niedziela, 14 lipca 2019

lody Bracia Koral Smaki Dzieciństwa "Sernik Mamusi"

Nie ukrywam, że jakoś nie lubię lodów Koral. Nigdy za wiele ich nie jadłam, chałwowe Braci Koral w sumie wspominam nawet nieźle, ale po niesmacznych o smaku masła orzechowego jakoś w ogóle zaczęłam do produktów spod szyldu "Lody jak dawniej" żywić niechęć. Jakość / smak mnie nie satysfakcjonuje, a pozoranctwo, że to niby tradycyjne lody, jakie pamiętamy z dzieciństwa przy zmodernizowanym, a więc wzbogaconym o badziewie składzie zupełnie mi się nie podoba. Niestety, smak - na pewno przynajmniej jeden, ten dziś opisywany - ich serii "w słoiku" jakoś do mnie przemówił. Moja Mama wprawdzie odkąd pamiętam trzyma się z dala od kuchni, ale... może to lepiej? Przynajmniej nie było zagrożenia, że lody "nie dorównają sernikowi mamusi" (swoją drogą: czyjej? mojej? braci Koral? chemika opracowującego skład? Dobra, z ostatnim przesadziłam, bo akurat tych lodów taki najgorszy nie jest). Było jednak, że wyjdą blado przy bardzo lubianych przeze mnie Haagen-Dazs Strawberry Cheesecake.

Bracia Koral Smaki Dzieciństwa lody "Sernik Mamusi" to lody o smaku sernika (z homogenizowanym serem twarogowym) z sosem truskawkowym (23%) i ciasteczkami.

W dłuższą chwilę po otwarciu poczułam niezbyt apetyczny zapach przeciętnych lodów z sosem truskawkowym dawnego typu (te wszelkie w korytkach, nie najwyższej jakości - podglądowy obrazek z internetu) z nieco mdlącą... homogenizowano-margarynową nutą. Serek homogenizowany? Najprawdopodobniej, ale mi tak jakoś się to z margaryną kojarzyło. Oczywiście wszystko bardzo słodkie.

Zawartość pudła przybrała dziwną formę, bo na górze sos i masa zostały bardzo wymieszane "zawijaskami", że chwilami to dosłownie sernik truskawkowy, a nie sernik z sosem (zwłaszcza, gdy się już nieco topiły), na dole zaś ewidentnie postawiono na podział "lody + sos". Ciastka z kolei plątały się równomiernie wszędzie.
Masa lodowa mimo zacnego zmrożenia i zwartości, była miękka już przy pierwszym wbiciu łyżki. Tam, gdzie nie było sosu, sprawiała wrażenie jakby... kruchej. Zachowała gęstość i nie topiła się w sekundę, ale to nie kamień. Struktura ogólnie wydała mi się nieco dziwna, ponieważ miękkawe, jakby "spulchnione" lody cały czas pozostawały gęsto-zwarte, jakby nie chciały się topić. Obstawiam, że za sprawą serka. Średnio tłuste, nie najlżejsze, niby w porządku, ale było w nich coś, co mnie odrzucało... Taka serkowa parafinowość? Jakby woskowa tłustawość pozostająca na ustach?
Sos truskawkowy... to właściwie zwarty żel pełen farfocli, z prawie całymi truskawkami, a więc mnóstwem pesteczek. Przypominał żelkowatą, naturalną i zamrożoną konfiturę.
Ciastka o okrągłym kształcie i średniej wielkości były miękkie, bo zamokłe, ale i rozpływające się w ustach. Zmieniały się w tym procesie w zalepiające, mączno-maślane gamołki. W całości sporo było też ciastkowych drobinek, nie wiem jednak, czy niektóre ciastka się rozleciały, czy dodano też drobnicę, czy co.

W smaku od początku poraziła mnie słodycz. Sama masa lodowa okazała się przede wszystkim słodka. Może nie wyjątkowo cukrowa, ale poza słodyczą trudno tu było o jakiś punkt zaczepienia. Początkowo miałam wrażenie, że jej smak pójdzie w kierunku sztucznie-margarynowym, ale po paru łyżeczkach okazało się, że to bardziej... po prostu nijakość z dziwnym, homogenizowanym posmakiem. Rzeczywiście trochę sztucznawo-serkowym. Nieokreślona masa przesiąkła biszkoptami maślano-margarynowymi. Kojarzyło się to z o wiele gorszą wersją Ben & Jerry's Birthday Cake. Zalatywało więc kiepskim ciastem - spodem sernika? Mdły smak mleka co prawda potem trochę zahaczał o śmietankowo-serkowe klimaty, ale jakoś mało wyraziście. Kwasku twarogu / charakterystycznego dla dobrych serników nie uświadczyłam.

Nawet gdy jadłam części bardziej wymieszane z sosem - a o te nie trudno. Sos truskawkowy tylko chwilami dodawał namiastkę kwasku, mimo że owocowej soczystości mu nie brak. Podkręconej cytryną, ale i tak gubiącej się w cukrowości. To właśnie przesłodzony sos truskawkowy dominował przez dłuższy okres czasu. Gdy zagarniałam go więcej, wyraźniej czułam, że oprócz naturalnego smaku truskawek, krył sporo sztuczności, przy czym jego słodycz była bardzo irytująca. Niewątpliwie kojarzył się z sosami z tych dawnych, najzwyklejszych lodów kubeczkowych (w moim przypadku nie jest to skojarzenie miłe).

