Kiedy skończyły mi się czekolady przywiezione ubiegłego lata z USA, najbardziej tęskniłam za Vosges. Nie dość, że sama czekolada jest bardzo dobra, to jeszcze dodatki są niecodzienne.
Po tej czekoladzie zaczęłam przeszukiwać odmęty internetu w poszukiwaniu szczegółowych informacji o tej marce. Znalazłam, że używają kakao z Belize (państwo graniczące z Meksykiem), gdzie oprócz kakao uprawia się kawę, wanilię i trzcinę cukrową (możliwe, że to akurat jest dość istotne dla tej recenzji, dlatego uzupełniam wstęp już po jej napisaniu).
I dodam jeszcze, że Vosges zajęła trzecie miejsce na liście 10 najlepszych czekoladziarni (wyprzedzając Valrhonę, której przypadło miejsce 6.) według National Geographic, jednak nie wiem czym się kierowali.
Na szczęście przyjechała osoba, która na zlecenie kupiła mi wiele czekolad i dołożyła jeszcze parę od siebie, a potem... dosłała paczkę, bo nie zmieściły jej się w walizce. I znowu szuflada zapchana, co tym razem mnie ucieszyło, bo w większości to rzeczy w moim guście. Na pierwszy ogień poszły te, co do których formy dodatku nie byłam pewna (bałam się, jak potencjalne nadzienie / dodatek zniosły podróż).
Vosges Bapchi's Caramel Toffee to czekolada mleczna, o zawartości 45 % kakao, z solonym maślanym toffee, orzechami włoskimi i pekan oraz solą.
Inspiracją do tej czekolady rzekomo było słodkie karmelowe toffi robione przez babcię Katriny (założycielki Vosges), od której imienia - Bapchi - nazwano tę tabliczkę.
Po otwarciu folii doznałam szoku. Podwójnego. Po pierwsze, zobaczyłam, że w jednym miejscu tabliczka okropnie "spłynęła" i dziwnym sposobem wróciła do stanu stałego (nawet była dość twarda, żadnego topienia się w palcach), jednak mimo to nie okryła się żadnym nalotem, a zachowała żywy, głęboki, nieco rudawy, ale bardzo ciemny jak na mleczną, kolor.
Po drugie... poczułam obłędną fuzję śmietanki i kakao od razu kojarzącą mi się z mlecznymi Domori, tylko że wzbogaconymi o konkretną orzechową nutę.
Zupełnie nie wiedząc, czego się spodziewać zrobiłam pierwszy kęs. Czekolada cichutko chrupnęła i zaczęła się rozpuszczać w idealnie gładki i dość tłusto-kremowy sposób. Dodatki wyczuwałam językiem dopiero po pewnym czasie - ich smak przebijał się szybciej.
Jako pierwsze, moje kubki smakowe ugodziło mleko. Pełne, naturalne i wyraziste. Właściwie był to smak nieco śmietankowy, z lekko maślano-orzechową nutą. Orzechowa nuta rozkręcała się, a po chwili uderzał silny akcent kakao. Znowu nasunęło się skojarzenie z Domori D-Fusion Lattesal, jednak w tym momencie nuta kakao stała się jeszcze silniejsza i... orzechowy posmak podzielił się. Częściowo wypływał jakby z kakao, a częściowo rozchodził się od kawałków orzechów, można więc powiedzieć, że był wszechobecny.
Czekolada nie wydała mi się mocno słodka, miała za to nieco waniliowo-karmelowy wydźwięk i dałabym sobie rękę uciąć, że dodano do niej brązowy cukier, ale... bardzo źle bym na tym wyszła, bo w składzie jest zwykły.
Czekolada nie wydała mi się mocno słodka, miała za to nieco waniliowo-karmelowy wydźwięk i dałabym sobie rękę uciąć, że dodano do niej brązowy cukier, ale... bardzo źle bym na tym wyszła, bo w składzie jest zwykły.
Tutaj nagle w język zakuł smak słony, bardzo mocny, ale "punktowy". Nasiliła się nutka masła, tym razem o słodszym wyrazie... o tak, oto spod czekolady wyłaniało się toffi w postaci chrupiących (ale nie specjalnie twardych, pod tym względem były bardzo podobne do orzechów) kawałków. Miały słodko-słono-maślany smak. Rozpuszczały się o wiele wolniej od czekolady, powoli uwalniając kwaskowaty posmak, który przypisałabym raczej soli niż paleniu, bo... nie mówimy tu o mocno palonym karmelu. To raczej masło z nieźle podpalonym cukrem i solą, czyli no... bardzo dobre toffi.
Oprócz tego, kryształki soli występują osobno. Nie ma ich za wiele (może po dwa na jedną kostkę), ale są duże i mają moc!
