Po ostatnio próbowanych Domori (czyli setkach: IL100 % Blend i IL100 % Criollo) dalej miałam ochotę na coś wyjątkowego, więc zdecydowałam się sięgnąć po jedyną tabliczkę z serii z kakao Criollo, która zawiera nie 70 %, a 75 % kakao.
Z tego, co udało mi się wyczytać, została stworzona z podgatunku (?) Criollo - Ocumare 61, w które poważnie zainwestowano w 1998 sadząc je w najbardziej wysuniętym na północ (w kierunku Morza Karaibskiego) krańcu plantacji, chcąc przywrócić wiekowe ziarna kakao o czerwonej barwie.
Jak widać, udało się, ponieważ dzisiaj opisywana tabliczka została doceniona i nagrodzona srebrem w kategorii "bean-to-bar" przez Akademię Czekolady, "Golden Chocolate 2009 award" oraz ponownie przez Akademię Czekolady (tym razem) brązem w 2009.
Wydało mi się, że czekolada udaje, że jest mleczną. Zarówno jej kolor podchodził pod ciemnomleczny, jak i jej konsystencja, bo odebrałam ją jako tłustawą i nasączoną. Przy łamaniu głośno trzasnęła, ale był to trzask czegoś zawilgoconego.
W pierwszym momencie wydała mi się bardzo słodka i skojarzyła z lodami śmietankowymi, ale już po chwili okazało się, że ta słodycz szybko się usuwa i pozostaje jako jedynie delikatny akcent.
W ustach rozchodziła się wyrazista, ale subtelna gorzkość, wzbogacona o wysublimowaną cierpkość.
Skojarzyła mi się z latte z mocno spienionym mlekiem (posmak przeszedł z lodów śmietankowych do mlecznej pianki) i podwójną, jak nie potrójną, dawką espresso. Powiedziałabym, że czuć tu odrobinkę dymu, ale ogółem ta czekolada prawie w ogóle nie ma palonych nut (znaczy się, że kakao prażono krótko).
Za bardzo tonęły w fuzji śmietanki, gorzkości i mglistej słodyczy. Te smaki tworzyły czekoladową esencję; wyobrażenie o czekoladowym cieście z wilgotnym czekoladowym biszkoptem, czekoladowym kremem, owocowymi warstwami, czekoladowym sosem spływającym po bokach i prawdopodobnie kawałkami czekolady.
Posmak po zniknięciu czekolady pozostawał na długo, ale był bardzo delikatny i prosty. Czułam orzechy i odrobinkę soli.
Głównymi nutami tej czekolady była śmietanka, kawa z ogromną ilością spienionego mleka, mieszanka migdałów i orzechów, ale pojawia się też całkiem sporo nutek dżemo-winnych i niecodziennych wafelkowo-masłoorzechowych akcentów.
Przyznam, że już po pierwszym kęsie wiedziałam, jaką wystawię ocenę. Ta czekolada była bowiem esencją czekoladowości: wyrazista, miała niezwykły charakter, a gorzkość była cudownie odsłonięta, ale przy tym wszystkim zachowana została łagodność criollo (ziarna musiały być naprawdę umiejętnie uprażone). Trudno byłoby mi ją porównać do jakiejkolwiek wcześniej jedzonej.
ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 15,73 zł (za 25 g) - dostałam zniżkę
kaloryczność: 566 kcal / 100 g
czy kupię znów: tak
Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy
Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy
Czytając Twoją recenzję poczułam teraz w 100% każdą nutę,wiodącą się z tej tabliczki.Świetnie to opisałaś.Istne szaleństwo smaków!
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy. :)
UsuńChyba ze wszystkich dotychczas opisywanych Domori ta wydaje mi się najbardziej ciekawa dla moich kubków smakowych.
OdpowiedzUsuńNa pewno jedna ze smaczniejszych według mnie. :D
UsuńOna nawet wygląda na taką... wilgotną. A to super, bo nie lubię suchych na wiór czekolad. Byle też jednak nie przesadzić, bo tłuste czekolady też nie są moimi faworytami, a zwykle ostatnio trafiam na takie (wcinam RS u rodzinki, która jest jej fanami to sama rozumiesz). Dla mnie 75% mogłoby być za mocne, ale ciężko mi spekulować. Ostatnią gorzką próbowałam żeby nie skłamać 2 lata temu i były to dwie kostki jakiejś angielskiej czekolady ze skórką pomarańczową którą poczęstowała mnie po wycieczce współlokatorka z pokoju obok. :D
OdpowiedzUsuńDopiero, jak napisałaś o tym wyglądzie, to zauważyłam, że zdjęcia zdecydowanie doskonale oddają konsystencję.
UsuńOjej, tłuste Rittery? Fe, chociaż parę dni temu w górach na całkiem ok trafiłam, ale to nie był nadziewany.
Pyszna kawa gryzie mi się z kwaśnym lasem, chyba jednak podziękuję.
OdpowiedzUsuńTo nie był taki kwachowaty las, ale Ci i tak by nie smakował, więc nawet bym namawiać nie próbowała.
UsuńCzekolada dla tych, którzy się już oswoili z ciemną czekoladą i mają doświadczenie z czymś wiecej niż to, co leży na półkach w markecie. Przyznaję, że za pierwszym razem była dla mnie szokująco mocna i na pewno nie potrafiłem jej docenić. Na szczęście to było dawno :)
OdpowiedzUsuńPS Jak tam lody?
A planujesz powrót do niej?
UsuńJeszcze przez parę dni będę poza domem, to się nie dowiem. :P
Oczywiscie, planuję powrót do prawie każdej Domori jaką próbowałem :)
UsuńJak nawet orzechy gdzieś tam w tle błądziły to naprawdę mogłaby nam smakować :D
OdpowiedzUsuńWy to prawdziwe orzechowce jesteście. :P
Usuń