Długo zastanawiałam się, czy jest sens pisania tej recenzji. Jeśli ktoś zagląda na mojego instagrama, wie, że lubię próbować różności w restauracjach i barach, ale nigdy nie piszę z tego recenzji i nie mam najmniejszego zamiaru tego zmieniać. W tym przypadku sprawa nie była jednak taka jednoznaczna, bo w sumie to piwo można kupić nie tylko w restauracjach, a że akurat ja nie miałam możliwości wypicia go w domowym zaciszu...
...to znów powstaje recenzja, przy której muszę wyprosić młodszą część czytelników. Jutro na pewno czeka Was na blogu coś smakowitego, ale ten post przeznaczony jest jedynie dla czytelników pełnoletnich, a więc powyżej 18-go roku życia.
Można rzec, że to piwo niemieckie robione według japońskiej receptury. Ichiban oznacza pierwsze tłoczenie, a do produkcji używa się wyłącznie świeżego zacieru. Mając takie informacje i tak trudno powiedzieć, jak miało przełożyć się to na ogólny odbiór, więc przejdźmy do zasadniczej części.
Piwo miało jasny, ale nasycony kolor. Drobniutka piana utrzymywała się dość długo i, nawet jako osoba nielubiąca piwnej pianki, muszę przyznać, że w żadnym wypadku nie przeszkadzała. Była taka "lekka".
Podobną lekkość miał w sobie zapach. Był delikatny, rześki, ale wciąż piwny, a nie sikaczowaty.
Zaskoczyło mnie pozytywnie. To lekkie piwo niosące orzeźwienie o niebanalnym smaku. Może nie było też zbyt mocno ryżowe, ale pewną taką nutę czuć. Nie przekonałam się do jasnych piw, ale takiemu letnią porą śmiało można powiedzieć "tak".
ocena: 8/10
kupiłam: restauracja sushi
cena: 9 zł (za 330 ml, ale wiadomo, że w restauracjach zawsze jest drożej)
czy kupię znów: nie wiem
alkohol: 5% vol.
alkohol: 5% vol.
I takie recenzje mogą tutaj się pojawiać w końcu to Twój blog a i tak jestem pewna, że znajdą się zainteresowani takim wpisem ;)
OdpowiedzUsuńKompletnie nie znamy się na alkoholach :P Dobrze, że Tobie smakowało ;)
OdpowiedzUsuńNa pewnych rzeczach akurat może i lepiej się nie znać. :P
UsuńJa też nie znam się na alkoholach. Wiem tylko, czy coś jest smaczne (czyli prawdopodobnie większość % :D), czy obleśne (wóda, sake, likiery anyżowe).
OdpowiedzUsuńBtw, wczoraj w Carrefourze znów była wystawka tych pachnideł whisky. Łukasz zrobił mi zdjęcie, może wrzucę na Insta.
Zobaczyłam właśnie. Ależ to... musi być super. <3
Usuń:)
OdpowiedzUsuń