Oprócz tego, kryształki soli występują osobno. Nie ma ich za wiele (może po dwa na jedną kostkę), ale są duże i mają moc!
Najmniej wyrazistym dodatkiem okazały się małe kawałki orzechów. Tych było bardzo dużo, chrupały, ale... oprócz nasilania ogólnych orzechowych nut nie robiły żadnej orzechowej rewolucji. Mimo, że da się odróżnić, że to raczej włoskie / pekany, a nie np. laskowe, to na pewno nie da się powiedzieć, kiedy trafiamy na jedne, a kiedy na drugie. Jak dla mnie były za mało podprażone (mało wyraziste) i po prostu za małe - właśnie za to 10-tki nie przyznałam.
Na koniec znów popisał się duet mleka i kakao, a po zniknięciu kawałka pozostał posmak karmelków i, głównie, soli.
ocena: 9/10
kupiłam: za czyimś pośrednictwem w Wegmans
cena: 7.50 $
kaloryczność: 558 kcal / 100 g
czy kupię znów: z chęcią bym do niej wróciła (i wrócę, bo mam drugą tabliczkę <3)
Skład: mleczna czekolada (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, lecytyna sojowa, naturalny aromat waniliowy), toffee (cukier, masło, syrop ryżowy, woda, lecytyna sojowa, sól), orzechy pekan, orzechy włoskie, sól
Skład: mleczna czekolada (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, lecytyna sojowa, naturalny aromat waniliowy), toffee (cukier, masło, syrop ryżowy, woda, lecytyna sojowa, sól), orzechy pekan, orzechy włoskie, sól
Solone maślane toffi, orzechy włoskie i pekany i sól-jestem kupiona *_*
OdpowiedzUsuńPs:już złożyłam zamówienie e-mailowo i dziś czekam na odzew :d.Mam info,że mają większość nowości :)))
O tak, to chyba wszystkie najlepsze dodatki w jednym miejscu!
UsuńKurde, to się trochę z odpowiedzią na tamten Twój komentarz spóźniłam. :>
O rany, jestem na 100% pewna, że ta tabliczki by mi smakowała. Wszystko w niej do mnie woła <3
OdpowiedzUsuńGdyby nie smakowała... nie, to niemożliwe. :P
UsuńCzytać to przed śniadaniem to tortura >.< Wygląda super. Wygląda jak wyidealizowana Cachet którą wczoraj jadłam xD Do tego rajcujące mnie opakowanie i omg, kakao z Belize <3 Pozazdrościć prezentu! Mam kolejny powód żeby jechać do USA xd
OdpowiedzUsuńO nie, chyba jadłam tą Cachet i ja, haha. I zobacz, że u mnie jeszcze ten kontrast, przepaść między nimi... :>
UsuńWspółczuć x 500 xd Strasznie dawno nie jadłam dobrej mlecznej czekolady z karmelem i/lub solą, a i tak się zawiodłam. Ech :'>
UsuńPalony cukier... zdaje się rzecz taka prosta, a i to zepsuć producenci potrafią. -.-
UsuńBardzo fajna. Z kakao z Beleize Zotter zrobił rewelacyjne tabliczki, więc musi byc dobre. Firma też wygląda zacnie, choć tym rankingiem NG to bym nie zawracał sobie głowy.
OdpowiedzUsuńJa też, wspomniałam o tym. :> Pewnie wrzucili parę droższych marek, które akurat im się w googlu wyświetliły. xD
UsuńCo do tej czekolady, to chyba właśnie Ty kiedyś się w komentarzu zastanowiłeś nad jakością tego kakao? Bo kojarzę, że przez taki jeden komentarz właśnie się zainteresowałam dokładniej i sprawdziłam. :D
Możliwe, nie pamiętam, tyle już było tych komentarzy. Ważne, że dobrze smakuje, ale zawsze warto wiedzieć co się je :)
UsuńOtóż to! I jeśli to był Twój komentarz, to dzięki za zmotywowanie do poszukiwań informacji. :P
UsuńMoje smaki mniam mniam
OdpowiedzUsuńUjęłybyśmy jej soli a dodały więcej orzechów i mogłybyśmy tą tabliczkę kupić:-P
OdpowiedzUsuńJa bym dodała orzechów bez odejmowania soli. :P
UsuńJa po prostu wiem na 100%, że bym się w niej zakochała! Jest idealna.
OdpowiedzUsuńTeż to wiem! :P
UsuńOd recenzji głowa boli,
OdpowiedzUsuńgdy w tabliczce dużo soli.
Nie pomoże orzech pecan,
Ja se z dala tu poczekam.
Nie pomoże nawet mleko,
bo spieprzyłam już daleko.
Lećże chyżo,
UsuńZmykaj stąd!
Soli dużo
To nie błąd.