czwartek, 18 kwietnia 2019

Heidi Colors of Summer Coconut mleczna z wiórkami kokosowymi i biała

Lubię połączenie kokosa i czekolady tak ogółem. Kokos widzę jako dodatek na tyle "czekoladouniwersalny", że pasuje do każdej. Przy zakupie tabliczek Heidi z linii Colors of Summer, nawet nie przeczytałam, czym właściwie ta jest, bo o wiele bardziej ciekawiła mnie pomarańczowa. Kokos... po prostu nie mógł być zły w połączeniu mlecznej i białej. Dopiero w dniu sesji zdjęciowej doczytałam, że to nie wyjątkowo kokosowa czekolada (np. mleczna z wiórkami i biała kokosowa), a po prostu właśnie mleczna z wiórkami i biała. Czysta biała od Heidi tak średnio mi się widziała, ale... nawet po wielu babolach tej marki liczyłam, że kokos jakoś sobie poradzi. I wciąż, po przekokosowanej Katy, liczyłam na dobrą kokosową czekoladę. Taak, w przypadku tej już wiedziałam, że na za dużą ilość wiórków narzekać nie będę.

Heidi Colors of Summer Coconut to mleczna czekolada o zawartości 32 % kakao z wiórkami kokosowymi i biała.

Sceptycznie rozerwałam sreberko, by zastygnąć w bezruchu i wytrzeszczyć oczy. Do mojego nosa dotarł powalająco smakowity, kokosowy zapach. Cechowała go leciutka sztucznawość i silna słodycz, niemal słodziuteńkość, bo wtłoczona w śmietankowo-mleczną toń.

Tabliczka wyglądała całkiem ładnie, choć kolor mlecznej wydał mi się ulepkowaty. Ogół w dotyku sprawiał wrażenie proszkowego, a zarazem znacząco tłustego, jakby miało się to zaraz zacząć rozpuszczać.
Mimo to, łamała się pykając. Nie robiła tego jednak równo po podziale na kostki, a tak, jak zachodziły na siebie "esy floresy" (według mnie mogły być bardziej pociągnięte i wykręcone).

Czekolada rozpływała się w tempie umiarkowanym, łatwo. Biała natychmiast miękła, przeistaczając się w zwartą, maślaną grudkę z lekkim, proszkowym efektem. Mleczna miękła wolniej i była znacznie gładsza. Rozpuszczała się strasznie wodniście. Wiórków było tak mało, że nie przeszkadzały jej w tym. Ich dodatek wyszedł nijako, bo były okropnie przemielone - a szkoda, bo oprócz tego wydawały się przystępnie chrupiąco-trzeszczące, prażone.

Biała czekolada w smaku od pierwszej chwili smakowała jak mieszanina masła i cukru, przy których po paru chwilach rozwinęło się też mleko w proszku. Cukrowość błyskawicznie zaczynała aż drapać w gardle. Mniej więcej w połowie odnotowałam w niej niemal nieuchwytną kokosową nutę, która podkreśliła mleczność.

Mleczna czekolada już w trakcie robienia kęsa przytłoczyła mnie smakiem "taniochy". Jakbym jadła jakąś najtańszą figurkę / wyrób czekoladopodobny. Słodycz najpierw wydała się w miarę niska, potem nagle drastycznie wzrosła. Tani, kakałkowy smak najpierw kojarzył mi się z polewą, a gdy rozwinęła się maślaność i mleko, bardziej z jakąś budżetową masą do ciasta. Polewowemu kakao na ratunek pospieszyła jednak kokosowa nuta. Ewidentnie aromat, ale całkiem smakowity. Gdy zaczęły wyłaniać się wiórki, nadeszło kokosowe wsparcie. Smak kokosa trochę pomógł czekoladzie, ale niestety było go za mało w stosunku do cukru i masła, by mógł przeprowadzić rewolucję.

