W przypadku tej tabliczki obawiałam się tylko słów "stone ground" - miałam nadzieję, że nie chodzi o jakieś mielenie na kamieniu, co przekłada się na ziarnisty efekt miazgi wymieszanej z nierozpuszczonym cukrem (jak np. Taza 85%, których to z tego względu nie lubię).
Goodio Craft Chocolate 80 % Pure Nacional from Peru Raw-Organic-Vegan to ciemna czekolada surowa o zawartości 80 % kakao (nieprażonego, które nie konszowało) Pure Naciolnal z Peru z kanionu rzeki Maranon, słodzona cukrem kokosowym.
Przy łamaniu tabliczka okazała się bardzo twarda, przy czym wydawała się tłusto-zbita. Chyba z tego wynikało, że nie łamała się zbyt regularnie. Trzaskała za to głośno, też sugerując gęstość.
Przez jej grubość, gdy próbowałam odgryźć kawałek, też zdawała się łamać.
W ustach rozpływała się tłusto i idealnie gładko. Dość kremowo, ale niespecjalnie zalepiając. Robiła to tylko częściowo, bardziej od połowy rozpływania się kęsa.
Przez większość czasu kojarzyła mi się z bardzo dojrzałym awokado, co akurat w odniesieniu do czekolady niezbyt mi odpowiada. Co więcej, jakby na drodze do pełnej kremowości stał jej lekki soczyście-wodnisty efekt.
Ziemia wpisała się w soczystość, jakby zalewał ją cytrynowy sok... Szybko okazało się, że sok z cytryny wymieszano z odrobiną miodu, takiego jakby opalano-karmelizowanego. Pojawiła się bowiem lekka słodycz. Nuty te wciągnęły ziemistość w masę makową. W pierwszej połowie zrównała się z kefirem swoim pozytywnie dusznym, gorzkawym smakiem. Do miodu dołączyły słodkie bakalie: figi, morele, ale także kwaśno-słodkie skórki cytrusów (cytrynowe i kandyzowane pomarańczowe), może też bardziej kwaskowate suszone żurawiny i wiśnie.
Słodycz była więc niska, obudowana neutralizującymi czynnikami. W pewnym momencie wydała mi się wręcz ulotna (tak mglisto-rześka), stłumiona. Przez ten wydźwięk i kwasowość skojarzyło mi się to z zimnym, jasnym piwem... cytrynowym? W którym czuć słód? Ogólna tłustość z czasem poprzez masę makową zwróciła się jednak w kierunku orzechów. Przy dosłownie paru kęsach chyba wyłapałam tu echo "orzechowego" awokado hass. Wzrosła gorzkość, a ja pomyślałam o orzechach włoskich. Ogrom orzechów i mak przykryły większość kwasków, ale jogurt wciąż pobrzmiewał w tle.
Większość, ale nie wszystkie. Poczułam lekko kwaskawą kawę, podkreśloną ziemią i o cytrusowo-słodowych zapędach. Może były to jedynie jej ziarna?
Końcówka należała więc do cytru...sowego jogurtu. Nabiałowość neutralizująca wiele rzeczy właśnie z tym się mieszała, słodycz zaś niemal odpłynęła. Gorzkawe orzechy włoskie i mak utemperowane zostały maślanością.
Maślany i delikatny częściowo był też posmak. Wprawdzie lekka kwasowość kefiro-jogurtu i cytrusów, a także cierpkość jogurtu greckiego i właśnie może bardziej wina, zalewającego masę makową, rozmiękczającego orzechy też pozostały na koniec na dość długo, lecz... to ziarnista kawa i cytrynowa ziemia okazały się najwytrwalsze. Jakby przeczekały wszystko, by zakończyć występ.
Czekolada... i smakowała mi, i chwilami odrobinkę coś mi w niej nie grało. Niezbyt podobała mi się jej struktura - ani jeśli chodzi o taką grubość, ani o tłustość.
Mocne kefirowo-jogurtowe nuty, ziemistość, ogrom orzechów włoskich i masa makowa były boskie, ale chwilami miałam wrażenie, że hamowała je "tłustość nabiału".
Do pełnego zachwytu brakowało niewiele i w sumie... jedząc ją, bardzo się cieszyłam, ale mam ogromny żal do producenta za ilość tłuszczu - czuję, że gdyby nie on, byłby to po prostu obłęd.
Pekany i alkoholowy klimat miała też NOE, jednak tamta w kwestii kwaśności i słodyczy zdecydowanie postawiła na owoce (nie zaś na nabiał jak Goodio).
Dość podobna była np. Zotter Labooko Time Travel Peru 70 % Conching time 16 hrs. - też mocno nabiałowa (bardziej śmietankowa), kawowa i zajeżdżająca winem, a także cytrusowo-kwaśna.
Wino i kefir / jogurt grecki przypomniały mi winnie-maślankową GR Fahrenheit 132 Peru 82 % R.A.W., która też była mocno "podkwaszona". GR smakowała kwaśno-cierpką, lekko słodką miechunką, a tutaj... tutaj podobny wydźwięk miała cytryna i bakalie. Czekoladowe bratnie dusze? O tak, ale właśnie tutaj jeszcze bardziej widać, że lepiej nie zapychać tłuszczem (GR niezapchana nim wyszła pyszniej).
ocena: 9,5/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 22,09 zł (za 48g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 601 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym
Skład: ziarna kakao, cukier z palmy kokosowej, tłuszcz kakaowy
Sam kefir - fajnie. Kefir z ziemią brzmi maksymalnie paskudnie (wyobraziłam to sobie dosłownie). Przez przeczytanie o masie makowej nabrałam ochoty na czekoladę o budowie Zottera albo Rittera Mousse wypełnionej właśnie taką masą. Byle bez cytryn. Kwaśna kawa to najgorsza kawa ever. Już wolę taką o tanim smaku albo przebrzydle gorzką. Piwo to chyba kropka nad i w obrzydliwości. Tabliczka zupeeełnie nie dla mnie. Ofc zakładając, że wyczułabym to samo, co jest niemożliwe.
OdpowiedzUsuńWiesz, że jak wyobrażam sobie takie rzeczy myśląc o czekoladzie, to mnie nie obrzydzają? Dziwne to trochę.
UsuńTeż bym zjadła czekoladę nadzianą masą makową. Na jutro mam nadzianą miodem, ale już wiem, że to będzie porażka, bo mam za sobą mleczną. Źle to nadziali niestety.
Kwaśna kawa? To zależy. Aeropressy, w których są owocowe nuty bardzo lubię, także kwaskawe, ale taka kwaśna z ekspresu to obrzydlistwo. Z tej czekolady była na granicy, ale otoczenie ją uratowało. Najgorsza kawa dla mnie (gdy mowa o czarnych) to taka o tanim smaku.
Zdecydowanie nie dla Ciebie. Obstawiam, że inaczej byś poszczególne nuty nazywała, ale pozytywnych epitetów w Twojej recenzji na pewno bym nie znalazła.