niedziela, 16 grudnia 2018

Tesco Finest Swiss Milk Chocolate with Cherry & Vanilla Flavour Filling mleczna z nadzieniem mlecznym z wiśniami

Czasem naprawdę nie umiem powiedzieć, co mną kieruje podczas czekoladowych zakupów. W przypadku dzisiaj przedstawianej czekolady... możliwe, że wiem. Podczas promocji na niektóre czekolady w Tesco, stojąc przed półką, uzmysłowiłam sobie, że z Tesco finest próbowałam tylko czyste tabliczki. Z tych z dodatkami nie wypatrzyłam nic ciekawego, ale wiśniowa nadziewana przyciągnęła mój wzrok opakowaniem kojarzącym się trochę z Japonią. Skład mógłby być lepszy, ale wyszłam z założenia, że skoro upadłam tak nisko, że dałam szansę mlecznemu truskawkowemu Wedlowi i ciemnemu wiśniowemu (a sernikowy bardzo mi smakował!)... mogę spróbować i propozycji Tesco. Obstawiałam, że i tak wyjdzie lepiej niż czerwonoowocowe Wedle.

Tesco Finest Swiss Milk Chocolate with Cherry & Vanilla Flavour Filling to mleczna czekolada o zawartości 34 % kakao "z nadzieniem o smaku wiśniowo-waniliowym (43%)"; ja bym powiedziała, że z mlecznym kremem z wiśniami, wyprodukowana w Szwajcarii dla Tesco.

Po otwarciu zdziwiłam się, bo zarówno zapach, jak i wygląd tabliczki nie były takie, jakich się spodziewałam (nie to, że liczyłam, ale po prostu neutralnie myślałam, że będzie inna forma).

Nos natknął się głównie na niezbyt świeżą wiśnię. To znaczy: taką "jogurtową wiśnię", jak pachną jogurty itp. wiśniowe, a więc słodką, delikatną i nie tak charakterną. Na myśl przyszła mi też wiśnia... wydrylowana i chyba wyjęta z jakiegoś kompotu, już taka mdła. Nie wyszło to sztucznie, ani nazbyt słodko (a ja właśnie bałam się, że trafię na sztucznie-słodką konfiturę lub dżem). W tle nieśmiało pałętała się nuta słodkich czekoladek z mlecznym kremem dla dzieci, które to właśnie słodycz i urok nakręcały. W sumie... średnio to pasowało do takiej wiśni, jaką czułam.

Tabliczka zaskoczyła mnie swoją cienkością. Myślałam, że będzie nadziewana mlecznym kremem i jakimś dżemorem / żelem, a tutaj... już przy łamaniu, które podchodziło pod rwanie, odkryłam, że nie. Tabliczka ogólnie sprawiała wrażenie dość miękkawej i niewątpliwie tłustej. W dużej mierze zawdzięczała to nadzieniu, którego ilość uważam za trafioną, bo ani go specjalnie mało, ani wyjątkowo dużo.
Wydawało się solidnie wypełnione małymi kawałkami wiśni. Przy pierwszym, szybkim ugryzieniu pomyślałam, że są twarde, ale bardzo szybko stawały się soczyste (czy to upuszczając swój sok, czy nasiąkając), przypominając zwarte skórko-farfocle. W wersji mini.
Czekolada okazała się tłusto-kremowa, rozpływała się w umiarkowanym tempie, mięknąc i przeistaczając się w gęste bagienko. W tejże tłustej bagienkowości dochodziło do zmieszania z nadzieniem. Ono miękło... bardziej, rozpływało się szybciej, gdyż było tłustsze i ewidentnie mniej gęste, bo była to tłustość pełnego mleka. To gładki krem, szybko odsłaniający opisane już wiśnie, stanowiące przerywnik od zdecydowanie za silnej tłustości.
Większość zjadłam pozwalając czekoladzie się rozpływać, a gryząc obok pojedyncze kawałki wiśni, znaczną część zostawiając jednak na koniec (bo wtedy wychodziły najwyraźniej).

W smaku czekolada uderzyła mocnym smakiem mleka i silną, uroczą słodyczą czekoladek dla dzieci. Szybko dołączyła do tego maślana nuta i aromat migdałowy. Nie cierpię go, ale ten tu nie wyszedł tragicznie. I tak uważam go jednak za zbędny, bo nawet starając się zachować obiektywność uznałam, że zupełnie nie pasował - co, może miał udawać nutę kakao?

