piątek, 16 lutego 2018

Original Beans Arhuaco Businchari 82 % ciemna z Kolumbii

Uwielbiam, gdy ulubieni producenci wypuszczają na rynek nowości. Gdy mogę takową zakupić i tym samym wrócić do marki, z którą przygodę zakończyłam (tzn. spróbowałam wszystkie tabliczki z oferty) jakiś czas temu... no nie, po prostu nawet nie znajduję słów, by tę radość i podekscytowanie opisać.
Z tą czekoladą wiąże się pewna ciekawa historia. Otóż kakao do niej pochodzi od rdzennego plemienia Arhuacos, doglądającego kakao, które rośnie prawie dzikona wybrzeżu Morza Karaibskiego. Nazwano je "Businchari", co znaczy "nowy początek" i tu dochodzimy do puenty - kakao to niegdyś prawie wyginęło, bo widząc biały kolor, kolonializatorzy myśleli, że jest zainfekowane i je wycinali. A tu proszę, białe ziarna obecnie są najbardziej pożądane.

Original Beans Arhuaco Businchari 82 % to ciemna czekolada o zawartości 82 % kakao z Kolumbii.

Po otwarciu poczułam soczyście owocowy zapach, "przegląd" cytrusów, porzeczek i grejpfrutów, które (te ostatnie) wchodziły we wręcz gorzkawy motyw prażonego / palonego słodu. Tutaj pomyślałam o drzewach, ziemi i... wbitych w nią słodkich porzeczko-jagódkach z lekkością... kwiatów? perfum?

Ciemna tabliczka zaintrygowała mnie kolorem, bo mimo chłodnych przebłysków, było w niej też coś bordowego. Lekki trzask przywodził na myśl nieco tłustsze czekolady, jednak kawałek w ustach rozpływał się cudownie, zalepiająco-kremowo i gładko. Wydawał się bardzo gęsty i esencjonalny, a pod koniec odrobinkę ściągał.

Jako pierwsze swoją obecność zaznaczało zdecydowane prażenie, gorzkawo-dymna słodowa nutka.
Zaraz jednak zalewała je soczystość i kwaski owoców, oczywiście z naturalną słodyczą.

Najpierw do głowy przyszła mi suszona żurawina, do której z czasem dołączyły dojrzałe czerwone porzeczki i... może nie tylko czerwone, bo później wyraźnie czułam porzeczkowo-jagódkową słodycz. Od samego początku niosły rześkość i chłodek, co najpierw przywodziło na myśl lody (owocowe, ale i nieco mleczne), a potem efekt mięty (nie ją samą w sobie).

Wraz z motywami osłabiającymi soczystość i owocowość, wyłoniło się i coś słodszego... Jakby wręcz karmelowo-krówkowego, w czym upust znalazły prażone nuty (na pewien czas zupełnie znikające ze sceny). Przedstawiały orzechy - młodziutkie i świeżutkie, wręcz słodkie laskowce i... coś karmelowo-palonego... jakby sezamki? a może także laskowce w takim wydaniu? Przywodziło to na myśl też cynamonowo-korzenne klimaty (prażone, karmelizowane itp. orzechy laskowe czasami tak mi się kojarzą).
Gdy to te klimaty obejmowały dowodzenie, zaczęły o sobie przypominać cytrusowe kwaski.
Tym razem jednak pomyślałam o jakimś cytrynowo-jabłkowym sorbecie lub soku... tak rześkim, że chyba również chociaż przyozdobionym miętą. Przy tych nutach, prażenie i czerwony duet porzeczek i żurawiny sprawiły, że w końcu i grejpfruta chyba uchwyciłam, ale... sama nie wiem.

Końcówka zrobiła się bardziej cynamonowo-palona, gorzkawa, ale i niemal kwiatowo-perfumowo słodka... Nie była już tak mocno owocowa, ale soczystość zachowała, choć ta była złączona i z tą mniej owocową rześkością.

Czekolada wyszła bardzo smakowicie. Smaki płynęły leniwie, ale były bardzo bogate i głębokie. Porzeczki, czerwone owoce, z motywem cytrusowo-jabłkowym zestawione ze słodkimi orzechami oraz dość dosadnie palonymi akcentami wyszły harmonijnie i rześko. Wszystko się zeszło, mimo zjawiska "paraboli smaku" (kwasek-słodycz-kwasek-słodycz na gorzkawej bazie).
To łagodna 82 % (powiedziałabym, że ma mniej, a przecież nie zapchali tłuszczem), jednak to taka charakterna łagodność, że... mniam! Powinna posmakować każdemu.

Z kolumbijskich bardziej smakowała mi chyba tylko Domori Teyuna Colombia 70 %, jednak OB miała "to coś" (może była dosadniej kakaowa?), co przeważyło, że ocenę wystawiam wyższą, choć nie wciągam jej listę tych naj-najukochańszych tabliczek.


ocena: 10/10
kupiłam: Smakowe Inspiracje
cena: 28 zł (70g)
kaloryczność: 574 kcal / 100 g
czy znów kupię: tak

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy

-----------
Aktualizacja z dnia: 28.09.2019
Są marki, za których nowości jestem gotowa zapłacić prawie każdą cenę. Gdy sklep Smakowe Inspiracje zniknął, zaczęłam ze smutkiem wspominać Original Beans. Do tylu chciałam wrócić! I wtedy właśnie pojawiły się w Sekretach Czekolady. Nie powstrzymałam się - nawet nie próbowałam - i wróciłam do jednej z moich ulubionych czekolad. Podczas kompletnie niewymagającej degustacji, bez notatek itp. wyłapałam parę nowych nut, parę nowych skojarzeń pojawiło mi się w głowie, toteż i małą aktualizację pozwoliłam sobie skrobnąć.

