Oreo Crispy & Thin Chocolate Creme to "ciastka kakaowe z nadzieniem o smaku czekoladowym (32,5%)" od Mondelez. W moim opakowaniu było 96g, czyli 16 ciastek.
Po otwarciu poczułam intensywny zapach słodko-gorzkich, mocno wypieczonych ciastek kakaowych z czekoladowym motywem taniego kremu.
Sam herbatnik był chrupiąco-suchy, nie za mocno twardy i tylko trochę kruszący się, a za to przyjemnie mięknący w ustach. Podczas gryzienia trafiałam na pojedyncze skrzypnięcia cukru, co wcale mi się nie podobało.
Krem okazał się obleśnie tłustą, plastyczną masą o mocno proszkowo-skrzypiącej strukturze.
Ciastka jednak, mimo że cieńsze niż normalnie pod względem ilości biły na głowę warstwę kremu, dzięki czemu aż tak nie zatłuszczało to ust.
W smaku herbatnik był tradycyjnie gorzki za sprawą kakao i solidnego wypieczenia, taki nawet trochę cierpkawy, ale także bardzo słodki.
Całość sprawiała nie najgorsze wrażenie, bo wszechobecne kakao i czekoladowość dobrze się połączyły. Gorzkawość herbatników podkreśliła smak kremu, choć oczywiście nie ukryła jego taniego posmaku. Ciastka wyszły przesadnie słodko, ale pasowały do herbaty czy mleka (nie lubię ciastek z mlekiem, ale troszeczkę i tak spróbowałam, "bo producent zaleca"). Mało tego, z nimi smakowały lepiej.
Z Mamą miałyśmy podzielić się po paczce, ale stało się tak, że większość trafiła do niej. Mimo że nie lubi kakaowych herbatników, woli jasne, podobnie zresztą jak kremy, bardzo jej smakowały, acz przyznała, że "pieruńsko słodkie".
ocena: 5/10
kupiłam: Tesco
cena: ok 3 zł (promocja chyba jakaś była)
kaloryczność: 488 kcal / 100 g, w ciastku (6g) ok. 29 kcal
czy kupię znów: nie
Skład: mąka pszenna, cukier, olej palmowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu 7%, skrobia pszenna, syrop glukozowo-fruktozowy, substancje spulchniające (węglany potasu, węglany amonu, węglany sodu), sól, lecytyna sojowa, aromat
Czekoladowych nie jadłam, ale klasyczne cienkie bardzo lubię :D Chociaż nic nie pobije tych w białej czekoladzie ♥
OdpowiedzUsuńO nie, jeszcze białej czekolady mi tu trzeba. :P
UsuńWidocznie data nam się ich wspólnie kończyła, bo jadłam je miesiąc temu :D Niestety... o ile zwykłe ,,grubociachane" oreo jest dla mnie paskudą przez felerne margarynowo-obślizgłe lukrowane nadzienie z cukru pudru, tak Oreo Thin? Wyszczupiło mnie o wszelkie obiekcję pozbawiając mnie przy tym resztek zdrowego rozsądku >.< Ach! Wstyd przyznać, ale... ależ bym opierdzieliła resztę po Tobie :D
OdpowiedzUsuńNo, bo właśnie kremu mniej, nie? Klucz do sukcesu, aż dziwne, bo w ciastkach z kremem ludzie chyba zazwyczaj na skąpą ilość narzekają. To się nazywa iść pod prąd, haha.
UsuńWstęp - ja tak mam ze WSZYSTKIM. Bardziej z produktami, których tak naprawdę wcale nie chciałam kupić (przede wszystkim cukierkami), ale kochanymi również. To dlatego, że bardziej niż jedzenie kręci mnie polowanie i kupowanie. Kiedy już coś mam, tracę zainteresowanie.
OdpowiedzUsuńKryształki cukru to standard w Oreo, niezależnie od wariantu i grubości. Większe są w herbatniku, a piaszczyste w nadzieniu. U mnie w kolejce do publikacji czekają jeszcze jedne. Chyba potem przestanę je kupować, bo kurde... za każdym razem się męczę. I po co?
Zaprzestanie byłoby tu chyba dobrym krokiem, bo rzeczywiście... Strata energii i czasu, które można przeznaczyć na przyjemności.
Usuń