wtorek, 2 kwietnia 2019

Zotter Nougat Layers ciemna 70 % z nugatami: z orzechów laskowych, z orzechów włoskich i z pestek dyni

Po dwóch prostszych nugatowych propozycjach Zottera (Hazelnut Nougat Brittle i Walnut Nougat), przyszła kolej na potrójnie nugatową. Wprawdzie nie podniecałam się nią aż tak wiedząc, jak tłuste i konkretne były poprzednie nugaty, ale wciąż liczyłam na coś smacznego. Z ironicznym uśmiechem pomyślałam, że to prawie jak te wszystkie trzywarstwowe czekolady (ostatnio w sklepie rzuciły mi się w oczy Milki i Schogetteny). Przez to, że o tamtych naczytałam się, że wychodzą nijako, trochę bałam się, że w tej nugaty się zleją i wyjdzie mdło, ale... z Zotterem nigdy nic nie wiadomo.

Zotter Nougat Layers to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z nugatem z orzechów laskowych (20%), nugatem z orzechów włoskich (20%) i nugatem z pestek dyni (19%).
Nugaty są z soją / ryżem; całość wegańska.


Gdy tylko rozchyliłam papierek, poczułam moc orzechów i ciemnej czekolady. Dominowała tu niemal duszna woń gorzkawych orzechów włoskich (zdecydowanie silniejsza od spodu), ale obok także wyraźnie zaznaczyła się słodko-nugatowa nuta laskowców (zwłaszcza, gdy wąchałam wierzch). Po przełamaniu wszystko się wymieszało i zrobiło się przyjemnie gorzko-orzechowe.

Przy łamaniu jednak czekała mnie mniej miła niespodzianka. Tabliczka była bowiem twarda jak kamień - chyba pierwszy tak twardy nadziewany Zotter. Trzask był co prawda lekki, ale całość sprawiała wrażenie konkretnej, głośno chrupiącej przy robieniu kęsa, cegły z lekko kruchawym wnętrzem. Nawet nożem ciężko było rozdzielić warstwy (z ciekawości na kawałku się pomęczyłam), ale w sumie nie warto, bo nugaty razem ciekawie się uzupełniają.

W ustach czekolada rozpływała się gładko kremowo, powoli ujawniając tłuste nadzienia. One były tłuste w sposób bardzo gęsty, zbity i maślany. Rozpływały się z łatwością, w tempie umiarkowanym i odrobię ślisko-oleiście. Mimo idealnej gładkości, zawierały suchawy element (jednak żadnych brittle / kawałków itp.; btw. trafiłam na dwa kryształki soli chyba w laskowej części). Mi jednak i tak wydały się nazbyt maślano-tłuste, ciężkie i przytłaczające.

W smaku czekolada witała spokojną, dymno-paloną gorzkością i subtelną, palono karmelową słodyczą.

Karmel szybko, za sprawą wnętrza, nabrał bardziej waniliowo-słodko-maślanego wydźwięku.

Spod gorzkości czekolady i tej słodyczy jako pierwsze do głosu dochodziły gorzkawe orzechy włoskie, podpinając się pod dymną, ciężko-duszną gorzkość. Waniliowa słodycz nad tym zawisła, gdyż wstrzymał ją na moment leciutki chłodek anyżu zmieszany z lekko roślinnym akcentem.

Zaraz jednak nugat z pestek dyni przebił się przeraźliwą słodyczą (także waniliowo-karmelową), by później roztoczyć słodycz bardziej roślinną, delikatną, a z czasem taką jedynie wpisaną w smak łagodnych, słodkawo-gorzkawych pestek. (Spróbowany osobno wydał mi się najsłodszy ze wszystkich, ale naprawdę wyraziście dyniowy).

Już w czasie debiutu pestek, bo dokładając im słodyczy, odzywał się nugat z laskowców. Zaczął jako słodziutko-maślano karmelowy nugat, do czego z czasem doszły poważniejsze, gorzko-palone i prażone akcenty. Orzechy włoskie świetnie je podkreśliły, czemu prażone laskowce odwdzięczyły się sporą ilością cynamonu. (Nugat z laskowców był zdecydowanie mniej palony niż Hazelnut Brittle, a łagodniejszy i bardziej cynamonowy, co czuć zwłaszcza przy oddzieleniu kawałka).

W pewnym momencie zrobiło się zaskakująco nugatowo-korzennie, a ja pomyślałam o bardzo tłustym, słodkim chlebku korzennym - pewnie za sprawą soi i ryżu, choć same w sobie nie były tak jednoznaczne.
Maślaność i delikatna orzechowość łączyły się w udany sposób z ogólną roślinnością. W pewnej chwili zrobiło się wprawdzie nazbyt maślano, wyłapałam jakby nutkę oleju, ale potem poszczególne gorzkawe nutki się połączyły i w pod koniec było bardziej gorzko orzechowo-pestkowo, co dodatkowo podkreśliła palona czekolada, właściwie przewodząca wszystkiemu.

W posmaku pozostała silna maślaność, także taka... "orzechowo-nugatowa", orzechy, orzechowa goryczka, przy czym wymieszały się. Pestki dyni trochę się chowały, za to czekolada odważnie o sobie przypominała. Czułam też za silną, karmelowo-maślaną słodycz, choć... nie była aż taka silna.

