewa się w ustach, dobiega mnie kwasek (głównie moreli); naturalna (ta owocowa) i bardziej karmelowa słodycz są na jednym poziomie, a mój język wyczuł twarde kawałki chleba. Były tak twarde, że jakoś mi do tej subtelnej kompozycji niezbyt pasowały.
Po rozgryzieniu ich, rozchodził się kwaskowo-gorzkawy smak z charakterystycznym motywem pumpernikla i dominował wszystko. Ocieplała go cynamonowa nuta, a spod tego wszystkiego przebijały się słabiutkie akcenty winogron. Mimo wszystko wyszło smacznie.
Po rozgryzieniu ich, rozchodził się kwaskowo-gorzkawy smak z charakterystycznym motywem pumpernikla i dominował wszystko. Ocieplała go cynamonowa nuta, a spod tego wszystkiego przebijały się słabiutkie akcenty winogron. Mimo wszystko wyszło smacznie.
Szczerze? Ta czekolada była dziwna i ciekawa, a także mało czekoladowa. Kocham chleb żytni (jem tylko taki), ale gdy tylko zaczynały słabnąć orzechowe nuty wraz z rozpuszczaniem się czekolady, on tu prawie wszystko zdominował, łącząc się z silną owocową słodyczą. Smak poszczególnych owoców nieco zanikał, a w jego miejsce wchodziła odrobinka cynamonu, ale tylko naprawdę tylko odrobinka. To, na czym mi najbardziej zależało, czyli sok z winogron, był tylko jedną z wielu (za wielu) nutek.
Było smacznie na raz, jako ciekawostka, ale wrócić do niej nie mam zamiaru, chyba że coś w niej pozmieniają. Wydaje mi się, że za dużo wszystkiego tu wcisnęli, przez co poszczególne warstwy wyszły mdłe.
ocena: 7/10
kupiłam: zamówiłam u dystrybutora
cena: 16 zł
kaloryczność: 508 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, masa kakaowa, pełne mleko w proszku, chleb (mąka żytnia, mąka orkiszowa, smalec, sól, przyprawy, drożdże), orzechy brazylijskie, verjuice - sok z niedojrzałych winogron, słodkie ziemniaki - bataty, syrop glukozowy z inwertowanego cukru, olejek migdałowy, suszone morele, proszek karmelowy (odtłuszczone mleko, serwatka, cukier, masło), masło, odtłuszczone mleko w proszku, słodka serwatka w proszku, lecytyna sojowa, cynamon, sól, pełny cukier trzcinowy, wanilia, chili "Bird's eye"
Ja nie wiem wciąż, czy to dobre polaczenie xd. Tez kocham chleb zytni, winogrona, cynamon, bataty, ale to razem... No coz, Zotter mistrz czekolad, chcociaz wole jego inne xd
OdpowiedzUsuńWszystko pycha, ale razem to już tylko zamieszanie.
UsuńJuż czytałam u Basi,ze wypadła słabo.Napaliłam się na nią bardzo,a jak widać niesłusznie.Dobrze,że miałam okazję przeczytać Wasze recenzje przed zakupem :>
OdpowiedzUsuńMimo wszystko jest smaczna, tylko właściwie ciężko ogarnąć, co dokładnie się je, co jest dość irytujące.
UsuńZnaczy masz podobne odczucia co Basia, że za bardzo nakombinowali w tej tabliczce.
OdpowiedzUsuńOtóż to. Co za dużo, to niezdrowo.
UsuńTo już kolejna tabliczka - ostanio u Basi też była podobna, w której Zotter chyba chce ,,za bardzo". Wydaje mi się, że to już nie tworzenie z pasji czekolady, a kombinowanie. Nie lubię takich tabliczek, bo wydają mi się nieprzemyślane, na zasadzie: wrzućmy wszystko co mamy pod ręką, a może się uda. Z drugiej strony to dobrze, że producenci wychodzą poza schematy i próbują nowych połączeń, bo gdyby nagle wszyscy zaczęli produkować tylko zwykłą truskawkową to bym się załamała. :D
OdpowiedzUsuńU Basi była dokładnie ta czekolada, a nie podobna. :P
UsuńJa tam cieszę się z tego kombinowania. Lubię czasem nawet i coś tak pokręconego zjeść, mimo że w gruncie rzeczy tak sobie wyszło.
