poniedziałek, 16 października 2017

Kaufland Classic Edel Herbe Sahne ciemna mleczna śmietankowa 45 %

Jak wiecie albo i nie wiecie, bardzo lubię czekolady "ciemne śmietankowe". Czasem mam po prostu ochotę na jakąś mleczną tabliczkę, ale taką, która mnie nie zasłodzi i nie zacukrzy, a jeszcze zaserwuje wyraźne kakao. Z tych ogólnodostępnych moją faworytką jest (chyba ostatnio wycofana) Bellarom Rich Chocolate, więc wyszłam z założenia, że skoro dla Lidla można zrobić tak dobrą czekoladę, to dlaczego niby kauflandowskie propozycje miałyby być gorsze?


Kaufland Classic Edel Herbe Sahne to "czekolada deserowa śmietankowa", czyli ciemna mleczna o zawartości 45 % kakao.

Gdy tylko rozchyliłam papierek, zdziwiłam się i to bardzo. Po pierwsze, spodziewałam się podziału na drobne kostki jak w Chateua (za którym to podziałem nie przepadam), a zobaczyłam piękną, lśniącą, ciemną tabliczkę o wielgaśnych kostkach, które bardzo mi się spodobały.

Drugim zaskoczeniem był zapach, bo mało, że był smakowitym duetem orzechowego kakao i wręcz karmelowej śmietanki... On wydał mi się zdecydowanie mniej słodki niż Bellarom czy Chateau.

Tabliczka okazała się bardzo twarda przy łamaniu, a w ustach kremowo gęsta. Rozpływała się powoli, ale z pewną lekkością, niczym gładki krem ze śmietanki.

W smaku w pierwszej chwili wydała mi się prawie niesłodka i delikatna, lecz nagle mignęła mi ledwo uchwytna gorzkawość kakao
Wtedy w ustach rozszedł się wyrazisty smak śmietanki, od czego popłynęła naturalna mleczna słodycz. Wydała mi się wręcz szlachetna i idealnie trafiona, bo mimo że z czasem zaczęła nieco rosnąć, wciąż wydawała się płynąć głównie z samych składników mlecznych.

Stanowiła doskonałą parę dla smaku kakao, który pojawiał się chwilę po śmietance i także rósł, ale stając się o wiele bardziej znaczącym niż słodycz. Kakao miało tu wydźwięk łagodnie opalanych orzechów, chwilami kakao w proszku, co w połączeniu wyszło niemal trochę piernikowo. Było wyraziste, ale nie narzucające się; minimalnie tylko gorzkawe, co uszlachetniało smak tabliczki. Za sprawą tego orzechowego akcentu słodycz też wydała mi się nieco opalana, karmelowa.

Smak przechylał się raz w stronę śmietanki, raz "orzechowego" kakao, co wyszło jak smakowa wojna podjazdowa. Poszczególnym składnikom zdarzało się wyłamać ze szlachetności, momentalnie pojawiały się bardziej ordynarne, proste nuty, co jednak bardzo mi się podobało.

Na koniec kakao wybijało się ponad śmietankę, jednak przyozdobione słodyczą pozostawiało w ustach posmak błogiej czekoladowości i sosu orzechowo-czekoladowego. Było wyraziście, bez szaleństw, ale i bez nudy. To taki idealnie wyważony ciemnoczekoladowy, trochę piernikowy deser ze śmietanki, mleka z kakaowo-orzechowym sosie w formie tabliczki. Poziom słodyczy był nieco niższy od Bellarom i Chateau. Chyba smakowała mi bardziej od wspomnianych. To rewelacyjna jakościowo czekolada o porządnym smaku i śmiesznie niskiej cenie.


ocena: 10/10
kupiłam: Kaufland
cena: 5,99 zł (chyba)
kaloryczność: 563 kcal / 100 g
czy kupię znów: tak

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, śmietanka w proszku (15%), mleko pełne w proszku (4%), słodka serwatka w proszku, lecytyna sojowa

