wtorek, 19 września 2017

Amedei Toscano Black 63 % ciemna (neapolitanka)

Kolejna neapolitanka Amedei nie kusiła mnie dosłownie niczym i nie wiązałam z nią żadnych nadziei. Po prostu postanowiłam zjeść, żeby nie wyrzucić (nie ma w moim otoczeniu osoby, która chciałaby ciemną czekoladę), a jak już miałam jeść to oczywiście i recenzję musiałam napisać. Owszem, zdaję sobie sprawę, że to nie to samo, co pełnowymiarowa tabliczka, ale zawsze jakieś rozeznanie.

Amedei Toscano Black 63 % to ciemna czekolada o zawartości 63 % kakao criollo i trinitario (blend), którego pochodzenie nie zostało podane.

Od razu po otwarciu poczułam zapach palono drzewny mówiący o zdecydowaniu kakao, ale i motyw kojarzący się z cukiernią, w której w danej chwili wypiekają ciasta. To takie przejście od palonych, poprzez pieczone klimaty do... nieco mdlącej, w dużej mierze waniliowej, słodyczy. Ta kojarzyła mi się z cukrem pudrem, lukrem.

Neapolitanka głośno trzaskała i była tak twarda, że odgryzając kawałek przeszedł mnie lęk o zęby. :P
Zaintrygował mnie jednak kolor o wielu przebłyskach - od czerwieni po granat. Przekrój w ogóle wydał mi się jakiś rubinowo-bordowy, czego niestety zdjęcia nie oddają.
Rozpływanie się czekolady tak ciekawe już nie było, bo była tłusto-kremowa i proszkowa (w kontekście, którego nie lubię, bo na wszelką proszkowość czy szorstkość przypadło za dużo tłuszczu).

W smaku w pierwszej chwili poczułam leciutką goryczkę pieczonych orzechów, która później rozwinęła się w po prostu orzechy laskowe. Ucieszyłam się, że chyba wreszcie trafiłam na niezłą Amedei, ale wtedy na smak orzechów zwaliły się dziwne słodkie nuty.

Początkowo pomyślałam o czerwonych żelkach, galaretkach, ogólnie o takich czerwonych, bliżej nieokreślonych słodyczach... Może o niby-malinowym smaku. Od tego rosła i wyrastała ponad wszystko słodycz kojarząca się z waniliową... bezą? Bezą, cukrem pudrem - takimi rzeczami. Wszystkie skojarzenia z tego akapitu są bardzo luźne, bo nawet nie pamiętam, kiedy takie rzeczy jadłam, gdyż nie cierpię ich.

Później od tej bezowej słodyczy i posmaku orzechów wychodziło skojarzenie z mięciusią, cieplusią i słodziusią szarlotką zrobioną ze słodziusich jabłek, z dodanymi suszonymi jabłkami (nie lubię ani tych słodkich i miękkich, ani suszonych), odrobinki cynamonu, za to z wielką koroną z bezy i kruszonki z orzechów laskowych.

Degustację zamknęła słodycz tego całego czortostwa, a ja pozostałam ze skrzywioną miną.
To nie była zła czekolada! Po prostu zawarła wszystkie znienawidzone przeze mnie nuty. Sam motyw orzechów laskowych bardzo mi się podobał i żałuję, że nuta szarlotki poszła w taki słodki, zupełnie nie mój klimat. Typowa dla Amedei słodycz zabiła wszystko, co mogłoby być fajne - myślę, że to ona podcięła skrzydła malinowej nucie, upodabniając ją do dziwnych słodyczy.
Właściwie... to ciekawa czekolada, o słodkich nutach, ale w sumie nie taka przesłodzona, więc jak komuś wszelkie bezy, lukry niestraszne, może być zadowolony. Wtedy pozostaje tylko kiepska konsystencja.
Cieszę się, że miałam okazję spróbować tylko neapolitankę, nie zaś całą czekoladę, bo gdybym ją kupiła, chyba by mi się płakać chciało.


ocena: 5/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: nie podana
czy kupię znów: nie

Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, wanilia

13 komentarzy:

  1. Czuje po kościach, że nie byłabym nią oczarowana ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ona była jeszcze dla mnie w miarę znośna, ale chyba tylko dlatego, że stała gdzieś na początku mojej intensywniejszej eksploracji Amedei. Jeszcze nie byłam tymi specyficznymi nutami przesycona...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekaj no na kolejne neapolitanki, które się u mnie pojawią... Że też ludzie tak chwalą Amedei, a my prawie traumę mamy. :P

      Usuń
    2. Można powiedzieć, że to już trauma. Na szczęście w moich zapasach żadnej Amedei już nie ma i pewnie długo nie będzie. Teraz rozpracowuję sobie chociażby Akesson's, a to czysta przyjemność :D

      Usuń
    3. To tak jak u mnie. :D A Akesson's... mm, prawie same dziesiątki. <3 Chciałabym je popoznawać jeszcze raz, więc przynajmniej jakiś powrót lub dwa zrobię.

      Usuń
  3. Znowu zjechałaś biedną Amedei. Mi one smakują, widać taka słodycz mi nie straszna, mimo, że bezy zdecydowanie mi nie smakują - to przecież sam cukier puder.

    OdpowiedzUsuń
  4. A po opakowaniu daje wrażenie jakby miała być niezwykle wytrawną czekoladą :) Takie zaskoczenie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie Amedei tak chyba... lubią sprawiać takie wrażenie opakowaniami.

      Usuń
  5. Miałczałaś i chciałaś wyrzucić, a wyszło smacznie. No, przynajmniej smacznie w mój sposób :D

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.