Witam:) byłam na feriach z dzieckiem już wróciłam i nadrabiam zaległości:) . Serio nie jadłaś nigdy czekolady z winogronami? a te wszystkie z rodzynkami? hihi żartuję:) . Czekolada mogła być super,ale taki smak chleba by mnie zniechęcił.
OdpowiedzUsuńAjaj, ja dalej żyję w świecie, gdzie rodzynki z winogronami nie mają nic wspólnego! :P (Kiedyś zawsze się wykłócałam, że to co innego, bo uwielbiałam winogrona, a rodzynek nie cierpiałam haha, ale to lata temu było.)
UsuńFajna różnorodność w jednej tabliczce ale jednak trzeba uważać na przesyt dodatków. Jednak te skarmelizowane okruszki chleba z cynamonie brzmią tak cudownie :D
OdpowiedzUsuńMogli z tego zrobić dwie oddzielne tabliczki i pewnie byłabym wtedy zachwycona.
UsuńBardzo intrygujący opis. Może Zotterowi o to chodziło, żeby nie dało się wyczuć poszczególnych smaków, a stworzyć nowy przez ich kompozycję? Z obu recenzji wynika, że wyszło mu nie do końca dobrze, ale i tak jej spróbuje, jeśli będzie okazja :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wyszło po prostu słodko, trochę owocowo i tyle... a ja tam w każdym daniu i złożonej czekoladzie lubię czuć, co jem. ;)
UsuńW przekroju nawet trochę wygląda jak chleb :P Dla mnie już na starcie zbyt dziwne i odjechane, lubię dziwactwa ale też nie wszystkie. To zalicza się do kategorii: dziękuję, to ja wezmę mleczną z orzechami xD
OdpowiedzUsuńDopiero teraz to podobieństwo w wyglądzie zauważyłam, jak zwróciłaś na to uwagę. ;P
UsuńJak już u Basi pisałam, całość już z samego opisu wydaje mi się strasznie przekombinowana, za dużo wszystkiego naraz, za wiele się dzieje. Nie kusi mnie.
OdpowiedzUsuńA no właśnie... i nie wiem, czy aż tak dużo się tam działo, bo kiedy te smaki się połączyły, w gruncie rzeczy było... po prostu słodko. Dobrze, że te okruszki tam w sumie były.
UsuńJuż czytałam u Basi, że jest przekombinowana i smaki się zlewają, a szkoda, bo to mogłoby być naprawdę fajne combo smakowe :/
OdpowiedzUsuńMoże udoskonalą, tak jak było w przypadku rybnego Zottera.
UsuńNie lubię surowych winogron, zwłaszcza białych. Przez cierpkie i twarde, niejadalne skórki w starych gronach oraz pestki, którymi trzeba pluć albo połykać (never!), bo są gorzkie jak miód z ucha. Winogronowe napoje kojarzą mi się z kuchnią dziadków i zmorą dzieciństwa. Z ciemnych jeszcze mogłabym wypić. Czekoladę, z racji ceny i spełnionych blewinogronowych oczekiwań, wolałabym (wolę) sobie odpuścić.
OdpowiedzUsuńPestki to paskudztwo! Bezpestkowa drobnica nie ma za to nawet tej cieprkości w skórkach. :P
UsuńJa tam jednak jestem gotowa na wszelkie niedogodności dla ciemnych winogron (chociaż wolę je kupić bezpestkowe dla komfortu jedzenia).
Mam wrażenie, że Twoja tabliczka i tak posiadała wyraźniejszy podział na warstwy nadzienia niż moja... :(
OdpowiedzUsuńTutaj to chyba prawda; wynagrodzono mi wszystkie niedobory posypek, haha. :P
UsuńNo prawda! :D
Usuń