I tym razem zapach wydał mi się bardzo owocowo-kwiatowo-perfumowy, co zespoiło lekkość i pewną ciężkość. Obok porzeczek i grejpfrutów doniuchałam się też lekko wiśniowej sugestii, skrytej w mocnym paleniu.

W smaku dymno-palona gorzkość przechodząca w ziemię i mieszająca się z mnóstwem kwaskawych owoców (a więc znów żurawiny, grejpfruta, porzeczko-jagódkami) wydała mi się lekko alkoholowa. Taka... podkreślona pewną ostrością. Chłodzący efekt mięty i późniejsze cynamonowe nuty, wraz z tą pikanterią teraz wydały mi się nieco lukrecjowe. To właśnie / "efekt mięty" sprawił, że wydźwięk mimo raczej ciepłych nut, był rześko-chłodny.
W gorzkości orzechów i drzew tym razem doszukałam się też ziemistych / kawowo-ziemistych zapędów. Po chwili jednak ponownie trafiłam na palony, gorzkawy sezam. Ten świetnie do nich przeniknął dzięki palono-karmelowej, takiej karmelizowanej, słodyczy (którą i ostatnio się zachwycałam). Tej tu nie brakowało, głęboka i nienachalna, była trafiona doskonale i w punkt, i w nuty.
Sezam i drzewa zdawały się być pełne życia dzięki kwiatom, a od nich było blisko do soczystości, za którą szedł kwasek i cierpkość. Druga połowa, jak poprzednio, wydała mi się bardzo cytrusowa - teraz nazwałam to kwiato-cytryną, znów i jabłka czułam... Jabłka czerwone... niemal winne? I wiśnie? Podkreślone paloną gorzkością i lekką pikanterią, że aż nieco alkoholowe. Tu jednak karmelowa słodycz sugerowała coś słodkiego, przystępnego.
Pozostawiła soczyście-ziemisty, podprażony posmak na dość długo.

O tak, znów czekolada wydała mi się wielopłaszczyznową pysznością! Od kwiatowo-owocowej lekkości, przez chłodek po pikanterię i alkoholowe klimaty. Cudna gorzkość samych smakowitych rzeczy i intrygująca nuta sezamu - no coś pięknego.
Utwierdziłam się w przekonaniu, że mimo iż to dość lekka smakowo 82 %, to zasłużona 10. Tylko teraz konsystencja wydała mi się rzeczywiście wskazująca na te 82 %, nie wykluczam że właśnie za sprawą tłuszczu.

16 komentarzy:

  1. charlottemadness16 lutego 2018 07:32

    W ciemno powiedziałabym,że to 70-tka. Rzeczywiście łagodna ale chyba to za sprawą tej rześkości płynącej z owoców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, ale właśnie lubię i takie delikatne, rześkie nuty, gdy płyną naturalnie z kakao. Dopiero łagodność wynikająca z zawartości tłuszczu kakaowego mi przeszkadza.

      Usuń
  2. Wkurzyłam się, bo składałam zamówienie na krótko przed pojawieniem się nowości w sklepie, a na właśnie na tej tabliczce najbardziej mi zależało :| No nic, dobrze wiedzieć, że będzie warta oddzielnych kosztów przesyłki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rzeczywiście miałaś pecha, ale taak, te nowości są warte swej ceny (nawet z przesyłką).

      Usuń
  3. DLa mnie mogłaby okazać się zbyt łagodna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest łagodność, że smak mało wyczuwalny. Jest wyrazisty i to bardzo.

      Usuń
  4. Będę musiał kiedyś zamówic te Original Beans, szkoda, że nie mają ich Sekretach i trzeba robić dwa zamówienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mają? Wydaje mi się, że miały się pojawić.

      Usuń
    2. No nie mają :( Ale za to jakiś nowy Cluizel z Kolumbii się pojawił...

      Usuń
    3. O tym to ja z kolei jeszcze nie słyszałam. Może kupię, bo i tak Franceschi do zdjęć zamawiam, to coś więcej muszę wybrać.

      Usuń
  5. Kusząca :) Jeżeli ma ponad 80% i do tego jest łagodna jak na tą ilość to tym bardziej kusi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, tym bardziej, że to taka głęboka, boska łagodność.

      Usuń
  6. Rozpłynęłam się <3 Jak zwykle nie wyczułabym nawet połowy z tego, co Ty, ale nie szkodzi. Nie wiedziałam, że wyszła taka czekolada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz już wiesz i zrób wszystko, by ją zdobyć. Może tego wszystkiego nie poczujesz, ale zachwyt na pewno.

      Usuń
    2. WSZYSTKO, powiadasz? W razie czego opłacisz mi adwokata? ;>

      Usuń
    3. Wolałabym Ci po prostu czekoladę kupić. Nią może byś mnie poczęstowała, bo adwokat... nawet jakbyś częstowała, to nie wiem, nie wiem.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.