sobota, 14 września 2019

lody Syrenka smak Podwójna Czekolada

Przy Zotterze G.Nuss.Tafel Cashews przypomniałam sobie, jak to kocham orzechy nerkowca. Tak już mam, że mimo iż coś uwielbiam, niektórych rzeczy mogę nie jeść miesiącami. Czasem mam jednak takie fazy (jak ja nienawidzę tego słowa), że mogę je jeść i jeść albo np. tylko szukam produktów w danym stylu / z danym dodatkiem. Tym razem ofiarą padły nerkowce. Dzień po wspomnianej czekoladzie z dziką przyjemnością wszamałam paczkę tychże orzechów, ale wciąż było mi mało. Kolejnego dnia wybrałam się do Auchan, oczywiście zaopatrzyłam się w kolejną paczkę (bo lubię mieć zapas) i od niechcenia zajrzałam do działu lodowego. A tam coś, czego zupełnie się nie spodziewałam. "Lody na bazie nerkowców"?! Oszalałam z zachwytu. Skład nie do końca przypadł mi do gustu (woda jako pierwszy składnik), więc ostrożnie wzięłam pudełko najbezpieczniejszego smaku. Poza tym... połączenie nerkowców i czekolady wydało mi się boskie. Ale skład i cena... Cóż, w końcu do mojej zamrażarki trafiły dwa smaki. Jak to? A no, to akurat był Dzień Dziecka, a na zakupach towarzyszył mi tata. Swoje lata może i mam, ale dzieckiem swoich rodziców jest się zawsze, ha!
Swoją drogą, rozczuliła mnie nazwa marki. Wiem, że to raczej odwołanie do warszawskiej syrenki, bo to stamtąd lodziarnia, ale lubię motyw syren, tak ogółem.

Lody Syrenka smak Podwójna Czekolada to lody wegańskie o "intensywnie czekoladowym smaku" na bazie orzechów nerkowca (9,14%) i kokosa.

Zapach, gdy tylko zaczął się po chwili unosić, wydał mi się zachwycający, choć ryzykowny. Otóż była to mieszanina kakao i orzechów, dość znacząco związanych goryczkowatą nutą oleju kokosowego (zimnych ogni?). Było to słodkie, lekko maślano-muliste... niemal grzybowe jak nadzienia truflowe i nerkowcowo-duszne. Skojarzyło mi się z pierwszą wersją batona Brownie od Legal Cakes ("zapach smaku / klimatu").

Ciemna masa okazała się twarda jak kamień i łamiąca się na małe kawałki przy próbie nakładania. Myślę, że wynika to z wmieszania czekolady i dodatku wody (tu jednak pojawia się wyjaśnienie, że chodzi o wnętrze kokosa - no tak, pulpa, czyli miąższ / miazga i woda kokosowe) - była to bowiem twardość wyższa niż w Haagen-Dazs Dark Chocolate & Almonds 70 % Cocoa właśnie z wtopioną czekoladą. Z moimi gabarytami i siłą... to lody niepodzielne (porcja na zdjęciu jest "upozorowana" - ciekawskich w komentarzach mogę oświecić, bo koniec końców jadłam je z pudła). W dodatku topiły się bardzo, bardzo wolno, niechętnie, prawie wcale. Na szczęście cechowała je obłędna gęstość kremu. Znacząco tłuste w sposób nerkowcowo-maślany, przy czym rozwodnienia w ogóle nie czuć. Normalnie wiele z tego uznałabym za wady, ale (nie, nie będzie spoilera)...
W trakcie jedzenia potwierdziła się ich kremowość, ale... mało tego. Gdy już zdecydowały się trochę rozpływać, zaczęły zmieniać się w gęsto-lepiszczą masę. Do złudzenia przypominały roztopioną i gęstniejącą czekoladę, masło orzechowe z nerkowców i wreszcie... mulisto-zakalcowe, do potęgi mokre brownie. Nie były idealnie gładkie. Czuć przemielone drobinki orzechów i kokosa. Lody zalepiały usta, wprawiając w zachwyt. Minimalna wodnistość wciąż dobrze ukrywana. Po naprawdę długim czasie dało się nabrać łyżeczkę gęstwiny, która w zasadzie nie była już zimna, a mimo to przypominała gęsty krem. Obłęd! Wprawdzie niektórym mogą wydać się za ciężkie jak na lody, ale... nie mi, nie w tym wydaniu.

