Gdy pierwszy raz dostrzegłam te lody w Carrefourze, dosłownie rzuciłam się na nie. Szybkie zerknięcie na skład i... stop. Oczywiście nie kupiłam - lody na bazie wody? Jeszcze czego... mimo że smak kusił. W internecie zrobiłam rozeznanie: to lody na bazie mleka migdałowego, a ono po prostu nie jest wyszczególnione, składniki ogólnie są po prostu wypisane po kolei. No i wszystko stało się jasne. Przecież wszystkie inne mleka (migdałowe, sojowe, ryżowe itp.) dostępne w sklepach są na bazie wody. Skoro więc lody są na jego bazie, wiadomo, co będzie w składzie na pierwszym miejscu. I wtedy zrozumiałam mój błąd. Następnego dnia raniutko po lody pojechałam, a w zamrażarce... puste miejsce. Pociemniało mi przed oczami. Postanowiłam, że choćbym miała objechać wszystkie Carrrefoury w mieście, bez lodów do domu nie wrócę. Na moje szczęście były już w kolejnym (a tam jeszcze inny ciekawy wegański smak - z nim postanowiłam się jednak wstrzymać, aż spróbuję te, czy rzeczywiście ta woda nie jest wyczuwalna jako ona sama, a jako mleko migdałowe).
Ben & Jerry's Chunky Monkey Non-Dairy to bananowe lody z mlekiem migdałowym z kawałkami o smaku czekoladowym (8%) i orzechami włoskimi (5%); produkt wegański, a więc bez nabiału. Masa lodów to 500ml / 415g.
Po otwarciu zdziwiłam się nieco, bo lody natychmiast całkiem wyraźnie zapachniały bananami - i to takimi, w których nie było sztuczności. Znalazła się za to słodycz tak silna, że aż prawie mdląca. Słodycz bananowo-migdałowego, przesłodzonego ciasta. W trakcie jedzenia wydawało mi się, że czuję również nutkę czekolady i na pewno orzechowo-migdałową.
Przy nakładaniu masa lodowa była konkretna, zbita i twarda. Od samego początku trafiałam na dużo pokaźnych rozmiarów dodatków: orzechów włoskich i czekoladowych kawałków. Były głównie ogromne, ale i drobniutkie.
Ucieszyłam się, że nie znalazłam tam kawałków bananów, bo mogłyby wyjść ślisko-twardo obleśnie.
Lody rozpływały się powoli i zaskakująco kremowo (dzięki czemu świetnie udawały lody ze śmietanki i mleka). Wydały mi się przyjemnie gęste, a także znikomo tłuste. Niestety przejawiała się w nich też lekka wodnistość (jednak nie silniejsza niż np. w lodach na odtłuszczonym mleku).
Orzechy, niektóre prawie całe i ze skórkami okazały się przyjemnie soczyście-miękkawe i niewiarygodnie świeżutkie. To po prostu obłęd! Ideał, wzór do naśladowania.
Kawałki czekoladowe nie były czekoladą, ale to nawet lepiej, bo nie wyszły jak kamienie. Rozpływały się wolno, acz łatwo. Cechowała je lekka tłustość i pozytywna szorstka proszkowość, pozostawiająca kakaowo-suchawy efekt. Zachowały pewną kremowość, chwilami pochodziły pod ulepek, ale ogólnie odebrałam je dobrze. Po prostu miały w sobie coś... fajnego.
Ogólnie strukturze nie mam nic do zarzucenia, ponieważ wady i zalety wyrównały się.
Silna słodycz uderzyła już przy pierwszym kontakcie z masą zagarniętą łyżeczką. Bardzo szybko uznałam ją za przesadzoną, ale nie mniej bananową.
Smak bananów wystąpił jako nienachalny, delikatny, choć wyraźny i przyjemnie naturalny. Oczywiście to nie poziom sorbetu czy musu bananowego, ale wydał mi się zadowalający, mimo że nieco rozrzedzony. Lekka wodnistość pobrzmiewała w tle, jednak nad całością zawisł migdałowo-orzechowy posmak, który zacnie całość związał. Duży udział na pewno miało tu mleko migdałowe, ale lody chyba przesiąkły też orzechami włoskimi, a mi wydawało się, że wyłapałam też olejek migdałowy (nie cierpię go, więc jeśli tu był, musiało go być naprawdę niewiele, bo prawie mi to nie przeszkadzało).
Wspomniane orzechy miały bardzo wyrazisty, świeży smak. W trakcie gryzienia ich, zupełnie dominowały. Genialnie przełamywały słodycz, dodając skórkowoorzechową goryczkę. Cudownie pasowało to do delikatnych bananów.
Czekoladowe kawałki zszokowały mnie tym, jak autentycznie ciemnoczekoladowo wyszły. Gorzkość o palono-kawowym wydźwięku w nich przewodziła. Słodycz uplasowała się na niskim poziomie, dzięki czemu miały głęboko kakaowy smak. Nie mogłam uwierzyć, że nie ma w nich miazgi kakaowej. Również genialnie przełamywały słodycz bazy lodowej i podkręcały jej migdałowy smaczek, bo chwilami same miały migdałowo-orzechowe zapędy (czyżby zrobiono je z olejem kokosowym?).
Po wszystkim pozostał delikatny, bananowo-orzechowo-kakaowy, bardzo naturalny posmak.
Po wszystkim pozostał delikatny, bananowo-orzechowo-kakaowy, bardzo naturalny posmak.