Wreszcie same ciasteczka... wpasowały się w smak masy, również będąc bardzo, bardzo słodkimi i... w oczywisty sposób bladociastkowymi. Pszeniczno-margarynowe, zdecydowanie przecukrzone, tanie herbatniki - ot, co. Kojarzyły mi się z kiepskimi babeczkami maślanymi (jasnymi). Pasowały do reszty, nie zgubiły się pod truskawkowym naporem, ale... nadawały dziwnie sztuczno-taniego, ciastowego smaku. Podkreślały dziwny posmak. Ani trochę mi nie smakowały.

Po wszystkim pozostał posmak truskawek i przecukrzenia... dziwnie ciastowo-serkowo-margarynowego. Było słodko w dziwnie sztucznawy sposób. Pod naporem słodyczy, z poszczególnych składników uszedł smak. Nie było tu niczego przełamującego. Ser twarogowy homogenizowany... odebrałam jako jakiś tanio-margarynowy-może-i-serek, na pewno jednak nie twaróg / sernik. I na pewno nie serek waniliowy, mimo że sztuczny (osobiście jadam tylko naturalne serki homo, bo przeszkadza mi słodycz i sztuczność waniliowych - ten był właśnie słodko-sztuczny, ale nawet nie waniliowy). Dominujący, przesłodzony sos truskawkowy nie odpowiadał mi, bo w ogóle odwracał uwagę (inna sprawa, że to, od czego odwracał uwagę, też nie było tej uwagi warte). Ciastka... gdyby chociaż były smaczne, a to nie - też musiały być cukrowo-tanie.

Lody nie smakowały mi. Całościowo. Zjadłam jednak prawie połowę, by się wczuć, bo były dość... dziwne. Nie mogę więc powiedzieć, że beznadziejne czy niezjadliwe. Owszem, przesłodzono-nijakie, z wyrazistym sosem truskawkowym (przesłodzonym, ale wciąż ewidentnie truskawkowym) i cukrowo-tanimi ("babeczkowatymi") biszkopto-ciastkami, ale... uwierzę, że ktoś mógłby je odebrać znacznie lepiej. Słodko-sztuczne serki homogenizowane to nie moja bajka, a to, co czułam w tych lodach kojarzyło mi się bardziej margarynowo-serkowo, niż serkowo, sernikowo czy twarogowo, ale może wielbiciel takich serków inaczej by to odebrał. Ocenę starałam się więc jakoś adekwatnie wystawić. Powiem tak: niegodne polecenia lody, które można zjeść, czyli takie, jakich na rynku chyba nie brak (nie jem za wielu, mam lubiane marki, więc nawet trudno mi się tu do czegoś odnieść).
Mama określiła je jako "niezidentyfikowane", co według mnie jest wyjątkowo trafnym określeniem (jak niezidentyfikowany obiekt latający? haha), ale dodała "smaczne! takie bardziej maślane... twarogu to tam w ogóle nie czułam. Jak wąchałam, to sernikiem trochę pachniały". Przyznała jednak, że to raczej jako ciekawostka, bo i jej przeszkadzało dziwne nietopienie się, taka serkowa zwartość. Ona jednak sos i ciastka uznała za zalety... Zgodziłyśmy się, że bez nich masa lodowa wyszłaby nijako: tylko że w moim przypadku niezjadliwa, a według Mamy smacznie, tylko że zbyt "nieokreślona".

Bardziej niż z HD Strawberry Cheesecake, kojarzyły mi się z budżetową podróbą B&J's Birthday Cake.


ocena: 5/10
kupiłam: Biedronka
cena: 6,99 zł (promocja; za 320g / 450ml)
kaloryczność: 231 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: odtworzone mleko odtłuszczone, ser twarogowy homogenizowany 16%, cukier, śmietanka 11%, truskawki 8,3%, ciasteczka 6,3% (mąka pszenna, cukier, masło, odtłuszczone mleko w proszku, syrop glukozowo-fruktozowy, substancje spulchniające: E503, E500; sól, aromat), syrop glukozowy, masło, woda, glukoza, odtłuszczone mleko w proszku, skrobia modyfikowana, emulgator: mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych, stabilizatory: mączka chleba świętojańskiego, guma celulozowa, karagen; regulator kwasowości: kwas cytrynowy; aromaty, barwniki: karoteny, betanina

6 komentarzy:

  1. U mnie mama robila sernik z aromatem pomaranczowym, ale na przykład babcia robiła z posypką kokosową, więc w sumie możnaby zrobić ten smak na bardzo wiele sposobow! Ale z truskawkami nikt nie robił, chyba ze na zimno :p szczerze to ja bym je chętnie sprobowala, bo lubie lody koral, no i tym bardziej że Twojej mamie calkiem smakowalo, a mamy podobny gust. Najbardziej to mi się jednak podoba opakowanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sernik to chyba na nieskończenie wiele sposobów można zrobić. Na zimno wydają mi się niefajne (chyba nie jadłam nawet).

      Uwierzę, że odebrałabyś je lepiej ode mnie.

      Opakowanie? Do mnie słoikowe rzeczy (i stylizowane na takie) zupełnie nie przemawiają.

      Usuń
  2. Nijakie lody cukrowe z cytrynowym sosem truskawkowym i bladymi cukrociastkami. Kurde, dlaczego ja tego mniamuśnego mniamka jeszcze nie kupiłam?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Próbowałam! Są przepyszne! Uwielbiam smak sernika i mi bardzo przypadły do gustu :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.