Ekwadorsko-kolumbijską mieszankę Pacari jedną już jadłam (Lacumbia 70 % Ecuador & Colombia), ale tamta była z innego regionu.
Pacari Tutu Iku 70 % to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao (miazga + tłuszcz) Arriba Nacional z Ekwadoru oraz z Kolumbii z regionu Sierra Nevada.
Po otwarciu spiorunowała mnie moc owoców. O dominację walczyły słodko-kwaśne cytrusy, czerwone owoce (w pierwszej chwili były to porzeczki, potem na myśl przyszedł mi granat, a z czasem maliny) i jeżyny oraz... jakieś słodziuteńkie i żółte / złociste (?). Mimo wyraźnie zaznaczonej wilgotnej, czarnej ziemi i palonych ziaren kawy, zapach miał rozkosznie lekki wydźwięk. Nadał mu go ogrom kwiatów z różami na czele. Cudownie ozdobiły szlachetny karmel wytworzony przez połączenie palonych ziaren kawy i te jakieś "słodziuteńkie owoce".
Wrażenie to potwierdziło się w ustach, bo była bardzo zbita, a przy tym dość tłusta. Chwilami wydawała mi się nawet nieco śliska, ale... po chwili zaczęła z niej płynąć taka soczystość, że jednoznacznie skojarzyła mi się z... owocowymi nadzieniami Zottera.
W smaku już w pierwszej sekundzie do rywalizacji stanął owocowy kwasek i słodycz. Kwasek wyskoczył szybko, a słodycz zaczęła powoli rozpływać się po całych ustach. Smakowało to brzoskwinią... taką w jednym miejscu kwaśniejszą, a ogólnie soczystą i już cudownie dojrzałą.
Znów pojawił się wyraźniejszy kwasek. Ziemiście-cytrusowy, niemal surowy, a później coraz bardziej soczyście owocowy. Brzoskwinie i cytrusy stały się słodko-kwaśnymi jabłkami. Poczułam przejrzałe, może prawie nadgniłe, owoce leśne z wywyższającymi się cierpkawymi jeżynami, jakby wgniecionymi w ziemię. O tak, przybył leśny klimat - wilgotna ziemia i owoce leśne.
Ziemistość, dymno-kawowe i teraz jeszcze karmelowo-rodzynkowe nuty zasugerowały mi jakąś tartę lub ciastka maślane na samym końcu, w towarzystwie kawy, wciąż jednak z pewną cytrusowością.
W posmaku pozostał posmak soku z cytrusów, palonych ziaren kawy i niemal nibsowość wymieszana z rodzynkowo-karmelową słodyczą. Czułam także naperfumowaną słodycz róż.
Ta czekolada wyszła trochę jak połączenie charakterystycznych dla Pacari róż, cytrusowej ziemistości i odymionego karmelu z bardzo rodzynkowo-miodową, kawowo-cytrusową Manufakturą z Kolumbii. Zestawienie słodkich partii z całym mnóstwem owoców wydało przyjemne, słodko-kwaskowate nuty brzoskwiń i jabłek. Bardzo mi się to spodobało. Mimo że gorzkość nie była za mocna, przodowała raczej bogata, wykwintna słodycz, uwiodła mnie. Polubiłam jej wyważenie, uzyskane za sprawą ogromu soczystości, ale w sumie słabego kwasku owoców (był, przełamywał, ale to czysta natura).
Całość wyszła przecudownie. Może mogłaby być minimalnie mniej słodka i mniej tłusta (choć tak jak pisałam: w trakcie jedzenia to aż tak nie dawało się we znaki), ale to naprawdę oryginalna czekolada.
ocena: 9/10
kupiłam: pacarichocolates.uk
cena: £6,49 (za 50g)
kaloryczność: 571 kcal / 100 g
czy znów kupię: chciałabym
Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa
Strasznie ciężko kupić te ich limitki :(
OdpowiedzUsuńZa ziemię, zgnilizny i maliny podziękuję. Kawa, karmel (wolałabym w wersji niepalonej) i soczyste brzoskwinie poproszę. Tabliczka wydaje się całkiem przyjemna, mogłabym chrupnąć.
OdpowiedzUsuńWstęp przypomniał mi zajęcia na kulturoznawstwie, na których rozmawialiśmy o przejęciu przez białych Australii. Zniszczyliśmy Aborygenom sztukę, która miała znaczenie nie tylko estetyczne, ale także - przede wszystkim! - sakralne, duchowe. Wieeele lat później walczono za nich, by mogli wystawiać prace w galeriach, ale umówmy się... Skoro ich sztukę robiło się na piasku i później zakopywano, to nagle kazanie im malowania na papierze mija się z celem. Jest tak, jak chce biały, a nie jak czuje rdzenny.
Surowa kawa i sam biały cukier, skoro niepalone? Na dietę raw przeszłaś? ;>
UsuńZ tym co piszesz, to mogę tylko skomentować kiwaniem głową. Jak by na to nie spojrzeć, takie działania przy globalizacji są nie dość, że nieuniknione to jeszcze wpychane w pewną otoczkę, byśmy sami, ludzie, poczuli się lepiej, ale... Tak jest. Ciekawe są też wykłady, spojrzenie pod kątem, że pewne grupy tak łatwo (chętnie?) porzucają kulturę na rzecz blachy falistej.