Rococo Roald Dahl George's Marvellous Medicine to biała czekolada z lukrecją, borówką amerykańską i koprem włoskim, mającą przypominać smakowo "cudowne lekarstwo".
Tabliczka trzasnęła-pyknęła w sposób charakterystyczny dla nieulepkowatych białych czekolad; w dotyku zaznaczała się jej tłustość, ale i pewna pudrowość. W ustach okazała się jednak, jak na białą, mało tłusta, ale bardzo gęsta, dość znacząco proszkowa. Przypominała w tym domowe lody. Nie była gładka, ponieważ zawierała sporo twardawych drobinek.
Zalewała to fala mleka.
Mleko łącząc się z lukrecją tworzyło złudzenie zimnego mleka pitego w upalny dzień.
Lukrecjowo-anyżowy smak szybko zaczął dominować, ale nie zabił innych smaczków. Był cudownie wyrazisty, choć nieprzesadzony. Wkomponował się w ogólną silną słodycz (w końcu lukrecja sama w sobie jest słodka). Chłodek tego dodatku sprawił, że słodycz była jak najbardziej przystępna, wydała mi się naturalnie zgłuszona, taka trochę słodzikowa, ale w pozytywny sposób, gdyż opierało się to na lukrecji. Kojarzyło mi się to (wraz z konsystencją) z lodami śmietankowymi.
Do śmietanki dołączał lżejszy akcent. To bardzo, bardzo nieśmiałe jagódki - może trochę kwiatowo-cukierkowe, ale też już "apteczne". Słodkie, ale rześkie, sugerujące odrobinkę kwasku.
Końcówka jednak i tak należała do pikantnej, wyrazistej lukrecji wgryzającej się w śmietankową maślaność białej czekolady. Silna słodycz podporządkowała się temu, nie odbiegała klimatem, była rześko-chłodząca, co cudownie wyszło przy pikanterii wyczuwalnej na języku jako... delikatne odrętwienie?
To poczucie pozostawało jeszcze dość długo, dłużej niż przyjemny posmak maślano-śmietankowej czekolady i (nieco mniej przyjemne) delikatne poczucie przesłodzenia (no ale w sumie w dobrym stylu).
Ta była bardzo białoczekoladowa i bardzo, bardzo lukrecjowa. Bardzo słodka, a zarazem charakternie wytrawna.
Od razu przywołała na myśl genialną białą Zotter Labooko Soy white - właśnie też anyżową / lukrecjową. Rococo wyszła intensywniej (intensywniej lukrecjowa, czekoladowa) i cudnie śmietankowo. To zjawiskowość w tabliczce.
ocena: 10/10
kupiłam: zamówienie przez e-mail
cena: 28,50 zł (za 70 g)
kaloryczność: 564 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym
Skład: biała czekolada (cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, lecytyna sojowa), liofilizowana lukrecja, liofilizowane nasiona kopru włoskiego, liofilizowane sproszkowane borówki amerykańskie, sproszkowany burak, wędzona sól morska, suszone kwiaty lawendy, olejek z mirry
O widzę, że masz na blogu tego samego bota co Basia, uważaj, bo bedzie spamował linkami każdy temat. Co do czekolady, to wyszła ciekawie, ale zdecydowanie to nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńJakiego bota? Ja nic nie widzę i nie wiem, o co chodzi.
UsuńHmm, widziałem tu wpis linkującego bota, taki sam, jak pojawił się na blogu Basi, ale teraz nie ma....
UsuńMoże to był jakiś błąd w Bloggerze i wyświetlał mi w blogach zabłąkany wpis, ale teraz już poprawili.
UsuńOj nie wiemy czy takie połączenie smaków by nam odpowiadało ale brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńŚmiem wątpić, czy by Wam smakowało. :P
UsuńBoże jakie opakowanie <3
OdpowiedzUsuńZ tej linii w ogóle są cudowne, zwariowane opakowania.
UsuńGdyby nie lukrecja... to i ja chciałabym by mi ten chłopiec uwarzył takiej mikstury jak babuszce xD
OdpowiedzUsuńAle właśnie bez lukrecji to nic ciekawego by tu nie było.
UsuńKompletnie nie moja, ale zjadłabym z uwagi na przepiękne opakowanie i ciekawy kolor czekolady. Czy zamiast lukrecji wolałabyś smak mikstury sporządzonej przez bohatera książeczki? :D
OdpowiedzUsuńNie, nie wolałabym. A spróbowałabyś czekoladę z takimi rzeczami? Nadziewaną powiedzmy?
UsuńJak u tego chłopca? W życiu :P
OdpowiedzUsuń