W pierwszej chwili poczułam słodkawy, mocno czekoladowy smak, kojarzący się z masą czekoladową do ciasta, a zaraz potem z samym mocno czekoladowym ciastem. Mignęła mi lekka kakałkowość (że wystraszyłam się, iż zmierza to w kierunku "taniości"), ale wtedy...

Uderzyły w gruncie rzeczy łagodne orzechy nerkowca - wyraziste jednak na tyle, że ewidentnie je czuć. Naturalnie słodkawe i kremowe stanowiły idealną bazę pod głęboko czekoladowy smak. Jedząc miałam wrażenie, że łyżeczkuję rozmiękłe, rzadkie brownie do granic możliwości czekoladowe i... zakalcowe. Maślano-nerkowcowy smak wymieszał się z ciemną czekoladą i zwalał z nóg. Znacząca okazała się tu goryczkowata nuta oleju kokosowego (w tym przypadku ani trochę nie rzygowinowego). Otwierał drogę znaczącemu motywowi kokosa naturalnego i jakby "orzechowego" (jak płatki / pulpa kokosowa). Łączył się z sucho-goryczkowatym kakao oraz jego subtelną gorzkością o palono-orzechowym wydźwięku. Wszystko to było nieprzesadnie słodkie, a jednak i tego smaku tu nie brak. Słodycz tych lodów kojarzyła mi się z naturalnie karmelowym kokosem (jak cukier kokosowy?), naturalnie słodkawymi nerkowcami. Wycofana i idealnie pasująca.

W posmaku pozostało mocno maślane, do potęgi ciemnoczekoladowe, choć nie tak znowu gorzkie brownie z nerkowcami i kokosem.

Lody... zachwyciły mnie już od drugiej-trzeciej łyżeczki. Normalnie czekoladowo-nerkowcowy zakalec. Obłędne: nie za słodkie, intensywne i głębokie. Towarzyszyło tu poczucie, że to "coś zdrowego", wodnistość się ukryła. Po prostu orgazm dla kubków smakowych. Mimo że czyste, wcale nie nudne.

Były tak pyszne, że przy pierwszym pudle zrobiłam dla nich coś po prostu niewyobrażalnego dla mnie. Podjęłam się zjedzenia pudła na raz, mimo tego, jak niesamowicie sycące były (rezygnując tym samym z innych posiłków, bo się obżarłam, gdyż karzełkowaty patyk ze mnie, a możecie mi wierzyć, że to dla mnie... wow, nie chwalę się, bo nie ma czym, wyjaśniam tylko sytuację; drugi raz już - przez rozsądek itp. - tego "wyczynu" nie powtórzyłam.). Otóż z tym wiąże się ich jedyny minus: konsystencja. Twardość i to, że właściwie nie da się ich nałożyć to jedno. Oprócz tego, z racji tłustości (zacnej, bo nerkowcowej) były bardzo sycące, takie pełne. Topiły się niezwykle długo, toteż jedzenie ich trwało latami (dobrze, że lubię długo jeść - ale na swoje nieszczęście jem lody niemal stopione, więc...). Mimo tych wad, stały się jednymi z moich ulubionych lodów. Jedząc myślałam, że umrę z objedzenia, zimna i zachwytu. Potem umierałam i... było warto.
Były tak boskie, że czym prędzej zgadałam się z lodziarnią Syrenka i rozpoczęłam współpracę, w ramach której otrzymałam prawie wszystkie smaki. Zapowiadają się ciekawe testy! Do czasu opublikowania tej recenzji zdążyłam już do nich wrócić i... zdanie podtrzymuję. Boskie!


 ocena: 10//10
kupiłam: Auchan
cena: 22,99 zł (za 500 ml / 430 g)
kaloryczność: 294,8 kcal / 100 g
czy kupię znów: tak

Skład: woda, rozdrobniony miąższ kokosowy, cukier trzcinowy nierafinowany, orzechy nerkowca, nierafinowany olej kokosowy, tłuszcz kakaowy, kakao, sól

PS Komuś jeszcze mało czekolady? Nie wierzę, ale i tak zapraszam na malutką aktualizację Zotter Red Wine Heinrich "Salzberg Beerenauslese", dzięki której wczorajszy piątek 13-go u mnie wcale nie był pechowy.