Zarówno mocno czekoladowo-kakaowe kawałki, jak i świeże orzechy włoskie idealnie pasowały do bananowej bazy. Słodycz została świetnie poprzełamywana. Delikatny smak bananowy zestawiony został z charakternymi dodatkami, które podkreśliły migdałwo-orzechowy akcent masy, który z czasem zaczął kojarzyć mi się z ciastem.
Nie powiedziałabym, że to lody wegańskie. W ogóle nie czuć negatywnych części składu. Zdziwiłam się, że tak czuć migdały, acz to, że wydawało mi się że czuję olejek mi trochę przeszkadzało (ale może to on przełożył się na ciastowe skojarzenia?). Na minimalną wodnistość można przymknąć oko, bo reszta wyszła smakowicie naturalnie. Jestem zachwycona dodatkami, zwłaszcza świeżymi orzechami (a nie np. karmelizowanymi, jakie są w większości lodów). Co więcej powiedziałabym, że dodatków jest o wiele więcej, niż łącznie 13%.
Całość uważam za dobrą, mimo że nieco nazbyt bananowo mdłą. Wolałabym, żeby przecieru z bananów było tam o wiele więcej (najlepiej kosztem cukru i syropów), ale ogólnie naprawdę nie mam do czego jakoś bardzo się przyczepić. Smakowały mi tak, że wydanych pieniędzy nie żałuję (mimo że do ulubieńców nie dołączyły). Chyba też skuszę się na drugi wegański smak, ale boję się, że wodnistość będzie bardziej nachalna przez to, że tam baza jest waniliowa.
ocena: 8/10
kupiłam: Carrefour
cena: 24,99 zł (za 500 ml)
kaloryczność: 261 kcal / 100 g; 217 kcal / 100 ml
czy kupię znów: w promocji na pewno, normalnie to nie wiem
Skład: woda, cukier, olej kokosowy, przecier bananowy 5%, orzechy włoskie, syrop glukozowy, syrop glukozowo-fruktozowy, pasta migdałowa 2%, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, białka grochu, zagęszczony sok cytrynowy, emulgatory (lecytyny słonecznikowe, lecytyny sojowe), stabilizatory (guma guar, mączka chleba świętojańskiego), ekstrakt z wanilii, naturalny aromat
W pb&cookies ilość dodatków maskuje bazę, ale sama w sobie jest faktycznie bardzo słaba. Ja bym spróbowała:D
OdpowiedzUsuńMam i ten smak więc cieszę się, że dodatków tak dużo. :D
UsuńA u mnie ani widu ani słychu po tych lodach :P Ale może i lepiej, bo wydałabym fortunę na te wszystkie smaki, bo ja się nigdy na jeden nie mogę zdecydować.
OdpowiedzUsuńNie wiem w sumie, czy są aż tyle warte, ale mam wrażenie, że czasem można i na przepłacanie z czystym sumieniem sobie pozwolić, by zaspokoić ciekawość. Może więc kiedyś i u Ciebie się pojawią, życzę więc, aby w dodatku w promocji.
UsuńJasne, że można sobie pozwolić, ale u mnie zawsze kończy się np:. na pięciu tabliczkach czekolady zamiast na jednej więc...teraz mój portfel płacze, bo dużo limitowanych edycji na święta i przecen równych :P Ale na pewno kiedyś je kupię! Szczególnie te z masłem orzechowym.
UsuńMój portfel też cierpi, ale czasami sobie myślę, że cierpienie uszlachetnia. ;)
UsuńKremowe lody na a la śmietance i orzechy ze skórkami (miło, że włoskie) to sztos. Poza tym uwielbiam bananowe desery, czy to w sposób sztuczny, czy naturalny jak tu.
OdpowiedzUsuńPS "Przy nakładaniu masa lodowa była konkretna, zbita i twarda" - bo to trzeba wyciągnąć wcześniej! :)))
A najlepiej podgrzać w mikrofali lub w tosterze.
UsuńMożna też wsadzić w majtki wujka.
UsuńLody zawierają wodę i tu nie ma wytłumaczenia że z mleka migdałowego które tak naprawdę jest wodą z dodatkiem migdałów. Co widać od razu, woda zamarza, a mleko nie i dlatego lody są jak kamień zbite i twarde.
OdpowiedzUsuńDla mnie to jest porażka, którą maskują dodatkami. Lody nie warte nawet połowę swojej ceny.
To nie była paskudna twardość wody, a taka zbliżona do śmietankowej.
UsuńZgadzam się, że są za drogie, płaci się za markę, ale nie uważam, że to porażka. Ten smak jest pyszny i wyróżnia się na lodowym rynku. Jestem ciekawa, jakie tak naturalnie bananowe lody w Polsce kupisz.
Kupiłem te lody bezpośrednio z zamrażarki sklepowej, w komplecie był patyczek który się złamał podczas próby wbicia w lód. Tylko dodatkami się wyróżniają, gdyby te lody były bez dodatków to by nawet nikt na nie nie spojrzał.
UsuńPatyczek do jedzenia od razu przy półlitrowych lodach? To, że się złamał, to raczej jego wada.
UsuńPrzecież w sklepowych lodach chodzi głównie o dodatki. Czyste są nudne, osobiście czystych (np. po prostu śmietankowych) żadnej firmy, bez względu na skład bym nie kupiła.
Patyczek w małych lodach 100ml, przynajmniej ja nigdy już nie kupie.
OdpowiedzUsuńCzyli nawet o tym smaku nie piszesz, brawo. Małe ogólnie mogą być robione gorsze. Jadłam karmelowe z karmelowymi czekoladkami i były niesmaczne, wodniste właśnie. W dużych pudłach nie ma tego poczucia.
Usuń