Domori Cacao Criollo 80 % to ciemna czekolada zawierająca 80 % kakao Criollo (blend różnych podgatunków) z Wenezueli.
To, co poczułam po otwarciu było co najmniej intrygujące. Zapach balansował między poważnym, mrocznym, a lekkim i rześkim klimatem. Czułam nutę dębowej whisky (ze wskazaniem bardziej na smakowitą drewnianość i dębowość, niż na alkohol). Obok tego pojawiła się świeżo zmielona kawa, od której odchodziła mglista nutka jakiegoś czekoladowo-migdałowego wypieku.
Palone nuty okazały się bardzo znaczące, bo tworzyły przejście do słodyczy. Z niej wyróżniłam coś palono karmelowego, a równocześnie za "żywego" na karmel (w trakcie degustacji uzmysłowiłam sobie, że to daktyle), a także... odległą słodycz pianek pieczonych nad ogniskiem (to tylko wyobrażenie, nawet nie skojarzenie).
W ustach okazała się idealnie gładka, a zarazem nieco lepka i wręcz oporna. To jednak nie wada, gdyż ta tłustawa oporność i kleistość kojarzyła mi się z masłem orzechowym.
W smaku już od pierwszej chwili poczułam moc kakao, ale czekolada ani przez moment nie wydała mi się zbyt ordynarna.
Ze zdziwieniem trafiłam na o wiele bardziej owocowe nuty, niż sugerował zapach. Był to przede wszystkim soczysty kwasek moreli i brzoskwiń, nektarynek. Ta fuzja przyniosła mi na myśl nuty Criollo 70 % Ocumare 77, a także dżemowaty klimat Criollo 70 % Porcelana.
Za sprawą gorzkości nasiliło się poczucie palenia. Wydało mi się dość silne i dzięki wyżej opisanym nutom nadało zupełnie innego wydźwięku słodyczy. I tak była znikoma, ale zyskała jeszcze większą... naturalność. Przenosiła morele w suszone klimaty, co podsyciło ogólną lekkość i soczystość słodyczy. Karmelowość, która raz po raz mi migała, stała się "karmelem zrobionym z suszonych owoców". To była taka... daktylowa karmelowość.
W pewnej chwili pojawił się posmak kojarzący się jakoś tak winogronowo-porzeczkowo (za kwaśno na winogrona, ale w sumie bez smaku porzeczek), szybko przechodzący w soczyste rodzynki.
Ta czekolada zdobyła mnie niemal od razu. Uwielbiam nuty właśnie moreli i brzoskwiń w czekoladach, a dębowa whisky i daktyle to już w ogóle szał. To głęboka pyszność, w której mogłabym utonąć na wieczność.
Zerkając na nuty wypisane na opakowaniu ("suszone figi, daktyle, rodzynki") mam jednak wrażenie, że to, co napisał producent, nie oddaje klimatu tej czekolady, bo sugeruje coś słodkiego, a ona... ona była poważniejsza i zarazem soczystsza. Przeglądając inne blogi trafiłam na np. Dark Matters, którego Autorka też inaczej to odebrała.
ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 19,99 zł (za 25 g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 578,5 kcal / 100 g
czy kupię znów: być może
Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy
Eh, te Domori, szkoda, że takie drogie :/
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale inaczej by jeszcze spowszechniało. :P
UsuńWishy? Oj to nie dla mnie ale orzechowo-migdałowe nuty jak najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńKurde, nadal jedziesz z degustacjami wg. terminów? ;) Jeśli tak, to ładnie przyspieszyłaś. Ja te nowe Domori pewnie zacznę za rok :P
OdpowiedzUsuńCały czas patrzę na terminy (jak jest data do 2018 lub 2019, to sięgam po tą pierwszą, choć w sunie żadna mnie nie goni) , ale też pod kątem dnia - te znane plantacje tylko kiedy mam cały dzień spokojny, wolny. Nie wyobrażam sobie np. zabrać się za Domori umęczona całym dniem. :P
UsuńZ chęcią byśmy skosztowały chociaż kawałeczek :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie tu to cała tabliczka jest kawałeczkiem. :P
UsuńWreszcie ciemna czekolada, która mogłaby nas połączyć. Naturalnie pod warunkiem, że wyczułabym choć 10% nut, które wyczułaś Ty :P
OdpowiedzUsuńWyczułabyś! Niektóre były naprawdę bardzo wyraźne.
UsuńGdybyś zamieniła się ze mną na tydzień kubkami smakowymi, zmieniłabyś zdanie.
UsuńMówisz tak, bo nigdy nie jadłaś Domori. Ja właściwie przy nich - i to neapolitankach! - zaczęłam wyczuwać ogrom smaków i mieć wiele dziwnych skojarzeń. Magia, nie czekolady!
Usuń