Taza Chocolate Mexicano Super Dark 85% to ciemna czekolada o zawartości 85 % kakao pochodzącego z Republiki Dominikany, zrobiona z nierafinowanych składników - ziaren kakao i cukru trzcinowego, w procesie ucierania ich w tradycyjnym meksykańskim kamiennym "młynku" nazywającym się molino.
Dyski są bardzo ciemne, wyraziście brązowe, ale w zasadzie w ich kolorze nie ma nic nadzwyczajnego. Musiałam użyć naprawdę dużo siły, by je przełamać, bo są grube i twarde, a gdy już mi się udało... wszędzie było pełno drobinek cukru i kakao. Tak, dyski troszeczkę się osypują, więc włożyłam całą kostkę do ust.
To, jak współgrała ta gorzkość ze słodyczą, było naprawdę ciekawe i niewątpliwie można to zaliczyć jako jej największą zaletę. Były tu bowiem momenty bardzo gorzkie, zaciągające pod lekki kwasek (taki całkiem przyjemny, bo charakterystyczny dla palonego karmelu czy ziaren kawy, ale też minimalnie cytrynowy), po których przychodziła słodycz - zwykła, a trochę likierowa. Była ona toporna i średnio mi pasowała, ale właśnie dzięki niej potem samo kakao wydawało się wyrazistsze. Dobra jako coś kontrastowego.
W końcu pojawiały się prażone nuty, łączyły się z tymi bardziej palonymi (tak, jest duża różnica między jednym, a drugim). Czekolada wydała mi się lekko wilgotna, a w smaku... czułam się, jakbym jadła papierosa. Mocna nuta tytoniu, trochę dymu, ale głównie samego tytoniu. Tak jakby rozwinąć papierosa i wsypać sobie zawartość do ust. W tle wciąż był smak kakao i słodycz, ale... to było dość dziwne doświadczenie i, co brzmi dziwnie, wcale nie było to obrzydliwe (jak np. okropny pokój palacza z Dolfina 88%).
Przyznam, że czekolada jest dobra. O dziwo pasowały mi tutaj te papierosowe nuty, a wiśniowe nie, ale to szczegół. Podobało mi się nasilanie gorzkości, które następowało po zwykłej słodyczy. Taza z chili była jednak bardziej "meksykańska". Ta... no, konsystencja jest niecodzienna, to prawda, ale poza tym... ciężko ją z Meksykiem skojarzyć. Smaczna czekolada, ale nie w tej cenie i... dobrze, że dzisiejsze czekolady wyglądają inaczej.
ocena: 8/10
kupiłam: cocoarunners
cena: 5.95 £ (za 70 g)
kaloryczność: 605 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: organiczne ziarna kakao, organiczny cukier trzcinowy
Zdjęcie tej czekolady w opakowaniu skojarzyło mi się z serem pleśniowym,bo niektóre właśnie mają takowe opakowanie :P
OdpowiedzUsuńJedyne,co nie podoba mi się w tej czekoladzie to zatopione kawałki cukru.Nie lubię jak mi w czekoladzie chrzęści cukier pod zębami ;> Może i nie był nachalny jak w Zotterze Labooko-cacao nature 75% with muscovado sugar crackers ale na pewno by mnie irytował,choć jest tylko "gdzieniegdzie" na przemian z kakao.
Rzeczywiście. Powinni nowego serowego Zottera w takim robić. xD
UsuńTutaj nie tylko cukier, ale i kakao, więc nie tak źle, ale też nie lubię takiej formy.
Czekolada ma fajny kształt:),ale ja nie lubię takiej konsystencji grudkowej w czekoladzie,a jeszcze jak czuć kryształki cukru i kakao to jestem na nie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że dzisiejsze czekolady nie mają takiej konsystencji, ale warto się przekonać, jak to mogło kiedyś wyglądać i... bardziej docenić to, co mamy teraz. :D
UsuńNiecierpię papierosów i wszystkiego co z nimi związane więc opis tytoniu mnie odrzuca. Wiśniowe nuty przemawiają do mnie bardziej ale też rodzą nieprzyjemne skojarzenia z alkoholowymi pralinkami z lat 90' :D Taka mało moja ta czekolada , najbardziej zaciekawił mnie meksykański opis, który niestety okazał się tylko stylizacją. :D Szkoda.
OdpowiedzUsuńZupełnie nie wyobrażam sobie Ciebie jedzącej tę czekoladę i stwierdzającą "mm, pyszna!". xD
UsuńKonsystencja zła, nie cierpię trzeszczącego cukru (kakao mogłoby być, jak sądzę). Za to smaki chyba moje.
OdpowiedzUsuńTrzeszczący cukier to zło, aż mi się przypomniała znajoma z liceum, która specjalnie robiła serniki tak, żeby cukier w nich jakoś trzeszczał. Mówiła, że świetne, ale na szczęście była to na tyle daleka znajoma, że nigdy się nie przekonałam, jak w istocie paskudne to jest. :>
UsuńNie wiem, czy mam sens wracanie do dawnych techniologii, jeżeli nowe są lepsze - to tylko taki marketing - "tradycyjna czekolada, więc musicie zapłacić więcej". Być może dobre koszowanie, zamiast prymitywnego młynka, pozwoliłoby tej czekoladzie rozwinąć skrzydła, bo kakao z Dominikany bywa ciekawe.
OdpowiedzUsuńTa czekolada nie była zła! Z tego, co słyszałam, także normalne czekolady Taza ma niezłe, więc osobiście nie uważam tego za coś złego. To, że mi (i pewnie wielu osobom) taka forma nie pasuje, nie znaczy, że komuś właśnie taka nie przypadnie do gustu.
UsuńWygląda bardzo apetycznie ale ta nuta tytoniu nas zniechęca. Szczególnie, że była intensywna ;)
OdpowiedzUsuńWygląd ma ciekawy i ogólnie można by tą czekoladę traktować jako ciekawostkę na raz, ale nie jako coś czym można było się delektować.
OdpowiedzUsuńOtóż to. Dobrze, że nie kupiłam innych smaków, bo nawet cynamon czy imbir z tą formą (mimo że oczywiście tragedii nie było) by aż tak nie cieszyły.
Usuń