czwartek, 2 sierpnia 2018

ciastka McEnnedy American Star Chocotelli

Po latach zrobiłam się sceptyczna jeśli chodzi o orzechowe rzeczy. Ostatnio potwierdzeniem, że "zwielokrotniona czekoladowość" wygrywa z orzechami były lidlowe brownie - z czekoladą i orzechami. Z serii McEnnedy jadłam również ciastka American Star Nougatelli - i to jeszcze w czasach, gdy wydawały się niezwykłe. Teraz? Pewnie, i Wedel, i Milka powyskakiwali z podobnymi, ale zupełnie mnie nie kuszą. Lidlowe a i owszem, bo kiedyś mi bardzo smakowały i nie wiem dlaczego, ale czekoladowe na blogu się nie znalazły (jeszcze wtedy chyba nie miałam zdjęciowej manii i pewnie po prostu nie porobiłam im zdjęć).


McEnnedy American Star Chocotelli to "kruche ciastka kakaowe z nadzieniem kakaowym (28%) i czekoladą (15%)" dostępne w Lidlu w ramach tygodnia amerykańskiego.
Paczka waży 175 g i zawiera 8 ciastek; zostały wyprodukowane w Holandii.

Po otwarciu poczułam smakowicie ciemnoczekoladowy, wypieczony zapach. Był słodki, kojarzył się jakoś tak "browniusiowo". Krótko mówiąc, był kuszący.

Ciastka w dotyku nie wydały mi się zbyt tłuste, a dość sucho-kruche, jednak nie kruszące się. Przy przełamaniu można je wgnieść (z racji, że mają nadzienie), przy czym nie rozlatują się na miliony okruszków. O ile trochę plastelinowych kawałków czekolady na wierzchu ciastek było mnóstwo, tak kremu "w sumie spoko, ale mogłoby być więcej". Powiedziałabym, że to takie tłuste smarowidło typu Nutella.
Przy jedzeniu okazało się, że ciastka były naprawdę konkretne, bo twardawo-kruche, ale i (jak dla mnie) nazbyt natłuszczone i lekko ziarniście cukrowe. To poczucie przetłuszczenia napędzał bardzo tłusty, niemal oleisty krem.

Samo ciastko okazało się  przede wszystkim słodkie. Ewidentnie czekoladowe zabarwienie smakowe sporo miejsca zostawiło też ciastkowo-kartonowej "neutralności", a mocne wypieczenie zostało podkreślone akcentem soli, która jednak słodyczy nie przełamała.

Kawałki czekolady to moc cukru i czekolady, owszem, ale w takich proporcjach, że nie da się stwierdzić, czy to ciemna, czy mleczna.

Krem z kolei wydał mi się już czekoladowo-przesłodzony, ale bardziej "określony", bo jednoznacznie kojarzący się z czekoladowymi smarowidłami (a że ich nie jem, to do żadnego nie porównam). Nie smakował jednak tanio, a po prostu jak mocno czekoladowy krem.

Zdawało się, że to on nadaje całości określonego charakteru. Wyszło więc bardzo czekoladowo i cukrowo słodko, całkiem smacznie, choć zdecydowanie za słodko i za tłusto. Ogólnie nie podobała mi się struktura i proporcje, bo za dużo tu nudnego ciastka, a za mało centrum (kremu). To jednak on napędzał tłustość, więc... no, mam z tym problem, nie ukrywam. Ciastka dobre i zarazem w kategorii "nie mam do czego się przyczepić, ale mi nie pasowały; ja zrobiłabym je zupełnie inaczej".
Najlepiej szły popijane herbatą, bo to przełamywało słodycz i sprawiało, że samo kruche ciastko nie zapychało.

Ja chyba po prostu jestem nieciastkowa, nie cierpię czekoladowych smarowideł, ale... lubiącym czekoladowe ciastka szczerze polecam. (Po 1/4 ciastka czułam tłuszcz na ustach, całym się zasłodziłam, a drugiemu nawet z herbatą całemu nie dałam rady; resztę oddałam mamie, która była zachwycona, mimo że nie lubi ciemnych ciastek.)
Zszokowało mnie, że uznałam orzechowe za lepsze. Tam po prostu orzechowa nuta nieco rozbija cukrowość, a jasne ciastko wyszło paradoksalnie mniej słodkie.


ocena: 7/10
kupiłam: Lidl, tydzień amerykański
cena: jakieś 4-5 zł (?)
kaloryczność: 518 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, oleje roślinne (z palmy olejowej, słonecznikowy), mąka pszenna, miazga kakaowa, mąka owsiana, 4,5% kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, substancje spulchniające: difosforany, węglany sodu; tłuszcz kakaowy, syrop glukozowy, lecytyna sojowa, laktoza, sól

10 komentarzy:

  1. Kiedy widywałam je w Lidlu czasem myślałam, że z ciekawości mogłabym jedno spróbować. Po przeczytaniu Twojej recenzji, wiem to byłby błąd. Już mi się odechciało i to na dobre :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Mając wybór zakupu wybrałybyśmy tą wersję, więc też jesteśmy zdziwione, że orzechowe smakowały Ci bardziej :) Może kiedyś będziemy miały okazję spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak, w sumie nie odradzam, ani nie namawiam. Na dwie osoby to w ogóle można sobie pozwolić, bo wtedy paka aż taka wielka się nie wydaje.

      Usuń
  3. Tłustość w tego typu ciastkach, zwłaszcza gdy są smaczne, nie przeszkadza mi. Ilość kremu to niestety problem, z którym borykają się nie tylko lidlowe marki. Może inaczej nie dałoby się ich upiec? Cholera wie. Ja zdecydowanie chciałabym więcej nadzienia. Główna rzecz do poprawy tu to odczuwalny w konsystencji cukier - niedopuszczalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi właśnie często i w smacznych rzeczach tłustość przeszkadza, np. czasem czekolady 80 % - 100 % też są za tłuste. Tu nawet występuje zdrowy tłuszcz, a mimo to narzekam.
      Myślisz, że pieką je z tym kremem? Ja bym raczej obstawiała jakieś... wstrzykiwanie strzykawkami? Tak jak w tych brownie lidlowych, gdzie nawet dziurki były. Ale w sumie pieczenie od razu z nim jest logiczniejsze.
      Cukrowość powala! Dobrze jednak, że mimo to jakoś tam one wyszły.

      Usuń
    2. Nie, raczej nie pieką. Miałam na myśli, że przy cieńszych ściankach podczas pieczenia mogłyby się uszkodzić (połamać, zapaść, coś tam).

      Usuń
    3. Jeśli o to chodzi to może i tak, ale... na pieczeniu słodkich rzeczy znam się tak bardzo, że od razu do głowy mi przychodzi jakieś "a cienkie wafle to jakoś pieką". xD Nie no, na serio to racja.

      Usuń
  4. Jadłam te i te orzechowe. Orzechowe bardziej mi smakują, ale obie wersje bardzo udane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, ja dalej nie mogę się nadziwić, że i mi orzechowe bardziej przypadły do gustu.

      Usuń
    2. U mnie akurat to norma, że wolę orzechowe smaczki.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.