Całość wyszła smacznie, ale bez szału. Nugaty zlały się ze sobą i... poniekąd poszczególne nutki czuć przyjemnie, gdy się uzupełniały, ale suma summarum, nie było tu punktu zahaczenia, czegoś szczególnie przykłuwającego uwagi. Za maślano i maślanokarmelowo to wyszło, acz muszę pochwalić sposób przyprawienia. Ucieszyła mnie ogólna, naturalnie orzechowa gorzkawość. Czuć i orzechy włoskie, i laskowe, i pestki dyni, ale... wolałabym, by np. to dyniowy nugat dominował w proporcjach (pozostałe dwa występują jako osobne tabliczki, a ten tu jest "ciekawostką"). Niestety, wszystkie nugaty wyszły nazbyt słodko i zdecydowanie za tłusto (aż pozostał tłuszcz na ustach). Tabliczka swoją słodycz w dużej mierze zawdzięcza wanilii, dzięki czemu nie wyszła chamsko, a tłustość trochę hamowały wegańskie składniki, ale... To nie wystarczyło. Niby cieszy mnie, że żadnego brittle tu nie dodano, ale samymi kawałkami orzechów / pestek bym nie pogardziła. Uważam, że te kwestie są do dopracowania.
Prosta, mimo minusów nie ma za co jakoś specjalnie zjechać, przyjemnie gorzka (biorąc pod uwagę, że to nugaty). Nie wiem, czy taki był zamysł, czy miała wyjść wielopoziomowo, ale... ot, można zjeść, można pominąć. A jak już się je, to w sumie ze smakiem (tylko tego masła, błagam, mniej! - to jednak bardzo subiektywne, bo ja nie lubię masła).


ocena: 8/10
kupiłam: biokredens.pl
cena: 16 zł
kaloryczność: 587 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pestki dyni, orzechy laskowe, orzechy włoskie, olej słonecznikowy, proszek sojowy (soja, maltodekstryna, syrop kukurydziany), sproszkowany napój ryżowy (ryż, olej słonecznikowy, sól), olej z orzechów laskowych, lecytyna sojowa, pełny cukier trzcinowy, sól, sproszkowana wanilia, cynamon, lecytyna słonecznikowa, anyż

PS Jak fajnie się złożyło, że akurat taka recenzja była w kolejce do publikacji, bo mam dla Was małego bonusa: aktualizację recenzji Zottera Labooko Peru Milk 45 %. Zapraszam, bo w sumie ciekawa sprawa.

6 komentarzy:

  1. Nie ma za co zjechać? Hold my beer!
    Już po powąchaniu wiedziałam, że czas na kolejną wegańską ucztę.
    Laskowy nugat gładki, bardzo słodki i smaczny. Walnutowy ssie, podobnie jak w wersji indywidualnej, ale wydaje się mniej suchy. Dyniowy zaskakująco smaczny, jak masło z pestek dyni. Całość leniwie rozpuszcza się w ustach i jest połączeniem suchości i nadmiernej oleistości. Włoskim i laskowym trudno przebić się przez kuwerturę i dynię. Strasznie stonowana, bez przewodniego smaku, słodka i tłusta. Zostawiłam ją sobie na koniec i cieszyłam się, że to koniec nugatowej rundy. Niewiele, ale jednak lepsza niż monolog włoskich. Trochę mnie zirytowały, bo dużo się tych niesmacznych (dla mnie) nazbierało. No nic, może w następnym rzucie będzie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym piwem to Ci chlusnę w twarz, a nie podtrzymam! xD Nie mówię by była pyszna, ale właśnie wegańskość uzyskana za sprawą soi, a nie ryżu wychodzi o wiele lepiej.

      Taak, ogólnie jednak smaki z tego rzutu jakoś mnie tak nie porwały. Już na oko widziałam, że średnio moje. Cieszę się jednak, że na je lepiej od Ciebie odebrałam. Więcej przyjemności z czekolad, hyhy. Niestety czuję, że na lato wiele pyszniejszych nie wyjdzie. Mam złe przeczucia.

      Usuń
    2. Ja na pierwszy rzut oka myślałam, że moje (nugaty! i to z włoskich!), na drugi mina mi zrzedła, no bo doczytałam 'vegan', ale dopiero przy trzecim poważnie się zmartwiłam, kiedy przyjrzałam się jak wyglądają składy.

      Myślisz, ze przed jesienią jeszcze coś będzie? Ja jakoś straciłam nadzieję, późno się zrobiło.

      Usuń
    3. Haha, no ja właśnie te "vegan" od razu wyłapałam i jeszcze zwróciłam uwagę, że wszystkie jakieś głupio "nawymyślane" w te warstwy białej itd.

      Czuję, że na lato jakieś białe owocowe rzucą.

      Usuń
  2. Twarda czekolada i umiarkowane rozpuszczanie brzmią jak tabliczka po terminie. Brr, nie dla mnie takie atrakcje. "Lubię mięciutko, tłuściutko i kremowo - niech słowa te wreszcie padną: porządnie baronowo". (Hłe, hłe). Chyba nie wiem, czym jest chlebek korzenny. Ciasto? Nugatu dyniowego bym spróbowała, ale niekoniecznie w tak nie moim wydaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zottery, zwłaszcza nadziewane, jem bardzo świeżutkie, że świeższych się nie da. Twarda była że względu na grubość czekolady i to, jak zbito-konkretny był środek. To nietypowy nugat.

      Chlebek korzenny to takie mało słodkie ciasto, raczej zdrowe. Robi się je często np. na bazie bananów, z jakimiś mleczkami kokosowymi. Jadłam kieedyś i na insta wrzucałam, bo ciekawy twór.
      Nie, ta czekolada nie jest dla Ciebie.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.