Marou Ba Ria 76 % to ciemna czekolada o zawartości 76 % kakao trinitario z Wietnamu ze wzgórz prowincji Bia Ria.
Po otwarciu poczułam bardzo soczysty, kwaskowaty zapach wiśni i egzotycznych owoców. Jakieś niemal cytrusowe kwaski i kwaseczki podpowiadały wręcz zakwas, więc wyobraziłam sobie chleb żytni na takim z dżemem wiśniowym... Wilgotny i mocno wypieczony, bo i mnóstwo prażono-palonego klimatu w tym odnalazłam. Drzewa i ziemia bardzo zdecydowanie tu zagrały. Na myśl przyszły mi także beczki... Jakby drzewa wiśni i beczki z drewna wiśniowego. W tle była też jeszcze "nutka mniej smakowita", której nie udało mi się nazwać.
Już w trakcie robienia kęsa przywitał mnie kwaśny, pikantnie-słodki smak. Kwasek to 100 % owoców z charakternymi, wyrazistymi wiśniami na czele.
Wiśnie te niosły także wiele cierpkości. Okazało się, że tej tu nie brak i że do jednoznacznych nie należała. Poniekąd była owocowa za sprawą wiśni, także innych czerwonych owoców (porzeczki? kwaskowate truskawki?) ale też jakby... czegoś podchodzącego pod cytrusy, ale niebędącego żadnym konkretnym cytrusem.
Jednak też i coś "mleczniejszego", przy czym chwilowo pomyślałam o słodyczy owocowych... jogurtów? No tak, bo cały czas czułam kwasek (głównie owocowy). Najpierw do głowy przyszły mi "rzeczy truskawkowe", ale potem... Coś morelowo-śliwkowego, niepolskiego.
No i po tych palono-przyprawionych falach wreszcie dotarło do mnie, czym były "niecytrusowe cytrusy". Wróciły bowiem, ale i z silniejszą słodyczą (jakby jakiś sos owocowy i karmelowy? albo... miód?). Toż to chrupiące jabłka.
Na końcu wzbierała słodycz, robiła się niemal miodowo-mleczna, jabłkowo... ostrocynamonowa? I jednak palona w pewnym stopniu z machającym z oddali cierpkim kwaskiem owoców.
Pikanteria przypraw, paloność i owocowo-jakaś cierpkość pozostawały w posmaku na dość długo.
Mimo że z opisu może nie wydawać się zbyt słodka, to jednak... słodka była. Z tym, że to słodycz kompletnie podporządkowana kwaskom. Oba te smaki były wpisane w owoce. Przede wszystkim czułam wiśnie, ale zarejestrowałam też mniej obrazowe "egzotyczne jabłka" i zbieraninę czerwonych, czegoś śliwkowego. Kwasek to czyste, soczyste owoce; co innego cierpkość - ta pochodziła z różnych źródeł. A tych, może niewyrazistych, ale jednak, było sporo. Przodowały pikantne przyprawy, ale i zdecydowane palenie / prażenie, co jednak nie przełożyło się na silną gorzkość. Wyszło bardzo orientalnie. Czekolada nie była specjalnie intrygująca, mimo że trudno uchwycić pewne smaczki; wyszła głęboko, smacznie, ale nie charakterystycznie. Przypadła mi do gustu, ale bez szału. Czytając o niej u innych odniosłam wrażenie, że każdy czuł co innego - rzeczywiście jej nuty zasnuwały się wzajemnie, ale... może właśnie taki jej urok.
ocena: 9/10
kupiłam: Czekolady Świata
cena: 28 zł (dostałam rabat; za 80 g)
kaloryczność: 599 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym
Skład: kakao, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy
Może taki jej urok, ale ja się tego nie dowiem :| Idę kupić jakiegoś wedla, chyba czas pogodzić się z rzeczywistością...
OdpowiedzUsuńLiczę, że odblokują ten sklep w końcu. Albo że jakoś znajdzie się inny sprzedawca kiedyś... bo ja bym chciała do niej wrócić!
UsuńTaa, Wedel idealny do umartwiania się, haha.
Wydaje się ciekawa i raczej skomplikowana. Do tej pory chyba tylko raz próbowałem Marou, trzeba będzie to nadrobić.
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Naprawdę intrygująca marka, której warto się przyjrzeć.
UsuńMiało być tak pięknie. Nawet w pewnej chwili schowała się pikantność, w związku z czym miałam nadzieję przeczytać, że tylko Ci się wydawało. A Ty mię tu z chilli prosto na twarz. Ech.
OdpowiedzUsuń