W przypadku miejsc, gdzie czekolady się wymieszały, wyszło chyba najlepiej. Było to straszliwie cukrowe, ale biała czekolada dodatkowo zwracała uwagę na kokosową nutę i mlecznoczekoladowość. W połączeniu wyszło mniej tanio, ale gdy kawałek rozpływał się już jakiś czas, umykała kokosowość wiórków (bo i mało ich było w stosunku do tłustej masy).

Po wszystkim zostało przesłodzenie i posmak kokosa - raczej sztucznego, niż naturalnego, ale on był jeszcze do przyjęcia. Sama czekoladowość jakoś nikła w cukrowości.

Całość wyszła tanio, tandetnie. O dziwo sztuczność kokosa wyszła tu przyjemnie (bo delikatnie?), ale tabliczce brakowało takiego wyrazistszego kokosowego smaku. Pobrzmiewał w tle... A cała cukrowość i maślaność czekolad po prostu za bardzo przytłaczały. Biała wyszła cukrowo-maślanie ciężka, a mleczna nijako-polewowa.
Nie podobała mi się też struktura - miękkie to i wodniście-tłuste, wiórki zniszczone. Takie to wszystko "żadne" wyszło. Można bezrefleksyjnie zjeść i nie umrzeć, ale mnie ta cukrowość i nicość przybiły, że po dwóch kostkach podziękowałam.
Ile ja bym dała za to, żeby czekolada smakowała tak, jak pachniała...

Resztę czekolady oddałam Mamie. Według niej "może być", te 8 kostek "a zjadłam, tak do kabaretu". Stwierdziła, że trochę mało kokosowa, ale najbardziej przeszkadzała jej "konsystencja figurek czekoladopodobnych". Dodała, że "nawet smak się trochę z nimi kojarzył". I pomyśleć, że swoich wniosków wcześniej z nią nie konsultowałam!


ocena: 4/10
kupiłam: Carrefour
cena: 5,49 zł (za 80g)
kaloryczność: 559 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, odtłuszczone mleko w proszku, wiórki kokosowe 0,9%, lecytyna sojowa, naturalne aromaty (kokosowy, waniliowy)

6 komentarzy:

  1. Heidi ma tak że produkty wyglądają obłędnie, a smakują okropnie tanio :p ja tak mialam jak sobie kupilam jej figurki mikolaja i balwanka na święta - śliczne, ale niesmaczne. Ta czekolada strasznie mi się podoba wizualnie, ale podejrzewam że w smaku też nie bylabym zachwycona :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja już bym nie przesadzała, że aż tak obłędnie. Jakoś na mnie większe wrażenie robią np. tabliczki Idilio Origins i innych takich - zniewalające w swej prostocie. Heidi uważam niektóre za co najwyżej ładne.

      Taak, tylko chyba ją sobie w ramkę oprawić.

      Usuń
    2. Wlasnie wyszukalam u Ciebie kilka tych tabliczek. Chyba niestety mamy inny gust, bo dla mnie właśnie przez te prostote sa... Nudne :p a tu w przypadku heidi bardziej podoba mi się sama czekolada niz opakowanie, bo ono rzeczywiście nie jest wyjatkowe :)

      Usuń
    3. Ja sobie ogólnie cenię prostotę, oczywiście tę szlachetną. Wiele elementów, nie tylko w jedzeniu, ale np. w stroju, często postrzegam za przekombinowane. Nie mówię! Heidi "na oko" i mi niektóre propozycje się podobają, ale nie żeby zapierały dech w piersiach.

      Usuń
  2. Nigdy o tym nie myślałam, ale fakt, ja też traktuję kokos jako czekoladouniwersalny. I mnie też tabliczka się podoba. Gdyby tylko nie była to Heidi... Jakość była przewidywalna. Za grosz Cię nie rozumiem w tej kwestii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz mnie co rozumieć, bo Mama bardzo lubi próbować Heidi (podobają jej się pomysły marki), a ja mam frajdę z wyszukiwania w sklepach. A jak już jakaś czekolada u mnie jest, to głupio tak nie spróbować, zdjęć nie porobić itd.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.