O czekoladzie napisać mogę jeszcze tylko, że jej kakao zakupione zostało z małych, lokalnych farm kooperatywy Cocabo, kultywującej tradycyjną uprawę.
Zotter Labooko Panama 72 % to ciemna czekolada o zawartości 72 % kakao z Panamy. Czas konszowania to 18 godzin.
Po otwarciu poczułam łagodny, choć wyrazisty zapach. Dominowała w nim kawa - jej mocno prażone ziarna. Doszukałam się też sugestii skórki ciemnego chleba (?).
Otaczały je nuty wilgotnej ziemi, od czego odchodziło skojarzenie z morką trawą i... "mokrymi morelkami". O tak, dużo było przy tym wszystkim słodyczy i rześkości o kwiatowym wydźwięku. Przełożyło się to na skojarzenia z przetworami... wiśniowymi i jakimiś żółtymi (brzoskwiniowymi?).
Prażoność podkręcała wytrawniejszy charakterek słodyczy (figi?).
W pierwszej chwili z zaskoczeniem odnotowałam gorzkość. Była zarówno palona, jak i wilgotna. Natychmiast skojarzyła mi się z odymioną ziemią oraz z orzechami włoskimi (ze skórkami!).
Od tych nut, zwłaszcza od ziemi, odchodził bardzo szybko lekki kwasek, ale najpierw to słodycz rozwinęła skrzydła.
Cały czas trwała przy niej odrobinka palonej gorzkawości, charakterek, który chwilami może i przyprawiony się wydawał. Kojarzyło mi się to jakby... z karmelem, ale takim "charakternie drapiącym w gardle" (piszę "jakby", bo nic nie drapało, nie było tu dużo słodyczy). To bardziej smak... z pogranicza miodu i fig.
Znów jednak dym, gorzkość palonej kawy i orzechów z tła nie odpuszczały. Dołączało do tego mocno czekoladowe brownie. Przez moment, przez kumulację słodyczy zrobiło się to bardziej "neutralne", jakby wręcz maślane... ale maślane nie masłem, a orzechami... jakby jakieś delikatniusie (nerkowce?)... albo np. jak taka jaśniutką skórką suszonej figi?.
Szybko jednak znów zadziałały owoce i obok kawy lekko mignęło mi się wiśniowego, a po chwili... już czułam gorzko-ziemiste cytryny, takie ze skórkami. Charakterna słodycz trochę je zmanipulowała... poczułam jakby podszczypujący w język efekt ananasa?
Na długo pozostawał posmak posmak prażenia, orzechowych motywów i słodkich owoców. Już bez kwasków, a z poczuciem niemal kwiatowej lekkości, z zadziornie zaznaczoną charakterniejszą ("przyprawioną"?) nutką w tle.
Mimo sugestii tłustości, tabliczka wyszła cudnie rześko, lecz dobitnie smakowo. Zdecydowana i znacząca słodycz miała nieinwazyjny wydźwięk, więc nie była za silna. Kwaski nie wyszły nachalne, a gorzkość... była cudnie głęboka. Jakby kawa i brownie zakopane w ziemistości, paloności, soczystości cytrusów i morelo-brzoskwiń, orzechach włoskich (i nerkowcach? czy po prostu z maślaną nutką?) i złożonej słodyczy miodu, fig (i bananów?). Wszystko było harmonijne, ale z pazurkiem. Po trochu znalazło się tu wszystko, co uwielbiam, więc wybaczam jak dla mnie trochę za dużo maślanych zapędów.
Ta niepewność związana z nutą bananów przypomniała mi, że jadłam taką czekoladę: ziemistą, ciastowo-paloną, karmelową i "o smaku zapachu ziaren kawy", właśnie z mocno bananową słodyczą - A. Morin Panama noir 70 % (patrząc na datę recenzji aż się zdziwiłam, że to pamiętałam).
ocena: 10/10
kupiłam: foodieshop24.pl
cena: 16 zł
kaloryczność: 591 kcal / 100 g
czy znów kupię: tak
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, sól
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, sól
Niedawno ją jadłem i też pierwszym wrażeniem był orzech włoski :)
OdpowiedzUsuńLubię takie jednoznaczne nuty. Zwłaszcza, gdy pada na moje ulubione orzechy. :D
UsuńZ tego wszystkiego najchętniej zjadłabym brownie :P
OdpowiedzUsuńTyle nut, że przynajmniej masz w czym wybierać.
Usuń