poniedziałek, 25 czerwca 2018

Milka Crispy Joghurt mleczna z nadzieniem jogurtowym, płatkami kukurydzianymi i chrupkami ryżowymi

Są słodycze, po które nie powinnam sięgać, są takie, które ciekawią mnie, mimo że nie mogą mi smakować i dobrze o tym wiem, są... oj, mogłabym tak w nieskończoność. Dziś jednak powinna interesować nas kategoria "kilka lat temu jadłam i w sumie mi smakowało, ale wracać nie chcę". Z tej kategorii słodycze jem tylko pod bloga, gdy wpadną w moje ręce przypadkiem. Ta kiedyś zwróciła moją uwagę wtedy lubianymi płatkami kukurydzianymi. Mimo że zawsze jadłam je z mlekiem, miło mi się kojarzyła. Ostatnio dostałam od Mamy 1/3 czekolady (bo 300 g to jej za dużo), ale... cóż... zostałam raptem z paskiem. Dlaczego?


Milka Crispy Joghurt to "czekolada mleczna z nadzieniem jogurtowym (48%) oraz mieszanką płatków kukurydzianych i ryżowych (5,5%)".
Według mnie znalazły się tak chrupki ryżowe, nie zaś płatki, ale niech Mondelezowi będzie.

Po otwarciu poczułam bardzo słodki zapach mlecznej czekolady o uroczo-dziecięcym wydźwięku, któremu wtórowała spora ilość mleka w proszku. Po przełamaniu doszukałam się także lekko kwaskowatej nutki. Nie było to odpychające, a całkiem niezłe, choć nie w moim stylu.

Tabliczka wydała mi się dość twardo-krucha, jak na Milkę. Tłustość w dotyku czuć, ale w sumie palców nie tłuściła. Przekrój ujawnił dużo białego nadzienia, sporo chrupek i stosunkowo mało płatków kukurydzianych.
W ustach czekolada była tłusto-kremowa, nadzienie zaś tłusto-proszkowe; cecha wspólna to ulepkowatość. Chrupiący dodatek okazał się w tym najgorszy i zbawienny zarazem, bo przełamywał tłustość, ale strasznie drapał podniebienie zanim rozmiękł i stał się bardziej cywilizowany. O ile chrupki ryżowe były lekkie i napowietrzone, tak płatki kukurydziane cechowała twardość.

W smaku czekolada to typowy duet cukru wymieszanego z mlekiem w proszku w uroczo dziecięcej tonacji, co do mnie osobiście nie przemawia.

Białe wnętrze wcale aż tak szybko się nie przebijało, a jedynie gdzieś w tle zaznaczało swoją obecność. Z czasem jakakolwiek, nawet ta dziecinna, czekoladowość powoli odchodziła w niepamięć, zostawiając tylko mleczny smak. W tle zaznaczał swoją obecność jogurtowy kwasek,
Z czasem zanikał też smak mleka w proszku, coraz bardziej przypominał zacukrzone mleko. W tle mignął mi posmak margaryny. Od margaryny całkiem skutecznie odciągał uwagę rosnący w siłę smaczek jogurtu, nieźle łączący się z mlekiem. Nie było w nim o dziwo przerysowania, żadnego niejogurtowego kwachu. Był raczej delikatny, ale wyraźnie wyczuwalny.

Trudno mi powiedzieć czy pasował do cukrowo-mlecznej czekolady; na pewno nie gryzł się z nią. Dzięki jogurtowej nutce nie wyszło cukrowo do potęgi, ale jakoś specjalnie lekko, rześko też nie. Trochę smak mleka w proszku z tym tak... to ryzykowna para (czuję, że po więcej niż pasku mogłoby zacząć budzić dziwne skojarzenia).

Chrupacze w smaku wnosiły swoje trzy grosze. Ryżowe były bardziej neutralne, ale za to z odrobineczką soli, a kukurydziane... w całości ich smak był bardzo lekki i kukurydziany.
Ogólnie, rozgryzane na prawie samej końcówce, były wyraźnie wyczuwalne i dobrze neutralizowały słodycz.