----------------
Aktualizacja z dnia: 24.10.2019

Ostatnimi czasy zupełnie nie kręcą mnie mleczne czekolady, a jedyne mleczne, jakie moje kubki smakowe dopuszczają, to te śmietankowe o podwyższonej zawartości kakao. I tak jednak obecnie po nie nie sięgam, ponieważ "na zagrychę" czy "aby dojeść" (gdy wybrana do degustacji czekolada ma małą gramaturę lub okazuje się babolem, którego oddaję Mamie / tacie) znalazłam sobie boskie ciemne w mniej więcej podobnej cenie. I muszę (ze smutkiem!) przyznać, że i te pyszne tabliczki czasem są mi już za słodkie. Nie to, że one się zmieniły. Raczej moje nastawienie na to, czego w czekoladzie szukam. Będąc jednak w Kauflandzie jakoś we wrześniu 2019 odkryłam, że moich "bezpiecznych" zmienili opakowania. Wiedząc, że mam w domu jeszcze jedną starą, postanowiłam kupić w celu sprawdzenia, czy wnętrze zostało to samo, czy... Aż bałam się formułować myśl, że czekolada mogłaby się pogorszyć. Wystraszyło mnie już trochę to, że na obrazku na opakowaniu była dużo jaśniejsza niż na starym.
Jako jednak, że wartości zmianie nie uległy, smak nie jakoś drastycznie, więc postanowiłam, że dodam po prostu aktualizację.


Gdy tylko rozchyliłam papierek, poczułam ogrom śmietanki. Śmietanki gęstej, pełnej i... bardzo słodkiej. Niczym karmelowa śmietanka z... paloną nutką? Palonych orzechów? Dodających śmietance lekkiej goryczki. Oczami wyobraźni zobaczyłam palony, kawowy piernik podany ze słodką, bitą śmietanką.

Tabliczka w rzeczywistości kolor miała jednak ciemniejszy niż na opakowaniu i nawet nieco ciemniejszy od starej wersji.
Przy łamaniu i ogólnie, gdy chodzi o strukturę wydała mi się bardziej skłonna do mięknięcia niż dawna, ale nie była miękkim ulepkiem, a raczej... tabliczką zmieniającą się w gęsty, tłusty w śmietankowy sposób krem. Przypominała maziste, gęsto-gęste brownie. Pod koniec pozostawiała sucho-pylisty efekt.

W smaku już od pierwszej chwili uraczyła mnie wysoką słodyczą, wymieszaną z mnóstwem pełnej, wyrazistej śmietanki. Była jakby naturalnie mlecznie słodka i śmietankowo-karmelowa, lekko palona. Śmietanka, trafiając na ten motyw, ustąpiła trochę miejsca orzechom.

Po orzechach pojawiła się nuta czekoladowego piernika, przy którym wciąż trwała śmietanka. Piernik z orzechami, karmelowo słodki i ze śmietanką (może nie np. jako warstwą, a podany z bitą? -wymyślam - nigdy czegoś takiego nie jadłam; w ogóle nie lubię bitej śmietany, ale jako taka idealizowana nuta to co innego).

Bliżej końca pojawiała się lekka cierpkość kakao, nakręcająca skojarzenie z piernikowo-orzechowym ciachem. Posmak był delikatnie cierpko-kakaowy i wciąż obłędnie śmietnkowy.

Nowa wersja wydała mi się bardziej śmietankowo-słodko-piernikowa niż śmietankowo-karmelowo-orzechowa dawna. Jawiła mi się jako dosłodzona i "domleczniona" Gross Amazonas 60 %.

