Uznaję tylko pudełkowe lody. Składa się na to wiele czynników: skład i jakość (dlatego że bezpośrednio wpływają na smak), uwielbiam długie jedzenie topiących się lodów - koniecznie łyżeczką! Po prostu nie cierpię lizać lodów, a na myśl o gryzieni ich aż mam dreszcze. W czasach gimnazjalnych zdarzało mi się jakieś rożki zjeść, ale obecnie to zupełnie nie moja bajka. Te jednak przemówiły. Najpierw "nie, nie, nie", ale potem pojawiła się recenzja na LivingOnMyOwn, a Mama rzuciła hasło "kupmy, jak Ci nie posmakują, to ja skończę" i proszę bardzo. Piękna czerń, bogaty wygląd... tylko to, że nie zrobili ich na sztuki to według mnie głupota.
Leone Black Cone to "lody o smaku czekoladowym (65,4%) z sosem o smaku czekoladowym (11,5%), posypane chrupkami ryżowymi w czekoladzie (2,6%), w czarnym rożku waflowym (14,1%) z polewą kakaową (6,4%)" wyprodukowane przez Incom (ze Słowacji), które pojawiły się jako pojedynczy rzut latem 2018 w Biedronkach.
Opakowanie zawiera cztery sztuki po 78g / 135 ml każda, czyli razem 312 g / 540 ml.
Rożki te bardzo podobają mi się na wygląd - widać, że producent nie skąpił, ale też należy pochwalić sposób pakowania - te pojemniczki zabezpieczające.
Lód pachniał bardzo delikatnie, ale całkiem w porządku, bo słodkim kakao i "rożkowym waflem".
Nic dziwnego, w końcu samego wafla było bardzo, bardzo dużo. Odznaczał się grubością, od środka pokrywała go cienka warstwa polewy. Wydał mi się typowo rożkowy (choć w tej kwestii kompletnie nie mam doświadczenia), bo twardo-miękki, rwący się, bo jakby zawilgocony, a na dole krucho-twardy. Na jego dnie skumulował się płynny sos, nie zaś "czekoladowy korek". Sos biegł też przez środek całego loda, w którym to wydawał mi się gęstą sosowatą grudą, podobnie jak części sosu na wierzchu (nie były zastygłe). W sosie na wierzchu zatopiono kulki, które były okropne. Częściowo prawie-chrupiące, w większości zawilgocone. Pokrywała je plastelinowa, margarynowa polewa.
Lód... też był w pewien sposób gęsty (nierozwodniony), ale zarazem jakby puszysty. Niestety, cechowała go również oleista tłustość, zostająca na ustach. Struktura masy lodowej nie była zła, ale coś mi w niej nie grało.
Przynajmniej topiło się to wszystko się powoli i gęsto, kremowo, acz nie do końca gładko (z racji kakao w proszku?).
Kakao na pewno nie było czuć w chrupkach. Wydały mi się słodko-nijakim tworem w czekoladopodobnej polewie.
Kakao poczułam na szczęście w masie lodowej. Nie była jednak bardzo intensywna, a delikatna, lekko cierpkawa i niewątpliwie kakaowa, mimo że bazą ewidentnie było mleko. Słodycz uplasowała się na przyjemnym poziomie. Była znacząca, ale nie przesadzona. Masa lodowa wyszła zadowalająco, ale nie jakoś specjalnie intensywnie.
Mocno słodki okazał się także sos. Równocześnie wydał mi się bardzo wytrawny, wręcz alkoholowo-czekoladowy. Skojarzył mi się z bardzo słodkimi truflami, w których czuć cierpkawe kakao. Bardzo smakowicie łączyło się to z delikatniejszą masą lodową, nadało jej charakteru.
Niestety wydawało mi się, że na samym dnie sos był jakiś inny - bardziej po prostu słodko-czekoladowy, niż alkoholowo-truflowy (więc może to raczej polewa z wafla?).
Z kolei trochę charakteru waflowi nadała polewa kakaowa, jednak... no właśnie: trochę. Wafel własnego charakteru nie posiadał. Był po prostu słodko-waflowy, mdły. Gdzie przesiąkł lodami i sosem - spoko, ale tak... no cóż, dobrze, że nie przesiąkł papierem.
Po wszystkim pozostał posmak kakao i "czegoś" (niezbyt przyjemnego - mogę obstawiać olej, syrop glukozowy itp.) oraz poczucie tłustości na ustach.
Całość... wyszła bardzo kakaowo-ciemnoczekoladowo i smacznie, na bogato, acz z nutkami tandety. Chrupki i wafel rozczarowały nijakością, jednak sos i lód pozytywnie zaskoczyły poziomem kakaowości i słodyczy. Wyszły całkiem charakternie, choć... to jeszcze nie było to, co by mi się marzyło. Wolałabym więcej wytrawnej alkoholowości, gorzkości kakao, jednak... to rożek, więc też nie mogę wymagać za wiele. Powiem tak: to bardzo dobry rożek, ale ogólnie średni lód.