10 komentarzy:

  1. Nie lubię twardziochów, a wegańskie lody bez mleka zawsze wydawały mi się mdłe, bezsmakowe i ogólnie gorsze (przez wodę w składzie), ale po Twojej recenzji chyba zmienię zdanie. Ale według mnie powinni jednak zmienić nazwę na lody na bazie kokosa, bo jest go jednak znacząco więcej niż nerkowców w składzie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po recenzji? Kup i zmień już po zakochaniu się w nich. :D

      Też nie lubię wegańskich rzeczy, ale w kwestii składu i wody to powiem Ci, że Willisch sernikowe wydają się o wiele bardziej wodniste od tych (a wiesz, że Willisch wodniste nie są).

      A tam, nawet nie zmienić ale "na bazie kokos i nerkowców".

      Usuń
  2. Ależ one mają intensywny czekoladowy kolorxD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pierdyle... Toż to czysta rozpusta, na co ja to czytałam. To przecież i tak cena jest dla mnie zaporowa :O Olaboga!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co... Warto. Wolałabym kupić te lody i przez tydzień żadnych innych słodyczy, niż odwrotnie. One po prostu rozwalają system.

      Usuń
  4. Wstępna konsystencja kompletnie nie dla mnie. Nie miałabym cierpliwości, aby czekać sto lat na to, aż wreszcie staną się atrakcyjnie ciastowe czy bagienkowe. Na ogromny plus odczuwalność nerkowców - ze świecą szukać takich produktów.

    Czemu nie lubisz słowa 'faza'? https://memy.jeja.pl/122710,zygmunt-iii-faza.html <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie mogłabyś je postawić, by się "ogrzały" i jeść gęsty krem potem.

      Jakoś za bardzo kojarzy mi się z piskliwymi nastolatkami i ich "fazowaniem".

      Usuń
  5. Próbowałam czekoladowych, masła orzechowego i kokosa. Jak dla mnie czeko i masło orzechowe z kawałkami czekolady - obłędne. Zgadzam się z Twoją opinią co do tego, że są bardzo syte (jak rzuciłam się na te i na masło, zjadłam na raz po 1/2 opakowania z każdego smaku). Z kolei kokosowe jak dla mnie ... nie do ujedzenia, a przyznam, że miałam co do nich największe oczekiwania. Wodniste, lekko "proszkowate" i przede wszystkim w mojej opinii zupełnie bez smaku. A żeby nie było - preferuje lody wegańskie, nie przepadam za mocno smietankowymi. Ze smietankowych w zasadzie jedyne jakie mi podchodzą z tych "sklepowych" czy też markowych to Haagen Dazs salted caramel, salted caramel cheesecake i brownie macchiato (te ostatnie trochę trudno zdobyć, jeśli jeszcze ich nie próbowałas - szczerze polecam)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masło orzechowe z kawałkami czekolady też uważam za bardzo dobre, ale zdecydowanie wolę Podwójną Czekoladę.

      Kokosowe kiepskie? Nie powiedziałabym! Może za bardzo Ci olejem kokosowym pobrzmiewały? Mi się właśnie takie bardzo naturalnie kokosowe wydawały i w zasadzie dzięki temu bardzo je polubiłam. Ja jednak lubię smaki takie wręcz neutralne (inni nazywają je mdłymi), więc w sumie rozumiem, że mogą nie wprawiać w taki zachwyt jak intensywne czekoladowe. Czarny kokos ma ciekawy charakterek.

      Tych ostatnich wymienionych nigdzie nie widziałam, ale jak dorwę, kupię na pewno.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.