Na koniec pozostawało poczucie sztuczności i cukrowości, posmak bardzo słodkiej czekolady i albo wspomnienie chrupek i płatków (oraz to, co powłaziło w zęby), gdy rozgryzało się je na bieżąco, albo głównie ich smak, gdy zostawiło się je na koniec. Dopiero po zjedzeniu czułam, że kwasek był "regulowany" kwaskiem cytrynowym, co wcale przyjemne nie było, ale też nie takie mocne.

Całość obracała się wokół cukru i mleka w proszku, ale jogurtowy motyw nieźle się w tym odnalazł. Nie poraził kwachem, więc też wyszedł w sposób dziecinny. W chrupiącym dodatku coś mi nie grało. Struktura drażniąca, smak... wolałabym czuć dużo kukurydzianych (tylko żeby nie były twarde i żeby wtedy np. to przy nich odnaleźć słonawość). Mam z nimi ogromny problem, bo coś mi w nich nie pasowało, ale bez nich w ogóle nie chciałabym tej czekolady, widziałaby mi się jako nudna (bałabym się jej smaku chyba).
Czekolada wyszła więc całkiem w porządku jak na Milkę, ale nie aż tak, by chcieć zjeść jej większą ilość. Uważam ją za trochę powyżej przeciętną z półki zwyklaków.


ocena: 6/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 554 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, olej palmowy, serwatka w proszku, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, miazga kakaowa, mąka ryżowa 3,5%, odtłuszczony jogurt w proszku 2,5%, tłuszcz mleczny, mąka kukurydziana 1%, emulgatory: lecytyna sojowa, lecytyna słonecznikowa; pasta z orzechów laskowych, regulator kwasowości: kwas cytrynowy; sól, ekstrakt słodu jęczmiennego, aromaty

18 komentarzy:

  1. Jak zobaczyłam miniaturę znajomej z dzieciństwa milki i to u Ciebie na blogu to myślałam, że mam halucynacje xD Później zaś... żeś samobójca :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dzieciństwa? Myślałam, że te duże Milki weszły parę lat temu, ale pewnie to ja zacofana jestem.
      A już tam, halucynacje. Patrz, że nawet kolorystycznie fioletem (prawie) pasuje.

      Usuń
    2. Wiesz... w sumie to dałaś mi do myślenia, bo ja pod całe dzieciństwo to już gimbazę podciągnęłam, a raczej zawłaszczyłam i sklasyfikowałam xD I tu mnie masz :'D Przyznaję się! Oglądałam wtedy namiętnie Disney Channel - ale cóż począć!? Wtedy to było coś odkrywczego xD Nie bijcie mnie ;>

      Usuń
    3. Gimnazjum to i ja traktuję jako dzieciństwo, ale do Suwałk takie rzeczy jak ta czekolada to zaczęły docierać dopiero jakieś... 5 lat temu? To wiesz, ja zacofana jestem. Dobrze, że już tam nie mieszkam.
      Cóż począć? Ja dalej oglądam bajki i programy dla dzieci. Bajki oglądam, wyglądam jak zbuntowana nastolatka, mam dziwactwa jak stara panna, a logikę i bezpośredniość często jak facet. Kto ma bić? Ja? Poduszką chyba. (Bitwa na poduszki! <3 Zawsze chciałam się tak z kimś pobić skacząc na jakimś wieeeelkim łóżku.)

      Usuń
    4. Taka prawda, że człowiek czy tego chce, czy nie to całe życie będzie odwoływał się do swojego dzieciństwa i zachcianek z tego okresu. Tłumaczyli nam to kiedyś na studiach, że to udowodnione :D

      O Bożenko... pod drugą częścią mogę się podpisać całą sobą :O A pod ostatnim zdaniem nawet walnąć podpis imieniem i nazwiskiem! Ale Ciii... to zostaje między nami xD

      Usuń
    5. No tak, ale... w sumie to chyba normalne, że człowiek odwołuje się do całego swojego doświadczenia, zbieranego latami.