Próbując jedną przy drugiej doszłam do wniosku, że słodycz nowej znalazła ujście w śmietance, a jej palony motyw poszedł w piernikowość. Z kolei stara bardziej wymieszała słodycz i paloność, decydując się na karmel (tym samym, wydawała się szlachetniej słodka i wyważona, acz gdy mowa o sile słodyczy, została na mniej więcej tym samym poziomie). Co więcej, przy nowej bardziej zwróciłam uwagę na samo kakao... choć też wydawało mi się uproszczone, wręcz bardziej "kakałkowe".
Trochę jak... Surowa skała w porównaniu do pięknie oszlifowanej (stara) - obie na swój sposób piękne. Nowa kauflandowa jest bardzo, bardzo podobna do starej, ale nieco inna od niej. Bliżej jej do Bellarom Rich Chocolate i Chateau. Moje serce zostało przy starej, ale... gdybym jadła je w dłuższym odstępie czasu, na pewno bym tylu różnic nie wypisała. Były naprawdę drobne; ocena podtrzymana.

30 komentarzy:

  1. Kiedyś widziałam ją w Kauflandzie, ale byłam przekonana, ze to deserówka. Z serii tych czekolad kiedys kupiłam deserową z migdałami, którą moja mama nieświadomie zjadła całą na raz, co po fakcie ją przestraszyło :P(nie popatrzyła, że to 200g - zobaczyła, że dużo jest orzechów i tymi orzechami siebie "usprawiedliwiała")

    Tak sobie pomyślałam, że okreslenie "ciemna mleczna" trochę dziwnie brzmi. Jak ciemna to na myśl przychodzi deserowa lub gorzka (przynajmniej mi). Mleczna, to mleczna :P
    Apetycznie ją opisałaś - widać, że jest warta spróbowania :) Jestem ciekawa, czy aby czasem jej nie wycofali i kto ją produkuje dla K. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście wygląda tak, że można się pomylić.
      Dlatego też (między innymi) podział na deserowe i gorzkie nie ma według mnie sensu. Ciemne, mleczne - i wszystko jasne. Jest podwyższone kakao? Jest. Jest mleko? Jest. Przecież często nawet te 80 % są słodkie, a "deserowe" nie raz są gorzkie. U mnie dalej jest. Dlaczego mieliby ją wycofać? Masz jakieś informacje o tym?

      Haha. Całą na raz? Oj. :P

      Usuń
    2. Ten podział.. na jednej stronie piszą, że deserowa jest do 70% a wyżej to gorzka - na drugiej, że deserowa do 60%.
      Z tą słodkością równie racja - pamiętam jak jadłam Vivani 92% - nigdy nie domyśliłabym się, że to 92% - dałabym jakieś 70% (a może i nieco mniej).
      Masz rację, że podział na ciemne, mleczne byłby lepszy ale znalazłby się ktoś, kto by się przyczepił.

      Jak tak teraz pomyślałam, to przypomniałam sobie, że prawie całą... 2 kostki zostały xD

      Usuń
    3. Właśnie o to mi chodzi, że to jest za bardzo umowne.

      Mała różnica. :P Mimo że kostki w sumie duże.

      Usuń
    4. A przecież w tamtej było dużo orzechów, to zjadła orzechy :P xD

      Usuń
    5. W górach pewnie nie miałabym z tym problemu. :P

      Usuń
    6. Mój brat, kiedy chodził po szlakach potrafił na raz zjeść połowę dużej milki karmelowej :P

      Usuń
    7. Ja bym karmelowej Milki w górach nigdy nie zjadła, bo... za bardzo mi te ich karmelowe już kiedyś margaryną waliły. :P Jednak z takich osiągnięć to hm... w górach pewnie prawie całą Bellaromkę zdarzyło mi się wszamać (na pewno ponad 150 g), ale w górach... wszystko liczy się inaczej. :P

      Usuń
    8. Mój brat swego czasu miał "fazę" na Milki w tym tę karmelowa ;) Wiadomo, że liczy sie inaczej :)
      Kiedy chodzi się po szlakach i dużo tej energii spala to zjedzenie całej tabliczki to nic takiego i tak zaraz się "przetrawi" ;)

      Usuń
  2. Rich Chocolate wycofana? A to szkoda... Tego typu czekolady są najlepszym sposobem na zaspokojenie nagłego głodu na fajną, ogólnodostępna czekoladę - słodką, ale także kakaową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety. Zostały tylko z orzechami i trzy rodzaje białych. Ja tam liczę, że kiedyś wrócą jako "nowość" i np. z nieco wyższą ceną. Podobnie chyba kiedyś z wafelkami Rizerami było. Były tańsze, w innych opakowaniach, a potem nowość, ale przecież to samo.