Słodycz błyskawicznie rosła do poziomu przesady, jednak mleczność nie pozostawała bierna. Jej wyrazisty smak chwilowo zalewał wszelką maślaność i aromaty. Była pełna i wyrazista. Kojarzyła mi się z mlecznymi czekoladkami dla dzieci (typu Kinder). Nagle wyłoniła się spod niej lekka nuta, kojarząca się z wiśniami z jogurtów. Powróciły utrzymujące się w w tle nuta aromatu migdałowego i maślaność. Doszedł do nich też posmak mdłego, gorszego tłuszczu, ale szybko zniknął na rzecz dodatku.

Oto wiśnie, które już nabrały miękkości w drugiej części rozpływania się kęsa, przełamały cukier z mlekiem soczystym kwaskiem. W pewnym momencie wyraźnie poczułam kwaśność, ale wyraźne kwaśne wiśnie tylko wtedy, gdy trafiło się więcej ich kawałków.

Pod koniec słodycz drapała już w gardle, a kwaśność tonęła w słodko-tłuszczowym otoczeniu. Zostawione na koniec kawałki znów wywołały odrobinkę kwasku, ale nie był w stanie należycie sprowadzić wszystkiego do porządku.

Posmak należał do wiśniowego kwasku, słodyczy i aromatu, a ja miałam wrażenie otłuszczonych ust po niecałych trzech kostkach.

Czekolada poniekąd wyszła poprawnie, bo mlecznie do potęgi, ale... nieadekwatnie. O wanilii nawet mowy nie ma (producent pomylił aromaty?), wiśnie czuć jedynie chwilowo, a tak toną w zacukrzonej mleczności. Bardziej czuć kwasek, który mógłby udawać równie dobrze inne owoce i który na zasadzie kontrastu podkreślił słodycz. Czułam wiśniowy niedosyt oraz przesyt cukru i tłuszczu. Tłuszcz wprawdzie wydawał się tutaj całkiem dobry za sprawą pełnego mleka, tłuszczu kakaowego (i tego, że palmowy nieźle się ukrył), ale było go po prostu o wiele za dużo.
Przeciętna, bardzo słodka mleczna czekolada z nutką owocową. Gdybym miała ją wycenić, rzuciłabym góra 4 zł.
Przez miękką tłustość, słodycz (nie taką najgorszą na świecie, ale bardzo wyeksponowaną) i skąpą ilość smaku wiśni nie dałam rady nawet trzem kostkom (ja, mistrz - 2 i 3/4 kostki... tylko pierwsza cyferka się nie zgadza, a tak byłby peron pociągu do Hogwartu).
Czuję, że zbawienne byłoby tu nadzienie jogurtowe, a nie mleczne. Byłoby lżejsze, mniej tłuste i nie tak słodkie.


ocena: 5/10
kupiłam: Tesco
cena: 4,99 zł (promocja)
kaloryczność: 609 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: czekolada mleczna 57% (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, miazga kakaowa, lecytyna sojowa, naturalny aromat), cukier, tłuszcz kakaowy, olej palmowy, mleko pełne w proszku, olej słonecznikowy, mleko odtłuszczone w proszku, liofilizowane wiśnie 1%, olej kokosowy, lecytyna sojowa, naturalne aromaty

4 komentarze:

  1. Jogurty owocowe nie pachną charakterną wiśnią? Od razu widać, jak rzadko je jadasz. Z uwagi na aromaty dają bardziej niż świeże okazy.

    Cienkość czekolady mnie martwi, bo to oznacza mało kremu (Twoje "w sam raz" to moje "muszę iść po lupę"). Konsystencja mnie przekonuje (tłustość, kremowość, bagienkowość, wszystko, co uwielbiam), a na smak też bardzo liczę. Jestem przekonana, że to jeden z produktów, przy których się rozminiemy, jak to my.

    PS Tak, mam ją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy piszę "charakterny", nie chodzi o intensywność, a o wydźwięk. Te z jogurtów mam okazję wąchać często, bo Mama je je nałogowo. To jednak taki specyficzny, słodki zapach.

      Czuję, że Tobie miękkość może się spodobać, kremu mogłoby być Ci mało, to fakt.

      Usuń
  2. Lubię połączenie wiśni i czekolady, ale raczej wybieram gorzką czekoladę z wiśnią.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.