Sztukę zjadłam nawet z przyjemnością, ale na więcej nie miałam ochoty. Przeszkadzała mi jego tłustość.
Mama uznała, że rożki tylko sos miały dobre, a całość była według niej bez wyrazu, odrzucał ją kolor - zdecydowanie zostaje przy jej ulubionych Grycanach.
Mama uznała, że rożki tylko sos miały dobre, a całość była według niej bez wyrazu, odrzucał ją kolor - zdecydowanie zostaje przy jej ulubionych Grycanach.
Rożków nie lubię, jadłam go rozkrojonego, łyżeczką, ale ocenę postarałam się wystawić odbiegając od tego (chociaż naprawdę rewelacyjnie to wyszło - polecam), taką w "skali dla rożków" - aż chyba kiedyś specjalnie zrecenzuję np. rożka Big Milk, żeby ocenę do czegokolwiek porównać.
ocena: 7/10
kupiłam: Biedronka
cena: 5,99 zł
kaloryczność: 263 kcal / 100 g (173 ml); sztuka 78g - 205 kcal
czy znów kupię: nie
Skład: odtworzone odtłuszczone mleko, cukier, olej kokosowy, mąka pszenna, woda, syrop glukozowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu 3,6%, chrupki ryżowe pokryte czekoladą (cukier, miazga kakaowa, mąka ryżowa, tłuszcz kakaowy, ekstrakt słodowy z jęczmienia, lecytyna sojowa, substancja spilchniająca: węglan amonu; sól), serwatka w proszku, kakao w proszku 1%, olej palmowy, lecytyna sojowa, mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych; barwnik: węgiel roślinny; skrobia kukurydziana modyfikowana, mleko w porszku odtłuszczone, sól, stabilizatory: mączka chleba święyojańskieho, guma guar; aromaty, regulator kwasowości: kwas cytrynowy; substancje zagęszczające: guma ksantanowa, mączka chleba świętojańskiego
One wyglądają przepięknie <3 jednak jesli chodzi o smak... Bardziej przemawiają do mnie rożki koral :) naprawdę je lubie!
OdpowiedzUsuńNie jadam rożków, to się nie wypowiem za dużo, ale kiedyś chyba rożek Big Milk (?) wydał mi się spoko jak na rożka. Ot i doświadczenie.
UsuńOo a ja nigdy różka big milka nie jadlam! Zawsze tylko na patyku, bo chcialam wygrać xD
UsuńEj, powtarzam, że chyba, bo już teraz to nie jestem pewna.
UsuńJa z kolei tych na patyku chyba nie... Zawsze mi się za nudne wydawały, a do wygrywania takich rzeczy mam takie szczęście, że jestem pewna, że żadnego bym nigdy nie wygrała.
Ja nie rozumiem ludzi, którzy gryzą lody :P Ja też najbardziej lubię te w pudełku, ale nie pogardzę też tymi w wafelku/rożku. Najbardziej nie lubię lodów wodnych i wszelkich cudaków na patyku.
OdpowiedzUsuńMoże to nie ludzie? xD
UsuńWodne to zło, a na patyku (w tym i wodne) od razu kojarzą mi się z obrazkiem typu: stoi sobie dzieciak, męczy się z otwarciem opakowania, aż wreszcie mu się udaje. Nagle... w łapie tylko patyk, lód na ziemi, hyhy.
"Tylko to, że nie zrobili ich na sztuki to według mnie głupota" - podpisuję się oczywiście. Kurde, zawiodłam i Ciebie (nic nowego), i Twoją mamę (pękło mi serce). Nie czułam w lodzie żadnych margaryn ani obrzydliwości :( Za to zgodzę się jeszcze, że liczyłam na czekoladowe pierdolnięcie, a zdecydowanie go nie było.
OdpowiedzUsuńTo z margaryną to mnie nie dziwi, bo ja strasznie czuła jestem na takie elementy jak właśnie margaryna czy masło, a maminy zarzut taki duży nie był, biorąc pod uwagę, że czekoladowych lodów nie lubi *skleja serce plastrami w jednorożce*.
UsuńMam plastry w jednorożce z Pepco :)
UsuńNaprawdę? O, to nieźle trafiłam. Hm, a ja w Pepco nigdy sobie nic znaleźć nie mogę.
UsuńMam z Pepco masę rzeczy. Naczynia, gadżety do łazienki, koc, posłanie dla Rubi, garnki, kieliszki, kolczyki, plastry... Nie będę wymieniać wszystkiego :P
UsuńTakie rzeczy jak kieliszki czy małe rzeczy jak ręczniki, ścierki mam i ja, ale nigdy nie upolowałam tam takiego... no właśnie jak np. Ty i plastry w jednorożce.
Usuń