      Usuń
    6. mi chodziło stricte o dzieciństwo ;)

      Usuń
  2. Już jej wygląd sprawia ze nie mam ochoty spróbować ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz spojrzałam na zdjęcia i mi jej przekrój z pryszczami się skojarzył, ale tak ogólnie akurat wygląd (kostki z krową) uważam za całkiem spoko.

      Usuń
    2. Zdjęcia są w porządku, tylko to Milka :P

      Usuń
    3. Nie, nie. Ja moim zdjęciom nie mam nic do zarzucenia, tylko chodzi mi o to, jak wyglądają kulki ryżowe na zdjęciu, gdzie czekolada jest przełamana - jakoś niezbyt ładnie.

      Usuń
  3. No to taka typowa słodka czekolada na zamulenie - ja tam lubię, ale szału z nią nie ma ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, właśnie, że typowa (choć właśnie akurat ja nie odczuwam chęci na takie zamulenie). Trafiłam jednak raz i drugi na skrajne opinie, a to że najlepsza Milka, a to że wyjątkowa potworność, której przez cukier i kwach nie da się jeść.

      Usuń
    2. Właśnie dziwi mnie ta duża ilość miłośników tej czekolady. Moim skromnym zdaniem jest dużo więcej lepszych smaków Milki niż ta tutaj.

      Usuń
    3. Obecnie to rozeznania nie mam, ale wydaje mi się, że masz rację. Ot, jogurtowa z chrupaczami (wcale nie takimi przełomowymi).

      Usuń
  4. Niby lubimy chrupkość i jogurtowość w czekoladach ale ta nam wyjątkowo też nie podeszła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, że masz prawo jeść i recenzować, co chcesz, ale jak widzę tu Milkę, Barona albo coś innego plebejskiego i niemającego szansy - lub mającego tak małą, jak ucho chrabąszcza (?!) - zyskać przychylności, czuję smutek, a nawet irytację. Sądzę, że czułabyś się podobnie, gdybym sięgała po "Twoje" czekolady i je objeżdżała, że są paskudnie ziemiste, gorzkie, kwaśne i kamiennie. Czuję, że jeśli ja jadę po Milce, jest okej, bo potrafię też znaleźć dobre produkty i nie jestem wrogo nastawiona do marki. Ty za to jedziesz po Milce, bo jest Milką.

    (To nie zarzut, tylko obserwacja).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja to widzę inaczej. Zobacz, że są np. Original Beans, które Ci smakowały lub nawet Zottery z 6 chi. Patrz, że taka Bellarom z ciasteczkami Neo dostała u mnie 10/10, a deser Milka&Muller chwaliłam, więc nie jadę po Milce za to, że jest Milką. Jak w przypadku tej: darzę ciepłym uczuciem płatki kukurydziane (mimo że obecnie nie jem) i tak sobie pomyślałam, że w przypływie ochoty na coś takiego zalepiająco-słodkiego, akurat ta Milka wciąż może mieć szanse i u mnie. Zobacz, że tak całkiem jej nie zjechałam. Ba! Uznałam, że jest ponadprzeciętna w swojej kategorii, ale brakowało mi tu spójności. Nie, nie liczyłam na nadzienie a'la Zotter, a na mnóstwo fajnych płatków kukurydzianych. Dostałam wnerwiające chrupki ryżowe.
      Nie uważam więc, by 6/10 była krzywdzącą oceną. Na pocieszenie dodam, że dziś jadłam super hiper bean-to-bar, hawajską ciemną mleczną i... też dostała 6/10, a biorąc pod uwagę cenę obu tabliczek to sama nie wiem, na którą wolałabym się naciąć, gdyby miało do tego dojść.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.