niedziela, 15 października 2017

wafelki KitKat Chunky Peanut Butter polski; angielski

W ramach testu Kit Katów oczywiście nie mogłam pominąć wersji z masłem orzechowym, czyli tworem bardzo przeze mnie lubianym, ale dzisiejszym wpisem samą siebie zaskoczyłam. Po prostu nigdy bym nie pomyślała, że trafi mi się okazja na porównanie Kit Kata na nasz rynek z tym na brytyjski. Pamiętałam, że np. Milka na niemiecki rynek jest nieco mniej okropna niż na polski, a teraz jeszcze miałam się przekonać, czy Nestle podobne numerki odstawia.

Kit Kat Chunky Peanut Butter to "paluszek waflowy 19,2% pokryty kremem arachidowym 19% w mlecznej czekoladzie 61,8%" ważący 42g od Nestle.

Po otwarciu poczułam wyraźny zapach słonawego masła orzechowego oraz słodką czekoladę z charakterystyczną nutą Kit Kata.

Jasna czekolada jak zwykle była bardzo tłusta, ale i kremowa, a w smaku cukrowa i wyraziście mlecznoczekoladowa. Taka sama jak w klasyku. Podobnie było z częścią waflową o dobrej, chrupkiej strukturze, przełożoną słodko mdłym, nijakim tłustym kremem.

Nowością była całkiem gruba warstwa bardzo oleistego masła orzechowego, które smakowało wyraźnie masłem orzechowym. Niestety także słodycz okazała się w nim znaczna. Leciutkiej nutce soli towarzyszyła ledwo wyczuwalna margaryna, choć mam wrażenie, że pochodziła głównie z nijakiego klasycznego nadzienia.

Masło orzechowe nie przełamało ogólnej słodyczy, mimo akcentu soli. Nie pomógł tu również wafelek o neutralnym smaku. Całość okazała się strasznie słodka i tłusta, a także po prostu cukrowo-mdła.
Porównawszy obie wersje stwierdzam, że nieznacznie mniej wyrazista (ale na plus, bo w brytyjskim te "wyraziste nuty" wcale nie były przyjemne), a troszeczkę bardziej tłusto-plastikowa.
To wciąż KitKat lepszy od klasyka - w końcu środek przynajmniej ma jakiś smak - "masłoorzechowawy" (bo wciąż nie tak masłoorzechowym, jak bym chciała).


ocena: 5/10
kupiłam: Tesco
cena: 1,39 zł
kaloryczność: 537 kcal / 100 g; wafel 42g - 226 kcal
czy znów kupię: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, pasta arachidowa 10%, mąka pszenna, miazga kakaowa, tłuszcz palmowy, tłuszcz mleczny, preparat serwatkowy w proszku, mąka arachidowa 1,9%, lecytyna sojowa, sól, aromaty, substancje spulchniające: węglany sodu

------------------

Kit Kat Chunky Peanut Butter na Wielką Brytanię to "paluszek waflowy pokryty nadzieniem fistaszkowym 19% oblany mleczną czekoladą 60%" ważący 42g od Nestle.

Po otwarciu poczułam bardzo delikatny zapach fistaszków i masła orzechowego. Czekolada wydała mi się "wycofana".

Baton wyglądał tak samo, jak wersja "na Polskę", a smakował nieco inaczej.

Otóż czekolada była bardziej po prostu "cukrowo mlecznoczekoladowa", nie kojarzyła mi się z waniliowym budyniem, plastikiem czy czymkolwiek.

Oleiste i słodkie masło orzechowe miało z kolei nieco silniejszą nutkę soli.

Mdły krem przedzielający chrupkie warstwy waflowe wydał mi się po prostu cukrowy, a nie "słodko mdły". Wspomniane wafle nie były neutralne, a takie nieco tekturowe, "żadne".

Wersja na Wielką Brytanię wydała mi wyrazistsza jeśli o krem i czekoladę chodzi, ale wyrazistość ta to po prostu "cukier z nutką soli". Nie jest to plus, bo w momencie, gdy czuć po prostu cukier z cukrem i trochę soli... wiadomo.


ocena: 3/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 540 kcal / 100 g; wafel 42g - 227 kcal
czy znów kupię: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, pasta arachidowa 10%, mąka pszenna, miazga kakaowa, tłuszcz palmowy, tłuszcz mleczny, preparat serwatkowy w proszku, mąka arachidowa 2%, sól, lecytyna słonecznikowa, aromaty, substancje spulchniające: węglany sodu

-----------
od lewej: polski, angielski
Obie wersje były w sumie niezadowalające, przesłodzone i mdłe, mimo że tytułowy smak ewidentnie czuć. Powiedziałabym, że zrobiłam się wybredna, ale Kit Kata PB "na Polskę" jadłam już jakoś na krótko przed założeniem bloga i odczucia miałam bardzo podobne.
Kit Kat PB wypada dobrze w porównaniu np. do Cookie Dough, jest ciekawy jak na baton dostępny niemal we wszystkich sklepach, ale co z tego, jak i tak mi nie smakował?