      Usuń
  3. O ciekawostka, szkoda, że nie mam blisko Kauflandu, to bym spróbował. Ale 45% to żadna ciemna, tylko zwykła mleczna, ciemna mleczna to tak od 60% :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W opisie producenta jest w ogóle "deserowa", "herbe sahne" to te ciemne śmietankowe, więc według mnie to taka "sklepowa ciemna mleczna".

      Usuń
  4. Z kaufa!? I taka pyszna!? Buere nstepnym razem bez zastanowienia! No szok :D

    Ciemna mleczna? Brzmi czadowo! Uwielbiam nowe pojecia ;) Zaadoptuje to slowo tak jak kakałko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bierz, bo to cudo!

      O, adoptuj... To znaczy, że teraz obie jesteśmy mamusiami tego określania? Co tu się w tych internetach dzieje?! xD

      Usuń
    2. Hihihi otoż to! Plagiat się szerzy ;)

      PS Czekolada będzie moja ;D

      Usuń
    3. Chcę dedykację w instagramowej recenzji. <3

      Usuń
    4. jak się nadarzy okazja- masz to jak w banku! :D

      Usuń
  5. W sklepie pewnie przeszlabym obok niej obojętnie bo jakoś nie przyciąga wzroku a tu widzę że to taka perełka:) jak tylko będę w Kaufie to wezmę te ich czekolady na wypróbowanie:) skoro przebiła tę z Lidla to musi być pyszna!:)
    Pozdrawiam Gwiazdeczka*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepyszna! A właśnie też wcześniej zawsze przechodziłam obojętnie. Dobrze, że w ogóle jednak odkryłam.

      Usuń
  6. Jeszcze żadnych czekolad robionych dla Kauflandu nie jadłyśmy :) Dobrze wiedzieć, że są takie dobre perełki, bo jednak opakowaniem by nas nie zachęcili do zakupu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś chyba czekolady Rausch chwaliłyście, czy oni przypadkiem nie robili jakiś dla Kaufa?

      Usuń
    2. Faktycznie! Rausch jadłyśmy i były to nasze ulubione czekolady w tamtym czasie ale już to było dawno i chyba nie wróciły do Kaufa :/ Zresztą już w tym markecie jesteśmy równie często co w Tesco, czyli raz na rok xD

      Usuń
    3. Jednak co jak co ale do czekolad to masz świetną pamięć :D

      Usuń
    4. Oj mam, tym bardziej, że przez Was dłuuugo szukałam w moim Kaufie Rauschów, ale nigdy ich tam nie widziałam. :(

      Usuń
  7. O, byłam ciekawa czy dorównuje bellarom, a tu czytam, że nawet przewyższa. Wpadnie do koszyka podczas najbliższej wizyty w domu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, tej to ja jeszcze nie spotkałam. Myślałam, że czekolady Kaufland to dno, ale widzę, że będę musiała wybrać się na łowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, bo ogólnie żaden produkt K-Classic nigdy nie spełnił moich oczekiwań, wydają mi się okropne, a tu zaskoczenie. Nie ręczę jednak za wszystkie czekolady, bo np. te 100gramowe, nadziewane jakieś chyba wyglądają mi podejrzanie, pewnie ktoś inny je produkuje.

      Usuń
  9. O mamo... Tu zapanowałoby między nami 110% zgody.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.