sobota, 18 sierpnia 2018

Stainer Grand Cru 70 % Peperoncino di Espelette con Ananas ciemna z ananasem i chili

Z moją miłością do czekolady związany jest pewien paradoks. Kocham czekoladę, zwłaszcza tę prawdziwą, i czekolady nigdy nie mam dość. Problem w tym, że wiele tabliczek do degustacji jest mała - średnio trzymają się granicy 70 gramów. No i to jest ten paradoks: kocham czekoladę, zła mnie nie zadowoli, a raptem 50 gramów nie nasyci... Wtedy sobie dojadam tymi tańszymi, które już recenzowałam  i tak mi smakowały, że postanowiłam wrócić (Tesco Finest, J.D. Gross; śmietankowa Kaufland, kiedyś Bellarom). Rzadko zdarza się tak, że jednego dnia otwieram dwie rzeczy do recenzji, jednak Stainera chciałam mieć już szybciej z głowy (bo nie polubiłam tej marki), a smaki tym razem tak do siebie pasowały (a zarazem tabliczki były nie do pomylenia), że w tym samym co rumową .... sięgnęłam po ananasową. Jak już piracko-karaibskimi klimatami lecimy...

Stainer Grand Cru 70 % Peperoncino di Espelette con Ananas to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao (miazga + tłuszcz) z papryczką chili i ananasem.

Gdy tylko rozcięłam folię poczułam przede wszystkim zapach ananasa. Był słodki, w przeważającym stopniu taki... słodko kandyzowano-suszony. Ta słodycz wchodziła w takie "przetworzenie", a więc może i "skarmelizowanie" i była też integralna ze słodką, choć ewidentnie ciemną czekoladą o łagodnych, orzechowych nutach.

Tabliczka wydała mi się mieć kolor jak taka... soczysta ciemna mleczna. W dotyku sprawiała wrażenie sucho-tłustawej, a do przełamania jej musiałam użyć sporo siły. W końcu jednak usłyszałam donośny, "pełny" trzask.
W ustach wydawała mi się bardzo zbita, rozpływała się gładko (ananas sproszkowano i wtopiono w masę) i lekko wodniście, co jednak z czasem rozpływania się kęsa wydawało się coraz bardziej soczyste, a tak to tłustawo, choć nie za tłusto, bo z trochę wysuszającym efektem. Nie stawiała jednak mocniejszego oporu.

Od początku czułam nie za mocną, ale jakby kandyzowaną słodycz. Kojarzyła mi się z cukrem pudrem, jakimś lukrem czy czymś takim. Z czasem pojawiało się więcej maślanych i palonych nut, więc można by to podciągnąć pod "takie inne toffi". Ciemnoczekoladowość zaznaczała się orzechowymi nutkami.

Od pierwszego przełknięcia śliny gardło zostało ogrzane ostrością chili. Nie było to drapanie czy pieczenie, a właśnie rozgrzanie.
Ciepło przyjemnie kontrastowało z zaznaczającym się coraz dosadniej smakiem ananasa.

Jego egzotyczny motyw wnosił trochę soczystości i zaskarbiał sobie ogrom słodyczy. Czułam się, jakbym miała do czynienia ze słodziutkim przetworzonym ananasem - w sensie nie, że ze świeżym, a... w sumie nie wiem. Z czymś ananasowym - nie sztucznym, ale zrobionym z ananasów, posłodzonym (jakiś dżem?). Toffi-nuty też się w to wplątały.

Pikanteria mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa okazała się mocniejsza, niż myślałam. Zapiekła, a do lekkiej soczystości podrzuciła smaczek chili. Poczułam je nawet na ustach.

Przez to wszystko kakaowa baza wydała mi się wręcz nudno stateczna. Nie była zbyt gorzka, choć kojarząca się z paloną kawą i słodkim, wytrawnym syropem ciemnoczekoladowym. Skojarzenie z nim na pewno napędzała "ananasowa scukrzoność" i charakterek chili.

W posmaku pozostawała słodka, leciutko orzechowo-kawowa czekoladowa baza, ogrom ostrego chili, ananas w wersji nieco soczystszej i syrop czekoladowy.

Muszę przyznać, że ta czekolada zaskoczyła mnie kilkakrotnie. Forma i smak wyszły dziwnie - pewnie sproszkowali kandyzowany owoc - w momencie gdy spodziewałam się raczej sproszkowanego suszonego albo kawałków kandyzowanego. Kandyzowanych owoców nie jem (nie cierpię), ale ten tutaj... ogólnie jakoś tak zgrał się z chili, że smakował pozytywnie. Chili wyszło zaskakująco mocno, a jednak nie zabiło reszty, mimo że czekolada okazała się tylko bazą.
Raczej słodko, ale w kontekście słodko-poważnie. Cukrowo w kontekście "tak ma być".
Wolałabym bardziej kremową (a nie tłusto-wodnistą) strukturę, ale brak okropnej kostki kandyzowanego dodatku to ogromny plus.


ocena: 7/10
kupiłam: Smacza Jama
cena: 8,75 (dostałam rabat -50%) za 50g
kaloryczność: 546 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, sproszkowany ananas 0,3%, sproszkowane chili 0,3%, lecytyna sojowa, wanilia

5 komentarzy:

  1. Świetna czekolada. W połowie recenzji wyzionęłam ducha.

    Nie lubię czekolady aż tak, jak Ty. W sumie tabliczek, którymi żyjesz, mogłabym nie jadać wcale. Niekwestionowany numer jeden to dla mnie batony. Potem ciastka i wafle. Za to znam metodę dopychania czegoś znanego i lubianego, gdy nowość rozczaruje/nie zaspokoi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest uczucie, gdy to coś, co rozczarowało okazuje się mieć tak intensywny posmak, że jeszcze potem gdzieś przy tej lubianej rzeczy pobrzmiewa (nawet jeśli chodzi tylko o wspomnienie takie już tylko w głowie).

      Usuń
    2. Najgorzej, to jak się nażresz czosnku albo cebuli, a potem cię najdzie na deser :D

      Usuń
    3. To zupełnie jest mi obce, bo takie coś to okazjonalnie i w malutkich ilościach - nie przepadam za nimi. :P

      PS Właśnie ja jestem chyba jedną z naprawdę nielicznych osób, która po zjedzeniu obiadu, czegokolwiek wytrawnego NIGDY nie potrafiłabym zjeść deseru w sensie czegokolwiek słodkiego. W sensie tak bezpośrednio, po parę godzin później, po herbacie to co innego.

      Usuń
    4. Spoko, zadomowiłam się w tej samej grupie :)

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.