18 komentarzy:

  1. Jadłam tę wersję Kit Kata ale dawno. Pamietam, że był strasznie słodki - grubości kremu już nie, więc nawet gdybym spróbowała go po latach, to nie mogłabym porównać. Nawet nie mam ochoty do niego wracać. Tak ogólnie to zauważyłam, że słodycze deklarowane jako te z masłem orzechowym lub z kremem orzechowym wypadają jakoś słabo.

    Jakiś czas temu dowiedziałam się, że Milka wypuściła na rynek przez wielu wychwalaną czekoladę z kremem orzechowym, karmelem i orzechami, ale w wersji batona. Jeśli zobaczę u siebie w mieście prędzej rozważę ten zakup, mimo iż Milki nie lubię i wiem, że mnie zasłodzi :P Trochę ciekawi mnie ta słodycz a tabliczki 300g nie opłaca mi się kupować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tą fistaszkową to próbowałam dzięki Mamie, bo ona tego giganta i tak chciała i mimo zacukrzenia muszę przyznać, że jak na Milkę, to całkiem porządna im ta czekolada wyszła. Nie wiem jak baton, ale pewnie jeden poziom (choć mogą być różne proporcje czy coś).

      Usuń
    2. Będziesz porównywała czekoladę do batonika? :)

      Usuń
    3. O w życiu. Po pierwsze, musiałabym to sama kupić, po drugie nie lubię batonów, a po tym teście, z którego pochodzi choćby powyższa recenzja aż mnie mdli na samą myśl o nich, a po trzecie nie widzę najmniejszego sensu w takim porównaniu (czekoladę jadłam ponad rok temu - http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2016/11/milka-peanut-caramel-mleczna-z.html - i mimo że jak na Milkę mi smakowała, to był to twór, do którego nie chcę wracać). ;P

      Usuń
    4. Nie ma żadnego argumentu przemawiającego za :P
      A gdyby ktoś kupił Ci tego batona? Również nie spróbujesz i nie miałabyś ochoty wrócić? :P

      Usuń
    5. Również. Gdybym dostała tę czekoladę, też bym nawet kawałeczka już nie chciała, bo takie rzeczy próbuję tylko, bo chcę wiedzieć, jak smakują i opisać na bloga, a zupełnie nie widzę sensujedzenia ich tak dla siebie, nie czuję z tego przyjemności.

      Usuń
    6. Rozumiem :) Jakby nie było degustacja różnych produktów powinna sprawiać tę przyjemność... a ta ciekawość i blog? Niejednokrotnie "poświęcasz się" aby zrecenzować cos na bloga ;)

      Usuń
  2. aleś się zazwzięła na te biedne kit-katy ;D

    S-kat-owały Cię, a ja chyba umarłabym ze szczęścia je zażerając ;) Co będę bajerować... kocham je ^^ Jakby co podtrzymuje ofertę dojadania pozostałości po Tobie xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo marzę o takim teście porównawczym KK PB z Polski i WB. Tyle że według mnie ten wariant jest gorszy od klasyka. W ogóle jest najsłabszy z obecnie dostępnych. Angielski mógłby mi smakować, mmm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, nie wyobrażam sobie. :P
      Nie potrafię też powiedzieć, czy angielski mógłby Ci smakować. On był już taki bardzo przesądzony, no ale jednak z nami to...

      Usuń
  4. Ten nasz zdecydowanie lepiej się prezentuje ;) I uwielbiam go!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś jadałyśmy go częściej teraz Angelika szczególnie zasmakowała w batonie z Lidla z orzechami, że już teraz tylko tego kupuje xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie KitKaty są zdecydowanie zbyt słodkie w sposób tępy. Nawet w górach mi nie pasują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to nigdy takich rzeczy w góry nie brałam, bo też łatwo o to, by się zmiażdżyły lub zupełnie rozpuściły.

      Usuń
  7. Takie batony i wafelki z dodatkiem masła orzechowego są najlepsze. A najlepsze połączenie orzechów z czekoladą mają chyba Ferrero Rocher. Spróbowałem kiedyś robić w domu takie kulki i wychodziły nawet nawet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam o wiele więcej lepszych wykonań połączenia czekolady i orzechów. Nie widzę też sensu porównywania czegoś tak... zupełnie innego.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.